LEMONY SNICKET: "GABINET GADÓW"
12/15/2013źródło: http://lubimyczytac.pl |
W drugiej części przygód rodzeństwa Baudelaire,
Lemony Snicket nie oszczędza swoich bohaterów. Po otwartym zakończeniu tomiku
pierwszego mogliśmy sobie marzyć, że w końcu wszystko dobrze się ułoży, ale Gabinet
Gadów szybko rozwiewa te płonne nadzieje.
Wioletka, Klaus i Słoneczko w końcu uwolnieni od Hrabiego
Olafa, trafiają pod dach zabawnego i opiekuńczego doktora Montgomery Montgomery’ego. Ich nowy opiekun jest herpetologiem, zajmuje
się wężami i kilka gatunków hoduje we własnym domu. I kiedy szczęście w końcu
uśmiecha się do dzieciaków na horyzoncie pojawia się nie kto inny jak Hrabia
Olaf. Podszywając się pod pomocnika doktora Montgomery’ego uprzykrza życie
młodym Baudelaire’om i nie ustaje w próbach przejęcia ich majątku.
Gabinet Gadów utrzymany jest w identycznym klimacie jak
pierwsza część. Ten sam humorystyczny styl, który ma na celu złagodzenie
przykrego losu bohaterów, te same odautorskie wtrącenia i bardzo podobne
problemy. Dzięki temu widać wyraźne powiązanie między dwoma tomikami, co na
pewno ucieszy tych, którzy pokochali Przykry początek. Książki Snicketa nie są żadnym wybitnym
dziełem literackim, ale posiadają nieodparty urok, wynikający z wielu dziwactw
tej serii. Z jednej strony – autor pisze dla dzieci, z drugiej jednak bez
zawahania uśmierca bohaterów, wymyśla okrutne intrygi i szantaże, a wszystko to
jest napisane w sposób, który nie pozostawia wątpliwości, że seria skierowana jest
do bardzo młodych czytelników. Czyni to Serię
Niefortunnych Zdarzeń nieco kontrowersyjną, bo te wrażliwsze dzieci mogą
się naprawdę nieźle przestraszyć.
Jeśli chodzi o nowych bohaterów, którzy pojawiają się w Gabinecie
Gadów to jest ich niewiele. A z nich na pierwszy plan wysuwają się Wujcio
Monty oraz jego odkrycie naukowe – Niewiarygodnie Jadowita Żmija. Doktor to
uosobienie dobra, idealny - wydawałoby się – opiekun dla rodzeństwa, posiadający
ogromną bibliotekę, co dla Baudelaireów było wyjątkowo ważne. Niestety,
jak już wspomniałam, Lemony Snicket bohaterów nie oszczędza i Wioletce,
Klausowi oraz Słoneczku nie będzie dane zbyt długo cieszyć się dobrocią Wujcia
i towarzystwem jego węży.
Jeśli przymknąć oko na ciągłe zapewnianie autora o tym, jak
smutna jest ta książka oraz, że najlepiej w ogóle ją odłożyć i zaniechać
czytania, to można się przy niej całkiem nieźle bawić. To znaczy młodzież może,
bo dla dzieci Hrabia Olaf i wszystkie niefortunne sytuacje na pewno nie wydadzą
się wesołe, choćby były nie wiem jak zabawnie opisane.
2 komentarze
A ja myślę, że dobrze, jak się dziecko straszy (ale chyba jestem w tym odosobniona). Jak tylko znajdę, to przeczytam (chociaż w podstawówce zarzekałam się, że nigdy), bo ma szansę trafić do literackiej diety moich potencjalnych dzieci.
OdpowiedzUsuńNawet mnie zaciekawiłaś :D Czasami fajnie przeczytać, coś takiego ;) Rozejrzę się za pierwszym tomem ;)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran