Robert Rient, "Chodziło o miłość"
5/24/2013
Arek to przeciętny facet. Nie żaden cwany gnojek, pies na baby, jak jego najlepszy przyjaciel Michał, ale zwykły mężczyzna, który lubi kochać i być kochanym. Od rozwodu z Magdą kiepsko sobie radzi, chodzi na terapię, pracuje, spotyka się z przyjaciółmi. Życie się toczy, ale tą stateczność pewnego dnia przerywa Justa, która jak burza wkracza w życie głównego bohatera. Roztrzepana, nieodpowiedzialna, trochę zwariowana, jednak warto się zastanowić, co przywiodło ją do punktu, w którym się znajduje. Justyna to trudna bohaterka, ciężko ją rozgryźć, ona sama tak naprawdę nie wie kim jest i co w życiu robi. Nie daje się zamknąć w żadne ramy, absolutna nonkonformistka, która czerpie z życia pełnymi garściami, jeśli akurat nie jest pacjentką szpitala psychiatrycznego. Jak na ustabilizowane życie Arka wpłynie taki żywioł, jakim jest Justa? Historia tych bohaterów jest absolutnie niekonwencjonalna. Choć sama postać głównego bohatera jest nieco irytująca, to warto przyjrzeć się postaciom drugoplanowym. Robert Rient wplótł w fabułę swojej książki przypadkowe rozmowy zasłyszane na ulicy, które co jakiś czas pojawiają się w treści i ni mniej, ni więcej dają odczuć, że tak naprawdę każdy z nas potrzebuje terapeuty.
To, co mnie w tej książce przeraziło, to fakt jak bardzo jej lektura na mnie wpłynęła. Samotność bohaterów, brak przywiązania do konkretnego miejsca lub osoby, niemożność stworzenia stałej relacji przytłaczały mnie, a krople deszczu, bębniące o szybę tylko potęgowały to uczucie wyobcowania. Nie ma tu natłoku emocji, a jednak są one bardzo odczuwalne. Na pewno nie jest to książka lekka, choć przecież mówi o życiu, prostymi słowami, o tym, co każdego dnia przeżywamy. To taka historia, którą trzeba przemyśleć w kontekście własnego życia, Rient nie poucza czytelnika, ale każe mu się zastanowić nad pewnymi sprawami. Niczego jednak nie narzuca, a jedynie poprzez przykład swojego bohatera, ukazuje własny, bardzo trafny zresztą, punkt widzenia. Taka książka – terapia. Wnikliwe obserwacje ludzi i otoczenia, płynny język i historia, która może przydarzyć się każdemu, to niewątpliwe atuty tej powieści. Ale jest to również próba odnalezienia siebie, swojej tożsamości, tego, co daje w życiu szczęście konkretnej jednostce. Arkowi chodziło o miłość… Nie tylko między kobietą a mężczyzną, ale również między ojcem a synem, bratem i siostrą, a także miłością do przyjaciół.
Historia ma wiele wątków pobocznych, jednak dla bohaterów to miłość gra pierwsze skrzypce. Michał, który wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanej, Gosia, która nie potrafi stworzyć stałego związku, bo boi się bliskości, Justa, która nie może zapomnieć o traumie z dzieciństwa. A kim Ty jesteś, drogi Czytelniku? Tym, którzy lubią niebanalne historie o miłości, ale także książki, nad którymi trzeba pomyśleć oraz nie boją się konfrontacji z własną samotnością, zdecydowanie polecam.
Robert Rient, "Chodziło o miłość", Sonia Draga, Katowice 2013, s. 292
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu Sonia Draga:
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
12 komentarze
Nie wolno bać się konfrontacji z własną samotnością, gdyż i ona czasem może być dobrą ,,przyjaciółką''. Ciekawa książka. Jej tematyka przykuła moją uwagę, więc rozejrzę się za nią w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja :)
OdpowiedzUsuńWszystko w tej książce wydaje mi się ciekawe - począwszy od okładki, a kończąc na wspomnianych przez Ciebie ulicznych rozmowach. Chętnie przeczytałbym tę powieść, zwłaszcza, że mam teraz chrapkę na polskie czytadła. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wolę pomyśleć, chociaż patrząc na to co czytam to jest zupełnie inaczej.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się dlaczego ostatnio tak mnie fascynują wszystkie okładki?
Bardzo wciągająca recenzja... Najprawdopodobniej przeszłabym obok tej książki zupełnie obojętnie (to przez ten "miłosny" tytuł), ale teraz z pewnością zatrzymam się koło niej. Zapowiada się naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi niesamowitą ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCzegoś takiego potrzebuję. Zwykle zaczytuję się właśnie w tych dość banalnych historiach miłości (w dodatku nastolatków).
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się, że Justa jest nonkonformistką - teraz roi się od ludzi, którzy ulegają wpływom. Z pewnością ją przeczytam.
Ależ mnie zaintrygowałaś! Lubię taką tematykę! Książkę pewnie będę musiała sobie kupić, bo w bibliotece bida z nowościami... no nic, dopisuję do listy zakupów na czerwiec :D
OdpowiedzUsuńCiekawe... Dobrze, że to nie rasowy romans, bo by mnie obrzydziło :D Świat nie jest piękny, a ja nie lubię fałszu. Po książkę z chęcią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńJak dotąd nie słyszałam o tym autorze, ale będę musiała sięgnąć po ten tytuł. Twoja recenzja całkowicie mnie zainteresowała i zachęciła! ;) Lubię takie historie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Lubię do Ciebie zaglądać i czytać recenzje, chociaż wtedy moja lista książek do przeczytania zawsze się powiększa :) Historia zawarta w tej książce wydaje mi się ciekawa, ale to bohaterowie najbardziej mnie intrugują, szczególnie Justa.
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :-) Ta lista zawsze się powiększa :P Justa jest niezwykła, naprawdę.
Usuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran