Aleksandra Jursza, "No to w drogę! Tournee po polsku" (ebook)
10/09/2012
Autor: Aleksandra Jursza
Tytuł: No to w drogę! Tournee po polsku
Informacje o ebooku: LINK
Jakiś czas temu dostałam maila od Aleksandry Jurszy z propozycją recenzji jej
ebooka „No to w drogę! Tournee po polsku”. I choć szczerze nie znoszę innych
form książek niż tradycyjne, papierowe, to propozycja współpracy była dla mnie
dużym wyróżnieniem i za żadne skarby nie chciałam odmówić. Zanim zabrałam się do czytania, chciałam
dowiedzieć się czegoś na temat samej autorki i jak się okazało to bardzo
ciekawa osoba. Otóż Pani Aleksandra to młoda
(nie jestem do końca pewna, ale chyba 24 – letnia) kobieta, absolwentka Pedagogiki
i bodajże studentka informatyki.
Prowadzi również własnego bloga – link.
„No to w drogę! Tournee po polsku” to zapis wspomnień
Aleksandry Jurszy z jej podróży po kraju. Odwiedzając rodzinę, a w większości
przypadków znajomych poznanych w Internecie, przejechała Polskę wzdłuż i
wszerz, tworząc przy tym pewien przewodnik, jednak bez ubarwień, mających
zachęcić turystów. Aleksandra opisała wszystko tak, jak jest, co wg mnie czyni
tę książkę wartościową, bo daje realne pojęcie o tym, czego możemy się
spodziewać po poszczególnych miastach. Na początku mamy również coś na kształt
prologu, gdzie znajdziemy opis podróży autorki do Francji z 2007r. Cała książka
jest bardzo krótka, składa się z zaledwie 82 stron i jest podzielona na kilka
części: „Prolog” – wakacje 2007 i podróż Aleksandry do Francji, pierwsze tournee, przypadające na rok 2009 oraz drugie, które autorka odbyła w
roku 2010. Powinno być jeszcze tournee z roku 2011, ale jak sama autorka
twierdzi, nie wie co stało się z jej notatkami, więc mamy tylko króciutki zarys
podróży jaką przebyła Aleksandra. No i na końcu – czasy współczesne, rok 2012 i
tournee nr 4!
Swoje przygody, trudności i doświadczenia autorka opisała bardzo
prostym, potocznym językiem, przez co mamy wrażenie jakby dobra koleżanka,
opowiadała nam jak spędziła swoje
wakacje. Wpływa to również na to, że książkę czyta się w błyskawicznym tempie.W „No to w drogę! Tournee po polsku” niekiedy natkniemy się na
wulgaryzmy, a nawet emotikony, których w moim odczuciu było za dużo. Ebook
Aleksandry Jurszy wzbogacony został prywatnymi zdjęciami, co moim zdaniem jest
świetnym zabiegiem, pomaga nam się wczuć w klimat w książki – tych z kolei,
chętnie zobaczyłabym więcej. Największym zaskoczeniem,
ale i największą przyjemnością było dla mnie czytanie o moim rodzinnym mieście
– Kielcach, z perspektywy turysty. Pani Aleksandro, w parku mamy nie jednego,
ale aż dwa łabędzie ! :D I tak, Galeria Echo w nocy świeci na
kolorowo, ale nie wiem czy jest to tak bardzo kiczowate, musi Pani przyjechać i
sama ocenić ;-) Zapraszam ponownie, bo obecnie większość remontów się skończyła,
mamy już rynek, galerie handlowe aż dwie (z tych bardziej liczących się), więc
w przeciągu tych kilku lat trochę się zmieniło! Na końcu
znajdziemy również podziękowania oraz listę odwiedzonych miast w latach 2009 –
2012.
Niestety znalazło się też kilka minusów. Było trochę
drobnych błędów, które aż tak bardzo nie zaburzały mi czytania, ale były też
takie, których nie mogłam przeboleć.
„Weźmy grudzień na przykład. Dla Anglikow będzie to October, a dla Francuzow - Octobre!”
Chyba
nikomu nie trzeba mówić, że grudzień to DECEMBER (fr. Décembre), a October to październik. Mam
nadzieję, że to przypadkowa pomyłka, która zostanie poprawiona.
Na zakończenie dodam, że samą autorkę podziwiam za odwagę,
za to, że nie zrażała niepowodzeniami, nawet wtedy, kiedy nie miała noclegu, za
to, że udowodniła sobie i innym, że jak się chce to można, jak również za
pokazanie Polakom jak piękny mamy kraj.
„No to w drogę! Tournee po polsku” to lekka i przyjemna
lektura na jeden wieczór, a przy tym przydatna pod względem informacji
dotyczących polskich miast. Dlatego jeśli ktoś nie potrafi przekonać się do
wakacji w naszym ojczystym kraju, polecam tę pozycję, bo jak Aleksandra Jursza
wspomina:
„Cudze chwalicie, swojego nie znacie!”
Moja ocena to 6/10 (byłabym skłonna dać siódemkę, gdyby nie
te błędy…).
Pozdrawiam,
M.
9 komentarze
oj, zaciekawiłaś mnie, chętnie przeczytałabym:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam się przyczepiać do błędów w książkach :) widzę, że nie tylko ja! :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię i zwykle tego nie robię, no chyba, że jakiś bardzo mnie boli :P
UsuńJa tez zwracam uwage na bledy w ksiazkach. A tę pozycje.. moze kiedys przeczytam;)
OdpowiedzUsuńJa tez zwracam uwagi na bledy w ksiazkach:) a tę pozycje.. moze kiedys przeczytam;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze ciekawa recenzja:)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim gratuluję wyróżnienia! :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Galeria "Echo" wcale nie wygląda kiczowato :) W nocy wygląda niesamowicie. Pamiętam ją jeszcze sprzed rozbudowy - wyglądała całkiem zwyczajnie, choć... przyznaję teraz brakuje mi tego "starego" klimatu :) A Ty co o niej sądzisz?
Ogólnie w ciągu tych kilku ostatnich lat Kielce rozbudowały się niemożliwie :) Prawie ich nie poznaję :)
Ja bardzo lubię swoje miasto, mimo że nic tu się nie dzieje, to otoczenie jest piękne, nie można zaprzeczyć ;-) i fakt, w ostatnim czasie ciągle coś się tu zmienia, więc na pewno the best is yet to come :D Chociaż rynek mógłby być mniej.. łysy, nie wiem jak to inaczej ująć ;p Efekt świecącej Galerii Echo strasznie podobał mi się podczas Euro, bo wtedy światełka były biało-czerwone i było to coś pięknego :)Sama galeria też okej, ale brakuje mi paru sklepów, a ich w tych co są asortyment nie zawsze jest taki, jak w krakowskiej czy w złotych tarasach, to też jest niefajne :P
UsuńRaczej nie dla mnie.. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran