DEE SHULMAN: "GORĄCZKA"
12/19/2013
Siedemnastoletnia Ewa Koretsky boryka się z typowymi dla nastolatki
problemami niezrozumienia i odrzucenia ze strony nie tylko rówieśników,
ale również własnej matki. Ta wyjątkowo bystra dziewczyna dwukrotnie
doprowadza do wydalenia z kolejnych szkół, co trochę kłóci się z jej
ponad przeciętną inteligencją, ale Ewa aspiruje wyżej. Odszukuje w
Internecie ogłoszenie o naborze do elitarnej angielskiej szkoły z
internatem dla wyjątkowo zdolnych uczniów i nie tylko się do niej
dostaje, ale również zyskuje pełne stypendium. W nowym miejscu
nastolatka w końcu potrafi się odnaleźć, czuje się dobrze w towarzystwie
ludzi podobnych do niej, ale jej wrodzona ciekawość i pragnienie wiedzy
doprowadzają do wypadku, w wyniku którego Ewa zostaje zarażona
tajemniczym wirusem.
Sethos Leontis to nieustraszony rzymski gladiator, żyjący w Londinium w II w. n.e. Jego serce należy do pięknej Liwii, ale ta – choć odwzajemnia uczucie – jest zaręczona z jednym z najważniejszych urzędników w całym imperium. Uczucie między tym dwojgiem jest na tyle silne, że para potajemnie się spotyka, narażając przy tym własne życie.
Losy bohaterów krzyżują się w momencie, gdy gladiator trafia do XXI w., a w Ewie rozpoznaje ukochaną Liwię. Nastolatka nie pamięta jednak ich wspólnej przeszłości, choć młody mężczyzna robi na niej ogromne wrażenie. Oboje szukają odpowiedzi na wyjątkowo trudne pytania, a kluczem do rozwiązania zagadki wydaje się być tajemniczy wirus.
Ewa to jedna z najbardziej irytujących bohaterek literackich z jakimi się spotkałam. Dee Shulman trochę przesadziła z jej kreacją, zbyt mocno ją wyidealizowała. Nieprzeciętnie inteligentna, piękna i utalentowana. Pełne stypendium w najlepszej szkole w Anglii otrzymuje bez mrugnięcia okiem, cała męska część St Magdalene's szaleje na jej punkcie, a Ewa wydaje się tego nie zauważać, a już na pewno nie jest z tego powodu szczęśliwa. A do tego główna rola w przedstawieniu i wokal w zespole. Come on, trochę tego za dużo jak na jedną osobę! Seth to właściwie jej męski odpowiednik - idealny w każdym calu, łamie kobiece serca w każdym miejscu (i czasie), w którym się pojawi, ale serce oddaje tylko dwóm: Liwii i Ewie. I w dodatku jest to miłość od pierwszego wejrzenia.
W Gorączce można się przyczepić do wielu rzeczy. To, co mi przeszkadzało najbardziej to przede wszystkim brak ukazania Londinium z II w., bo to, co dostajemy z tego okresu to właściwie tylko miłość Setha do Liwii, która przyćmiewa całą resztę. Poza tym akcja rozwija się bardzo wolno, większość książki jest o niczym, dopiero pod koniec wydarzenia nabierają tempa. Zabrakło również informacji o samym wirusie, który był spoiwem łączącym świat Setha i Ewy. Wydawałoby się więc, że to kluczowe zagadnienie będzie lepiej objaśnione, a niestety tak nie było. No dobrze, wymieniłam same wady, a książkę oceniłam na 6. Interesujący jest sam pomysł na fabułę – podróże w czasie, reinkarnacja, rzymski gladiator i nastolatka z XXI wieku. Ponadto książkę czyta się bardzo lekko i jest to przyjemnie spędzony czas. Gorączka nie należy do ambitnej literatury, widać początkującą rękę Dee Shulman w tym gatunku i do końca ukierunkowany warsztat, a mimo to historia w jakimś stopniu wciąga i zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy.
Książka niewątpliwie posiada potencjał, szkoda tylko, że nie został on w pełni wykorzystany, a jedynie czyni Gorączkę niezbyt porywającym wstępem do kolejnych części trylogii, które – mam nadzieję – będą lepiej dopracowane. Koniec końców całkiem przyjemnie się czytało i chociaż powieść jest raczej przeciętna to jednak motyw podróży w czasie działa bardzo na plus i jeśli ktoś lubi takie lekkie historie to powinien być zadowolony z wyboru właśnie tej książki.
Sethos Leontis to nieustraszony rzymski gladiator, żyjący w Londinium w II w. n.e. Jego serce należy do pięknej Liwii, ale ta – choć odwzajemnia uczucie – jest zaręczona z jednym z najważniejszych urzędników w całym imperium. Uczucie między tym dwojgiem jest na tyle silne, że para potajemnie się spotyka, narażając przy tym własne życie.
Losy bohaterów krzyżują się w momencie, gdy gladiator trafia do XXI w., a w Ewie rozpoznaje ukochaną Liwię. Nastolatka nie pamięta jednak ich wspólnej przeszłości, choć młody mężczyzna robi na niej ogromne wrażenie. Oboje szukają odpowiedzi na wyjątkowo trudne pytania, a kluczem do rozwiązania zagadki wydaje się być tajemniczy wirus.
Ewa to jedna z najbardziej irytujących bohaterek literackich z jakimi się spotkałam. Dee Shulman trochę przesadziła z jej kreacją, zbyt mocno ją wyidealizowała. Nieprzeciętnie inteligentna, piękna i utalentowana. Pełne stypendium w najlepszej szkole w Anglii otrzymuje bez mrugnięcia okiem, cała męska część St Magdalene's szaleje na jej punkcie, a Ewa wydaje się tego nie zauważać, a już na pewno nie jest z tego powodu szczęśliwa. A do tego główna rola w przedstawieniu i wokal w zespole. Come on, trochę tego za dużo jak na jedną osobę! Seth to właściwie jej męski odpowiednik - idealny w każdym calu, łamie kobiece serca w każdym miejscu (i czasie), w którym się pojawi, ale serce oddaje tylko dwóm: Liwii i Ewie. I w dodatku jest to miłość od pierwszego wejrzenia.
W Gorączce można się przyczepić do wielu rzeczy. To, co mi przeszkadzało najbardziej to przede wszystkim brak ukazania Londinium z II w., bo to, co dostajemy z tego okresu to właściwie tylko miłość Setha do Liwii, która przyćmiewa całą resztę. Poza tym akcja rozwija się bardzo wolno, większość książki jest o niczym, dopiero pod koniec wydarzenia nabierają tempa. Zabrakło również informacji o samym wirusie, który był spoiwem łączącym świat Setha i Ewy. Wydawałoby się więc, że to kluczowe zagadnienie będzie lepiej objaśnione, a niestety tak nie było. No dobrze, wymieniłam same wady, a książkę oceniłam na 6. Interesujący jest sam pomysł na fabułę – podróże w czasie, reinkarnacja, rzymski gladiator i nastolatka z XXI wieku. Ponadto książkę czyta się bardzo lekko i jest to przyjemnie spędzony czas. Gorączka nie należy do ambitnej literatury, widać początkującą rękę Dee Shulman w tym gatunku i do końca ukierunkowany warsztat, a mimo to historia w jakimś stopniu wciąga i zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy.
Książka niewątpliwie posiada potencjał, szkoda tylko, że nie został on w pełni wykorzystany, a jedynie czyni Gorączkę niezbyt porywającym wstępem do kolejnych części trylogii, które – mam nadzieję – będą lepiej dopracowane. Koniec końców całkiem przyjemnie się czytało i chociaż powieść jest raczej przeciętna to jednak motyw podróży w czasie działa bardzo na plus i jeśli ktoś lubi takie lekkie historie to powinien być zadowolony z wyboru właśnie tej książki.
19 komentarze
Kreacja głównej bohaterki aż tak mi nie przeszkadzała, chociaż tak jak piszesz, rzeczywiście autorka trochę za mocno ją wyidealizowała. O reszcie minusów pisałam rok temu identycznie: zbyt cało informacji poświęconych wirusie, zbyt wolne tempo akcji i zbyt szybkie na samym końcu a w plusach sama fabuła. Drugi tom skończyłam niedawno czytać i przedwczoraj o nim pisałam i jak najbardziej polecam. Książka co prawda utrzymuje podobny poziom i jakoś szalenie się nie rozpędza z fabułą i wydarzeniami, ale jak dla mnie, ma w sobie to coś i zostawia czytelnika w takim momencie, że zastanawia się, czy w kolejnym tomie pozna wreszcie odpowiedzi na dręczące go pytania :D
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoją recenzję drugiej części, a zaraz z ciekawości odszukam pierwszą :p Ogólnie chyba wszyscy mają podobne wrażenie, bo bo jednak ten wirus był tu kluczowy, a został całkowicie pominięty. Na tyle, ile przeczytałam z drugiej części widzę, że tutaj to się zmienia, ciekawe co będzie dalej :P
UsuńW poście był odnośnik do pierwszej, więc daleko szukać nie trzeba ;) Na czerwono są u mnie linki i zawsze staram się podrzucać odnośniki do poprzednich tomów - to tak w razie co na przyszłość :D
UsuńOgólnie rzecz biorąc to nadal niewiele wiadomo o tym wirusie i liczę, że w trzecim tomie się coś zmieni, ale bohaterowie przynajmniej nad nim pracują, bo w pierwszej części miałam wrażenie, że był on jedynie wspomniany i celowo pominięty...
Słyszałam, że książka jest super:-) Twoja recenzja mnie w tym utwierdza :-) Zapraszam do sb :-)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale czuję, że tak mocno idealna kreacja głównej bohaterki załamałaby mnie i miałabym ochotę ją zabić. :P
OdpowiedzUsuńSama się przekonam i sięgnę, bo lubię takie historie, a że idą Święta, to będzie czas. Pozdrawiam!
Początkowo myślałam, że Gorączka będzie lepszą książką, a niestety, tak jak napisałaś, prezentuje się dość przeciętnie. Drugi tom chciałabym kiedyś przeczytać, żeby się przekonać, jak też się akcja rozwinie...
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna lektura. Miło mi się ją czytało, jednak czegoś mi brakowało w niej. Bardzo fajny blog, będę odwiedzać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
weronine-library.blogspot.com
Dziękuję i zapraszam :-)
UsuńNie, wyidealizowani bohaterowie to coś, czego zdecydowanie nie znoszę i od czego trzymam się z daleka... Na razie podziękuję, może kiedyś, ale nie sądzę, żebym miała zmienić zdanie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Mi się ta książka bardzo spodobała. Jakoś moje wrażenia po niej były jak najbardziej na plus.
OdpowiedzUsuń*DŹWIĘK TŁUCZONEGO SZKŁA*
OdpowiedzUsuńGdy ją czytałam nie zauważyłam wszystkich tych wad, zresztą było to około rok temu... o.O
Pomimo, że dość negatywne oceniłaś główną bohaterkę - ja również nie lubię takich wyidealizowanych bohaterów, to za zderzenie dwóch światów właśnie sięgnę z ciekawości po książkę.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na książkę, niestety według mnie autorka nie postarała się.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu miałam na nią wielką ochotę. Jak wpadnie w moje ręce nie będę się zastanawiać i po nią sięgnę, ale nie będę jej specjalnie poszukiwać:) Wątek podróży w czasie został poruszony w "Nigdy i na zawsze".
OdpowiedzUsuńJak i w wielu innych książkach :) Ale "Gorączka" to dla mnie pierwsze spotkanie z tą tematyką dlatego tak mnie to zainteresowało.
UsuńMiałam tę książkę w swoich planach, ale spotkałam się z wieloma opiniami podobnymi do Twojej, więc na razie chyba sobie odpuszczę - chyba, że dostanę na gwiazdkę :)
OdpowiedzUsuńWiele dobrego naczytałam się o tej książce, ale mimo wszystko nie ciągnie mnie do niej, co mnie akurat nie martwi, bo i tak istnieje mnóstwo powieści, które chcę przeczytać, więc nie będę się nudzić. ;-)
OdpowiedzUsuńMarto, zapraszam Cię na moje autorskie wyzwanie "Grunt to okładka", o którym napisałam na blogu. Może zechcesz wziąć udział? :)
Pozdrawiam!
Ja jednak się na nią nie zdecyduję. Te głupie, wyidealizowane, główne bohaterki potrafią zepsuć całą książkę, o czym nie raz się przekonałam :/
OdpowiedzUsuńOstatnio nie czuję potrzeby czytania takich bzdurek, a i sama historia nie specjalnie mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran