"Delikatność" (2011)
5/21/2013Zawsze chętnie oglądam filmy z Audrey Tautou. Jest to jedna
z tych aktorek, które budzą w widzu pewną dozę sympatii, przyciągają przed
ekran i sprawiają, że chce się oglądać do końca, nawet jeśli film okazuje się
być totalną klapą. Audrey przyzwyczaiła nas do jeszcze jednej rzeczy. Mimo
coraz bardziej widocznego upływu lat, pozostaje w niej jakaś dziewczęcość, a nawet
i tytułowa delikatność, dlatego zwykle możemy ją spotkać w tych bardziej
romantycznych produkcjach, a taką niewątpliwie jest „Delikatność”. Film zaczyna się obiecująco. Iście magiczna scena, kiedy to François (Pio Marmaï) obserwuje kobietę w restauracji. We własnej głowie snuje domysły, na podstawie których udaje mu się odgadnąć, co zamówi nieznajoma. Staje się to dla niego pretekstem do umówienia się z Nathalie (Audrey Tautou) i daje początek wielkiej, romantycznej miłości. | Niestety sielanka trwa tylko przez pierwsze kilkanaście minut filmu. Potem zostajemy brutalnie sprowadzeni na ziemię, bowiem Francois ginie w wypadku. Dla zakochanej kobiety jest to niemal koniec świata. Razem ze śmiercią ukochanego, ginie również jakaś cząstka Nathalie i choć na odzyskanie jej nie ma absolutnie żadnych szans, to widz jest świadkiem, jak powoli zasklepiają się rany. Jest to jednak proces długotrwały i wymagający właśnie tej delikatności, co Audrey Tautou w moim odczuciu bardzo dobrze ukazała, czego niestety nie mogę powiedzieć o jej filmowym partnerze. Żałuję, że nie miałam okazji skonfrontować obrazu bohaterów ze swojej wyobraźni, z odtwórcami głównych ról. Scenariusz oparty jest na powieści Davida Foenkinos’a, której nie czytałam, a mimo to jestem pewna, że moje wyobrażenie Markusa dalece odbiegałoby od jego filmowego odzwierciedlenia. |
François Damiens w tej roli zupełnie nie spełnił moich oczekiwań (których de facto nie miałam), zdecydowanie nie pasował mi do roli mężczyzny, który staje się dla kobiety lekarstwem po tak bolesnej tragedii. Trochę niemrawy, zupełnie nie dbający o wygląd ani ubiór, do tego po wyznaniu swoich uczuć do Nathalie, ucieka w sposób, znany z kreskówek. Obraz Strusia Pędziwiatra, który chwilę przebiera kończynami w miejscu, a następnie ucieka w popłochu przed Kojotem, nasuwa się mimowolnie. W opozycji do Markusa stoi jednak szef Nathalie, który zaleca się do niej w sposób dosyć bezpośredni, absolutnie nie szarmancki , i zdecydowanie nie delikatny. Z tej perspektywy nie trudno się dziwić Nathalie, że jej serce zaczęło szybciej bić właśnie na widok niepozornego Markusa. Inną sprawą jest fakt, jak na jej znajomość reaguje otoczenie. Bohaterka zostaje zbombardowana pobłażliwymi spojrzeniami, jej przyjaciele jasno dają jej do zrozumienia, że nie popierają tego wyboru. | Tak, jakby bez François mogła istnieć tylko sama Nathalie, już
zawsze skazana na samotność. Ta jednak, nie daje za wygraną, a w Markusie
dostrzega coś, co pozwala jej na rozpoczęcie nowego etapu w życiu. Twórcy filmu potraktowali tę historię bardzo kobieco. Ta delikatność jest chyba aż zbyt duża, akcja snuje się bardzo wolno, co momentami może naprawdę znudzić. Osobiście obejrzałam film na dwie części, bo na jeden raz był dla mnie niestety zbyt przytłaczający, ale i zwyczajnie monotonny. Nie jest to jednak zła produkcja i osobiście jestem skłonna ją polecić. Choć na kinie mało się znam, to dałam mu siódemkę, jednak na pewno w dużej mierze jest to zasługa Audrey Tautou, która utrzymała całość na niezłym poziomie. reż. David Foenkinos, Stéphane Foenkinos, Francja 2011 |
16 komentarze
Uwielbiam tę aktorkę, a "Delikatność" jest chyba jedynym filmem,którego nie widziałam (a w którym ona gra).
OdpowiedzUsuńOdnoszę jednak wrażenie,że nie tracę wiele.. ?
Wiesz, to zależy czy lubisz takie kino. Mnie całościowo film się w sumie podobał, tylko to wszystko jest tak rozwleczone na dwie godziny, że może bardzo wynudzić. Historia sama w sobie bardzo ładna :)
UsuńFilmu nie oglądałam i tak się zastanawiam, czy naprawdę mam na niego ochotę. Kiedyś (pewnie dopiero w wakacje) obejrzę, jednak teraz niespecjalnie się będę ku temu skłaniać:)
OdpowiedzUsuńBardzo sporadycznie oglądam filmy. Wolę jednak poczytać książki, ale od czasu do czasu skuszę się na jakąś ciekawą produkcje. ,,Delikatność'' zapowiada się całkiem interesująco, ale muszę przyznać, że nie leży ona w moim gatunkowym klimacie, gdyż wolę jednak filmy sensacyjne, thrillery i horrory.
OdpowiedzUsuńA ja lubię takie kino i mam ten film w planach, tylko najpierw książka! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się Ciebie czyta .. bardzo lubię czytać tak ciekawe i osobiste recenzje .. Audrey to i od lat jedna z moich ulubionych aktorek ... jest tak romantyczna i ujmująca ... ale jest też i znakomitą aktorką, która potrafi zaskoczyć rolą tak jak w jednym z jej wczesnych filmów :^)http://en.wikipedia.org/wiki/He_Loves_Me..._He_Loves_Me_Not_(film)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :^)
Mi Damiens pasował na Markusa, nie grzeszy on urodą, ale było w nim coś ujmującego. Kwestia gustu widocznie ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i byłam bardzo rozczarowana. Ciekawa jestem jak wypadła ekranizacja, ale specjalnie mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńMiło wspominam film. Aż chyba do niego wrócę :D
OdpowiedzUsuńMiło wspominam film :D Aż chyba do niego wrócę :D
OdpowiedzUsuńOglądałam film i czytałam książkę. Fakt jedno i drugie są przyjemne w odbiorze. Idealne na odstresowanie się. Ale tylko tyle, książka nie powala:>
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie oglądałam tego filmu. Ale narobiłaś mi na niego ochoty, również lubię tę aktorkę.
OdpowiedzUsuńOglądałam i bardzo mi się podobał, jak wszystkie filmy z Audrey Tautou. Uwielbiam tę aktorkę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie każdemu takie przedstawienie tej historii przypadnie do gustu. Mnie fabuła zaciekawiła (nie czytałam książki), ale podejrzewam że podobnie jak Ty musiałabym oglądać ten film w częściach;)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam. Rzadko kiedy zdarza mi się włączyć jakiś miłosny film. Zdecydowanie za takimi nie przepadam, jednak ten przykuł moją uwagę. Przeraża mnie trochę fakt, że rozłożyłaś go na dwie części. Mam nadzieję, że mi uda się go obejrzeć w całości:)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję i pozdrawiam:)
Jakiś czas temu oglądałam, chyba głównie ze względu na Audrey. Przyznaję, że postać Markusa była... specyficzna, ale w jakimś tam stopniu miało to pewien urok, że nie był wyidealizowanym facetem. Film nie był genialny, ale oglądało się dobrze :)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran