Emily Giffin, "Pewnego dnia"

2/20/2013

Autor: Emily Giffin
Tytuł: Pewnego dnia
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 480

Twórczość Emily Giffin nie jest mi specjalnie bliska. Dotąd czytałam tylko jedną jej książkę, która  nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, choć muszę przyznać, że „Pożyczonego narzeczonego”, bo o nim mowa, czytało się szybko i naprawdę przyjemnie spędziłam czas podczas lektury. Zdążyłam się zorientować, że autorka ma dar lekkiego pisania i z pozornie zwykłego czytadła i banalnej historii, potrafi stworzyć ciekawą i wciągającą powieść. Ogromne było moje zaskoczenie, kiedy w prezencie urodzinowym otrzymałam najnowsze dzieło Giffin – „Pewnego dnia”, a ponieważ książka swoją tematyką odbiegała od pozostałych powieści autorki,  byłam ogromnie ciekawa co takiego kryje się na stronach tejże. 

Powieść porusza bardzo trudną tematykę. Fabuła oscyluje wokół niechcianej ciąży oraz adopcji. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw – nastoletniej Kirby i dorosłej Marianne. Pozornie kobiety dzieli wszystko: wiek, status majątkowy, życiowe cele, miejsce zamieszkania. Ich drogi pewnie nigdy by się nie przecięły, gdyby nie fakt, że Kirby jest córką Marianne i pewnego dnia postanawia odnaleźć swoją biologiczną matkę. Odtąd życie każdej z nich diametralnie się zmienia, a dzięki sprawnie poprowadzonej narracji, czytelnik ma szansę dowiedzieć się, jak obie kobiety odnajdują się w nowej sytuacji. Dla Marianne zmierzenie się z przeszłością nie jest łatwe z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę nikt nie wiedział o jej ciąży, a decyzję o oddaniu dziecka do adopcji podjęła bez porozumienia z biologicznym ojcem. Ani on, ani obecny partner Marianne, ani nawet jej ojciec – żadna z tych osób nie ma pojęcia o istnieniu nastolatki. Przez cały czas trwania powieści, czytelnik obserwuje jak obie kobiety wzajemnie się docierają, szukają wspólnego języka i starają się nawiązać nić porozumienia, mimo dzielących je różnic i bolesnych faktów z przeszłości.

Bardzo podobała mi się kreacja głównych bohaterek. Emily Giffin doskonale się spisała tworząc tak różniące się od siebie postacie. Marianne to dorosła, wpływowa kobieta, która ceni sobie wygodę i życiowy komfort, natomiast Kirby to zbuntowana nastolatka, nie zależy jej na wykształceniu, a jedyną jej pasją jest gra na perkusji. Ponadto Kirby czuje się obca we własnym domu, ma świadomość, że jest adoptowana i przez to bywa zazdrosna o sukcesy przyrodniej siostry. Problemy, z którymi boryka się nastolatka zostały doskonale nakreślone, Giffin pokazała swój talent i tchnęła życie w swoich bohaterów, tworząc ich tak realnymi, jak gdyby żyli naprawdę. W powieści często pojawia się retrospekcja, Marianne wraca do swoich wspomnień z młodości, również do czasu, kiedy Kirby została poczęta. Ten zabieg pozwala lepiej poznać motywy, jakie kierowały bohaterką i zrozumieć uczucia towarzyszące jej na kolejnych stronach „Pewnego dnia”. Choć tematyka niewątpliwie nie należy do lekkich i przyjemnych, to całość pisana jest prostym, przystępnym językiem, dzięki któremu bez problemu odnajdziemy się w fabule. Mimo tego, że akcja nie obfituje w nagłe zwroty, to w książce nie ma miejsca na nudę, czyta się ją bardzo szybko, z niecierpliwością oczekując finału wydarzeń. Zakończenie jest otwarte, pewne sprawy nie zostają powiedziane wprost, dzięki czemu czytelnik ma szansę na snucie własnych domysłów i pokierowanie losami Marianne i Kirby tak, jak sam by tego chciał. 

Jest jednak rzecz, która zaprzątała mi głowę podczas czytania powieści. W Podziękowaniu możemy przeczytać, że autorka zdecydowała się nie poprawiać błędu wynikającego z wieku Kirby. Ujęte to zostało tak:
„Kirby została poczęta w 1995 roku, podczas pamiętnej fali upałów, która nawiedziła Chicago, w momencie zaś, kiedy rozgrywa się akcja, ma osiemnaście lat: po prostu przeczytajcie tę książkę ponownie za rok i wszystko będzie się zgadzać”.
Otóż, ja czytałam „Pewnego dnia” już w 2013 roku, a sprawa nadal mi się nie zgadza. Z dalszej części książki dowiadujemy się, że Kirby urodziła się 1 kwietnia 1996 roku, więc jej osiemnastka przypada dopiero na 2014 rok, a nie tak, jak wyjaśniła autorka – na 2013. Nie jest to istotny fakt, niemniej jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego mimo wytłumaczenia się z tego błędu, sprawa nadal się nie zgadza. 

Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że „Pewnego dnia” to fantastyczna powieść, która dotyka ludzkich problemów, a przy tym jest pełna ciepła i podnosi na duchu. Historia Kirby i Marianne nie jest odosobnionym przypadkiem, w prawdziwym życiu borykamy się z podobnymi problemami, a należy pamiętać, że poza głównym wątkiem adopcji, znajdzie się tutaj również miejsce na te bardziej codziennie problemy. Czyta się ją szybko, a talent Emily Giffin widoczny jest na każdej stronie. „Pewnego dnia” to doskonale napisana proza, naładowana emocjami oraz momentami pełnymi wzruszeń.
Gorąco polecam. 

Moja ocena to 9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Pozdrawiam,
M.

You Might Also Like

22 komentarze

  1. Też czytałam "Pożyczonego narzeczonego", ale było to jakiś czas temu i nawet już nie pamiętam czy mi się podobało (kolejna zaleta blogowania, teraz wszystko jest zapisane :)). Po tę książkę chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam 4 książki Emily Giffin, gdyż kupiłam je w okazyjnej cenie w wersji kieszonkowej, ale tak się złożyło, że jeszcze nie miałam okazji ich czytać, dlatego najpierw muszę nadrobić owe braki i dopiero ewentualnie poszukam ,,Pewnego dnia''.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach, może być bardzo ciekawie. Jedne książki tej autorki mi się podobały, inne nie. Zobaczymy jak będzie z tą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją w planach na ten rok.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, muszę się w końcu zmobilizować i coś pożyczyć, bo jak zauważyłam książki tej autorki zbierają same pozytywne oceny.

    OdpowiedzUsuń
  6. twórczości pisarki nie znam i raczej tej książki nie przeczytam, nie moja tematyka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę nawet zliczyć ile razy chciałam sięgnąć po tą książkę!
    Ciągle jednak się wahałam, ale teraz już nie mam wątpliwości, że muszę się spiąć i przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam w domu tę książkę i na pewno ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam kilka książek tej autorki, według mnie to takie przyjemne (choć dość przeciętne) czytadła :) Mam wrażenie, że ta powieść wypada o wiele lepiej, więc możliwe, że dam się namówić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze mówiąc nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale do "Pewnego dnia" mnie przekonałaś. Już kiedyś będąc w empiku nawet trzymałam ją w rękach, ale jakoś się rozmyśliłam. Teraz wiem, że warto ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też lubię Giffin. W kolejce czekają jeszcze "Dziecioodporna" i "Siedem lat później".

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze nie czytałam, ale mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyna z okładki przypomina mi jakąś aktorkę:) Ale nie mogę skojarzyć....

    OdpowiedzUsuń
  14. czytałam masę dobrych opinii o tej książce. Myślę, że kiedyś też ją przeczytam :) Chociaż mam trochę awersję do czytania "tego co aktualnie na topie" i zawsze odczekuję, aż okres fascynacji minie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Giffin, ale na pewno to zmienię. Wydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać jej twórczość:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze nie czytałam Giffin i sama do końca nie wiem, czy chciałabym zmienić ten stan :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę kiedyś sięgnąć po książki tej autorki:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Może autorka ma kłopoty z liczeniem do 18, zdarza się każdemu:) Książka bardzo trąci obyczajówką z pewnymi trudnościami w odbiorze, jednak na dzień dzisiejszy po prostu nie mam ochoty na zmierzenie się z tą lekturą. Zobaczymy w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  19. Z pewnością kiedyś sięgnę po tą książkę:) niestety nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki:) czas nadrobić zaległości:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam za sobą na razie jedynie "Sto dni po ślubie" tej autorki, ale książka tak mi przypadła do gustu (zapewne ze względu na to, że w głównej bohaterce odnalazłam siebie), że postanowiłam przeczytać wszystko, co napisała. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie czytałam żadnej jej książki, ale zainteresowałaś mnie. Mimo ciężkiego tematu, autorka poradzila sobie z ujęciem sytuacji bardzo dobrze. W prawdzie nie jest to moja tematyka, ale lubię poszerzać horyzonty ;)
    Pozdrawiam,
    Mai

    OdpowiedzUsuń
  22. Podobała mi się ta książka: szczególnie ukazane relacje w rodzinie, i co oznacza słowo "mama" :)

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran