Anna Gavalda, "Kochałem ją"
2/07/2013Autor: Anna Gavalda
Tytuł: Kochałem ją
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 160
Pewnego dnia poznajesz mężczyznę. Najpierw wymieniacie
spojrzenia, a później telefony. Kilka spotkań, kilka ukradkowych muśnięć dłoni.
I nagle on przestaje być tylko kimś, z kim od czasu do czasu się spotykasz. W
jego oczach widzisz cały swój świat, Twój oddech przyspiesza od samego
patrzenia, a jego głos wywołuje przyjemne dreszcze na ciele. W końcu wychodzisz
za mąż. Masz ślub jak z bajki, lśniąca w bieli, wyglądasz jak księżniczka, a on
obiecuje na zawsze zostać Twoim księciem. Po jakimś czasie dobry Bóg obdarza
Was potomstwem, najsłodszym dopełnieniem Waszej miłości. Marzysz już tylko o
tym, aby zestarzeć się w jego ramionach. Ale co jeśli pewnego dnia bajka się
skończy? Co jeśli tych wszystkich obietnic, które Ty słyszałaś niezliczoną
ilość razy nagle będzie słuchał ktoś inny? Co będziesz wtedy czuła? Złość,
nienawiść, rozpacz? A co czuje druga strona, ta która porzuca? Czy dla niej to
tylko początek kolejnej bajki?
„Kochałem ją” to dwie historie. Opowieść kobiety porzuconej
oraz mężczyzny, który porzucić nie miał odwagi. Chloe, matka dwóch uroczych córeczek i – do
niedawna – szczęśliwa żona, nagle zostaje porzucona dla innej kobiety.
Nietrudno zgadnąć, że nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Jest zrozpaczona,
czuje się bezsilna i całkiem zagubiona. Z pomocą przychodzi jej ktoś, kogo by
się nigdy nie spodziewała. Pierre. Ojciec syna, który zdradził i porzucił żonę
oraz kilkuletnie córki. Teść, który nie jest ani sympatyczny, ani uczuciowy.
„Stary drań” jak sam siebie nazywa. Podczas szczerej rozmowy przy winie, Pierre
opowiada historię swojego życia. Mając
już żonę i nastoletniego syna, po raz drugi przeżył wielką miłość. A może
właśnie po raz pierwszy? Jak zakochany nastolatek tęsknił, kochał, odliczał dni
do kolejnego spotkania, ale poczucie obowiązku nie pozwoliło mu zostawić
rodziny. Po czterdziestu latach, wspomnienie o ukochanej nadal jest żywe, żar
dawnej namiętności ciągle tli się w sercu Pierra i nie pozwala mu zapomnieć. I
nagle to on, a nie Chloe, staje się osobą, która potrzebuje pocieszenia,
wygadania się, a także kilku słów otuchy. Co by było gdyby?
Temat, który podjęła autorka w swojej książce był już
wielokrotnie wykorzystywany w literaturze. Wydawałoby się, że nie można wnieść
do zdrady nic nowego, że jest już oklepana i schematyczna. A jednak Anna
Gavalda robi coś nowego. Poza opisywaniem rozpaczy porzuconej kobiety, ukazuje
też uczucia drugiej strony. Zwykła rozmowa staje się studium psychiki nie tylko
zdradzonych, ale również tych, którzy stoją po drugiej stronie barykady. Na
uwagę zasługuje przede wszystkim klimat książki. Bo choć język nie jest
wyszukany, to czytelnik czuje, jakby tkwił schowany gdzieś za firanką i
podsłuchiwał niezwykle osobistą, niemal intymną wymianę myśli.
Historia dawkowana jest bardzo powoli, z początku trudno
odnaleźć się w fabule, a wszystko przypomina jeden wielki chaos. Ale z
perspektywy całości uważam, że to przecież taki właśnie chaos musiał mieć
miejsce w głowie Chloe, która jest
narratorką książki. Powieść (o ile można użyć tego określenia przy zaledwie 160
stronach), dzięki swojemu mozolnemu tempu
niewątpliwie skłania do głębokich refleksji, ale częściej jest to nic
więcej jak nużące brnięcie przez kolejne słowa. Opowieść Pierra dłuży się w
nieskończoność, a jej finał nie zaskakuje w choćby najmniejszym stopniu.
Bohaterowie cierpliwie wysłuchują swoich historii, nie komentując ich i choć
nie oceniają wprost swojego postępowania, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że
„Kochałem ją” jest próbą usprawiedliwienia zdrady i porzucenia. Mimo że nie jest to sztampowa opowiastka o zdradzonej
kobiecie, to jednak ukazanie zdradzającego, jako biednej, nieszczęśliwie
zakochanej osoby, która poświęca własne szczęście dla dobra rodziny mnie
osobiście nie przekonuje. Krótko i poza nielicznymi momentami – nieciekawie. A może „Kochałem ją” trzeba poznać wtedy,
kiedy w historii Chloe lub Pierra będziemy potrafili odnaleźć kawałek siebie?
Mnie Gavalda swoim piórem nie porwała. Prywatnie - nie polecam tej książki przeciętnemu czytelnikowi. Ale jeśli ktoś znalazł się w podobnej sytuacji do któregoś z dwóch bohaterów, to na stronach "Kochałem ją" może odnaleźć potrzebne mu słowa otuchy i wsparcia, bez zbędnego moralizatorstwa.
Moja ocena to 5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 1cm)
Pozdrawiam,
M.
15 komentarze
Czytałam ją jakiś czas temu i powiem szczerze, że mimo swojej małej objętości wynudziłam się.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nigdy nie byłam w takiej sytuacji jak bohaterka i mam nadzieję, że nigdy nie będę. Mimo to - mam ochotę na "Kochałem ją". Chętnie poznam racje obu stron, chociaż nie widzę żadnego usprawiedliwienia dla opuszczenia nie tylko żony, ale i własnych dzieci.
OdpowiedzUsuńA ja mimo wszystko, chętnie bym przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że raczej rewelacji nie ma, dlatego tym razem odpuszczę sobie tę książkę. Jest przecież tyle innych ciekawszych powieści.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zdrada to dość powszechny temat. Książkę raczej sobie odpuszczę, bo i tematyka nie moja i chyba zrozumieć w pełni też bym jej nie mogła:)
OdpowiedzUsuńczytałam jakiś czas temu i tak średnio mi się podobała, po inne książki tej autorki raczej nie prędko sięgnę :)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że jest to coś wartego przeczytania :)
OdpowiedzUsuńCzyli nawet na nią nie spoglądam:)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa, ale właśnie po to szpera się po blogach, żeby nie sięgać po książkę po przeczytaniu tylko opisu :)
OdpowiedzUsuńTym razem dam sobie spokój z tą książką. Jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie jestem w podobnej sytuacji - na szczęście;) W każdym razie...podejście do tematu jest ciekawe. Podoba mi się sam pomysł na przedstawienie całej historii oraz próba ukazania uczuć osoby, która zdradza. Ale usprawiedliwianie tego czynu już nie.
OdpowiedzUsuńMam jedną książkę tej autorki, kupiłam ją w przecenie w weltbildzie. Może najpierw zajrzę więc do tej :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki są dla mnie miłym przerywnikiem w bardziej zobowiązujących lekturach. Oczywiście, to wcale nie umniejsza ich wartości, bo przy niektórych potrafiłam się naprawdę wzruszyć. Polecam Ci ekranizację innej powieści A. Gavaldy "Po prostu razem" z Audrey Tautou - jest świetna :)
OdpowiedzUsuńTroszkę już żyję na tym świecie, trochę doświadczyłam, trochę zobaczyłam, dlatego nie mówię Nie takim książkom, i nie chodzi o to, że lubię nurzać się w takich historiach, ale o to, żeby po raz kolejny uświadomić sobie, że życie nie jest czarno-białe.
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran