CASSANDRA CLARE, "MIASTO KOŚCI"
9/10/2013![]() |
źródło: weheartit.com |
Zamieszanie wywołane wokół ekranizacji pierwszej części Darów
Anioła, przykuło moją uwagę do tej książki. Bo ja jak zwykle o światowych
bestsellerach dowiaduję się przy okazji ich ekranizacji. Tak było w przypadku Igrzysk
śmierci, tak było teraz, a – choć nie pamiętam – to nie wykluczam, że i w
przypadku Harrego Pottera.
Już na początku zaznaczyć trzeba, że lubię takie bohaterki
jak Clary Fray. To znaczy takie, jak Clary z początku powieści, bo z czasem
zaczęła mnie coraz bardziej irytować z tym swoim na wszystko mam odpowiedź i
choć świat Nocnych Łowców znam od tygodnia to wiem najlepiej, co należy zrobić.
Podobnie nie rozumiem zachwytu nad Jace’em. Na miejscu Clary niejednokrotnie
strzeliłabym go w twarz za to zarozumialstwo i przekonanie, że wszystko ujdzie
mu na sucho. Fakt, obie postacie są bardzo wyraziste i charakterne, ale na swój
denerwujący sposób. Uznać to można właściwie za zaletę, bo przynajmniej nie
toną w morzu nijakości innych bohaterów. Są przekorni, złośliwi i nie rozpływają
się jedno w obecności drugiego, a więc wątek romantyczny schodzi tu na bardzo
daleki plan. I nie bez powodu, ale o tym sami musicie przeczytać. Akcja powieści zaczyna się tak naprawdę w
momencie, kiedy Clary poznaje Jace’a. Wcześniej prowadziła nudne życie
nastolatki wychowywanej przez samotną matkę, a więc trochę rygorystycznie i
nadopiekuńczo. Jej najlepszym przyjacielem jest Simon, chłopak którego notabene
polubiłam najbardziej (i nawet trochę współczułam położenia w jakim się
znalazł) i strasznie mnie ciekawi jak wygląda jego filmowy odpowiednik.
Jeśli zaś chodzi o pomysł na fabułę to nie dostrzegam tu
żadnej oryginalności. Owszem, Cassandra Clare wykreowała sobie własną
rzeczywistość i podzieliła ją na trzy światy – Przyziemnych, Nephilim i Demony,
ale w gruncie rzeczy jest to miszmasz wszystkich istot paranormalnych, jakie
tylko możemy sobie wyobrazić. Są wampiry, wilkołaki, czarodzieje i wróżki, a
nawet anioły. I jest też ten zły – Valentine, który dawno temu naruszył
porządek świata i wokół niego skupia się cała akcja. Jedyną nowością są Nocni
Łowcy, czyli pół ludzie-pół anioły i tak się akurat składa, że Jace jest jednym
z nich. To do niego należy ratowanie świata i to, trzeba przyznać, nieźle mu
wychodzi. Rzesze Demonów zabija bez mrugnięcia okiem i nie rozpacza nad ich
przykrym losem. Jesteś zły, to nie masz prawa istnieć. Koniec kropka. Miasto
Kości czyta się szybko i przyjemnie, jak każde młodzieżowe czytadło, jednak
bez udziału większych emocji. Dla mnie Dary Anioła chyba nie staną się serią
na miarę mojego ukochanego Harrego Pottera czy choćby Igrzysk śmierci.
Jakoś nie potrafię w pierwszej części dostrzec nic, co wyróżniałoby ją na tle
tysięcy, a może i milionów powieści dla młodzieży, co nie zmienia faktu, że
była to fajna literacka przygoda.
Miasto Kości to po prostu kolejny romans paranormalny
(choć jak już wspomniałam, samego romansu tu raczej niewiele), który z
powodzeniem można postawić na półce obok Zmierzchu. Z tym, że tutaj wampiry
nie świecą jak miliony monet, a są mroczne i latają na motorach napędzanych
demoniczną mocą! Książka powinna spodobać się fanom popularnych już serii tego
typu, a świat wykreowany przez Cassandrę Clare troszeczkę wybiega poza schemat
i dzięki temu pierwsza część Darów Anioła dostaje ode mnie szósteczkę.
46 komentarze
Bardzo podobał mi się ten tom a wczoraj skończyłam też drugi, który także jest utrzymany na tym samym poziomie. Niebawem zaczynam trzeci i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Bardzo przyjemne czytadło ;)
OdpowiedzUsuńDary Anioła to nie są jakieś tam sobie czytadła. To książki na miarę właśnie Harry'ego czy Igrzysk. Mają w sobie to coś i na pewno są oryginalne :P
OdpowiedzUsuńNie wiem jak kolejne części, ale jeśli chodzi o "Miasto kości" to różne mamy zdanie na temat oryginalności. Jak dla mnie to właśnie "jakieś tam sobie czytadło", przyjemne i całkiem fajne, ale nie wyróżniające się z tłumu :-)
UsuńNie dałam rady doczytać do końca tej powieści, a miałam z nią styczność jakoś zaraz po polskiej premierze, więc nie odczuwałam jeszcze obecnej presji, która tworzy się wokół książki i filmu :) jak dla mnie bzdeta gorsza od Zmierzchu, bo Zmierzch doczytałam do końca :D
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam tę serię :)
OdpowiedzUsuńNie no mi tam się książka bardzo spodobała. Czytałam ją w pierwszej klasie gimnazjum i to może dlatego? Wtedy miałam za sobą dopiero kilka książek z tego gatunku (wtedy ogólnie mało czytałam), dlatego też zrobiła na mnie podwójne wrażenie. Ja jednak i tak uważam, że Jace jest jedyny w swoim rodzaju:D Właśnie najlepsze było to, że oni zachowywali się przy sobie jak normalna, prawdziwa para zakochanych, a nie zauroczonych w sobie gimnazjalistów. W innych książkach młodzieżowych ta miłość jest zbyt wyolbrzymiona, a w tym przypadku była w sam raz:) Ogólnie "Miasto kości" miło wspominam.
OdpowiedzUsuńJa mam obecnie jakiś dziwny czas, że nic mi się nie podoba. Może dlatego "Miasto kości" mnie nie zachwyciło tak jak innych. Ale z tą miłością między nimi to w pełni się zgadzam, aż chce się powiedzieć (UWAGA WIELKI SPOJLER), że kłócą się jak brat z siostrą :D
UsuńNie czytałam, ale mam zamiar. Jak dotąd za mną tylko "Mechaniczny anioł".
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie ciągnie mnie w ogóle do tej serii - jak zresztą do większości fantastyki. Na pewno nie będę się zmuszać do czytania, bo ma to być przyjemność, a nie obowiązek. Może kiedyś najdzie mnie ochota.
OdpowiedzUsuńMoże nie jest doskonała, ale ja bardzo lubię tę serię
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam trzy części bodajże w drugiej klasie gimnazjum i pamiętam, że byłam wtedy pod wrażeniem stylu pisania autorki. Bohaterowie często mnie irytowali, ale mimo to obdarzyłam ich jakąś sympatią ze względu na to, że wyróżniali się na tle innych postaci tego typu książek. Minęło kilka lat i być może teraz ta seria by mnie ogromnie rozczarowała, ale że nie zamierzam do niej wracać powiem tylko, że na tamten czas byłam usatysfakcjonowana. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, bo z racji filmu wszyscy mówią o tej serii, a ja wciąż nie mam pojęcia o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam Jace'a właśnie za to, że jest irytujący i zadziorny:) Wprawdzie mam za sobą dopiero 2 części cyklu, ale zaliczam go do ulubionych:) Według mnie mimo podobieństwa do innych powieści wyróżnia się i ma w sobie to "coś":)
OdpowiedzUsuńPolubiłam tę część, może nie była to zbyt ambitna książka, ale mi się spodobała. Też najbardziej polubiłam Simona :D
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię zajrzeć do romansu paranormalnego, więc nie mówię nie. Piękne zdjęcie, bardzo klimatyczne.
OdpowiedzUsuńNo nie... a już chciałam dać tej serii szansę. Film był niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńJak widzisz po komentarzach jestem odosobniona w swoim zdaniu, więc daj szansę :D
UsuńNormalnie pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę, jednak po tym całym szumie na temat filmu, mam ochotę obejrzeć film, a co za tym idzie- wcześniej pasowałoby przeczytać książkę :)
OdpowiedzUsuńZ serią spotkałam się już prawie dwa lata temu, więc wtedy mój gust był średnio wykształcony. Teraz możliwe, że miałabym inne zdanie, ale stało się tak, a nie inaczej, więc po prostu uwielbiam tę serię.:)
OdpowiedzUsuńPolubiłam Dary Anioła po przeczytaniu pierwszej części, chociaż szału nie było. Po obejrzeniu filmu przypomniałam sobie wszystko na nowo i muszę sięgnąć po kolejne części.
OdpowiedzUsuńHmm nie przepadam za romansami paranormalnymi, które na dodatek są jeszcze mało oryginalne. Film mnie bardziej kusi :)
OdpowiedzUsuńJestem aktualnie w trakcie czytania, zacząłem w niedzielę i tak sobie powoli brnę między kartkami. Powoli, bo mam masę obowiązków na głowie i z trudem znajduję czas na choćby kilkunastominutowe buszowanie po blogach, a co dopiero na czytanie. Tak więc jestem na 200 stronie, ale póki co jest bardzo obiecująco. Nie czytałem wcześniej Zmierzchu (jedynie Przed świtem, z poprzednimi częściami zapoznałem się jedynie w postaci ekranizacji), ale "Miasto kości" odbiega mi schematem od sagi Stephenie Mayer. Jakoś tak lepiej się czuję w klimacie tej powieści, bohaterowie bardziej mi pasują i pióro Cassandry Clare jest wręcz wyśmienite, po prostu chce się czytać. :)
OdpowiedzUsuńNo nic, skończę, to wyrażę swoją opinię. :p
(PS: Czy coś tu się zmieniło? :D)
Pozdrawiam,
R
Ja "Zmierzchu" znam tylko pierwszą część zarówno z książki jak i z filmu. Pozostałe dopiero mam w planach :P jak dla mnie większość książek tego typu pisana jest na jedno kopyto i zdecydowana mniejszość się wyróżnia. Ta jakoś mnie nie urzekła, choć nie była też zła :)
UsuńP.S. zmieniło się tło po bokach i chciałby się zmienić nagłówek, ale nie umiem :D
UsuńMam tak samo jak ty z tymi zrywami czytelniczymi z okazji ekranizacji :)
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że to Twoja książeczka w angielskim wydaniu :P
OdpowiedzUsuńNo nie zgadzam się ! Czytałam 4 razy i uwielbiam tą książkę :D Bardzo dobrze, że Jace ni był taki potulny i nijaki. A Clare myślę, że wymyśliła coś nowego i nie nazwałabym też książki paranormal romance bo książkę napisała dawno i takich chyba na rynku wówczas nie było za wiele ;)
OdpowiedzUsuńOwszem, bardzo dobrze, że nie był potulny i nijaki (kto lubi takich bohaterów?), ale jest różnica między pewnością siebie a zarozumiałością. Jace był jak dla mnie zbyt zarozumiały, a takich osób nie znoszę :-)
UsuńCzytałam bardzo dawno temu, kiedy jeszcze nie było na nią takiego buum! Co mogę powiedzieć? Wciąga.. na maksa. Co prawda pierwsze trzy części uznałam tylko za dobre, bo dalsza kontynuacja wydaję mi się bezsensu i najzwyczajniej w świecie jest dla mnie słaba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiedyś miałam w planach przeczytać, ale jakoś mi się odechciało. Oglądałam film i średnio przypadł mi do gustu, więc myślę, że moje zdanie ma temat książki byłoby podobne do Twojego ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana czy książka przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMi się podoba, chociaż rzadko sięgam po tego typu literaturę :) Pozdrawiam ):
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się podobała, ale ja akurat lubię romans paranormalny:D
OdpowiedzUsuńTak sobie właśnie myślę, że muszę napisać wreszcie recenzję "Miasta.." i nie wiem, jaką ocenę postawić :P
OdpowiedzUsuńMiło się czytało i było momentami bardzo zabawnie :) Serię na pewno przeczytam do końca i zobaczymy
To, z postawieniem jej na półce obok Zmierzchu to lekka przesada. Ok, powiedzmy, że są z gatunkiem są podobne, ale w Darach, przynajmniej w pierwszej cześci za dużo romansu nie ma, a w Zmierzchu aż się rzygać od niego chciało.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale ja zawsze swoją ulubioną serię będę nogami i rękami bronić. :)
Podejrzewam, że tak samo broniłabym serii HP :D
UsuńMała Mi masz sprzymierzeńca :P
OdpowiedzUsuńDla mnie ta książka to jakaś masakra :-) Drażnił mnie infantylizm całej historii, Clary była irytująca i też chciałam ją strzelić w twarz. Fabuła sama w sobie - ot takie sobie kolejne romansowe popłuczyny po Zmierzchu. A już najbardziej powaliła mnie na łopatki ta pseudo-mroczność :-)
Ostatnim gwoździem do trumny w mojej opinii był słaby język. Nie widzę powodu by traktować tę serię ulgowo, bo jest debiutem literackim :-)
Ależ dla mnie nie było tak źle! :D wszak 6/10 to przecież książka DOBRA :D
UsuńZgadzam się- autorka nie stworzyła nic nowego, jednak w książce było coś, co mnie oczarowało :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale mam w planach. Brak oryginalności mnie nie przeraża, ostatnio zauważyłam, że każdy chce być bardziej i bardziej oryginalny i dużo na tym traci. Umiejętne korzystanie z tego co już zostało stworzone jest jednocześnie trudniejsze i przynosi lepsze efekty. No umówmy się - nie można bez końca wymyślać nowych historii i nadal brzmieć przekonująco.. Historia lubi się powtarzać :)
OdpowiedzUsuńA ja bym nie stawiała tego koło "Zmierzchu". Ale fakt, koło "Pottera" też nie. Tak samo jak nie stawiam "Pottera" koło "Igrzysk" :)
OdpowiedzUsuńAle miałam ogromnego kaca po tej książce... i nadal mam. Dlatego, że ciągle się przy niej śmiałam i miło było się oderwać od ponurej rzeczywistości :)
Pierwszą i drugą część "Darów anioła" pochłonęłam w mgnieniu oka. Bardzo mi się podobały i z niecierpliwością czekam na moment kiedy to będę mogła sobie pozwolić na kolejną część cyklu. :)
OdpowiedzUsuńJest to dla mnie bardzo dziwne, bo ogólnie rzecz ujmując wzbraniam się rękami i nogami przed jakimikolwiek paranormalnymi romansidłami.
Bohaterów polubiłam od samego początku. Zarówno Clary - chociaż z czasem miałam dość tego, że wszystko idzie jej tak łatwo, że nigdy nie zostaje poważnie ranna i zawsze uchodzi cało z każdej beznadziejnej sytuacji tylko dlatego, że nagle ma w mózgu 'Dzyń! Masz specjalne talenty, użyj ich i wszystko skończy się happy endem!'. Jace'go (chyba dobrze odmieniłam?) również polubiłam. Ze względu na jego arogancję i wręcz początkową wrogość do Fray. Może był nią oczarowany, ale nie okazywał tego tak melodramatycznie jak przysłowiowy Edward Cullen czy Christian Grey.
O ile na początku byłam nastawiona neutralnie tak z czasem zaczęła mnie niesamowicie irytować postać Simona. To jego dziecinne zachowanie i co chwila strzelanie fochów. Brr.
Bardzo lubię tę książkę, przyjemne czytadło ;) Zgadzam się z Tobą co do postaci Clary, na początku ją lubiłam, później już mnie troszkę irytowała.
OdpowiedzUsuńOstatnio mam ochotę na całą serię!:)
OdpowiedzUsuńJa bym koło Zmierzchu tego nie postawiła .. Książka mnie bardzo zachwyciła , jak i cała seria :)
OdpowiedzUsuńhttp://czytaniemoimhobby.blog.pl/
a mnie nie ;-)
Usuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran