MARKUS ZUSAK: "POSŁANIEC"
2/07/2014źródło: http://weheartit.com/ |
Słowo ‘przeciętność’ opisuje Eda Kennedy’ego najtrafniej, bo
w jego życiu wszystko jest mdłe i nijakie. Praca taksówkarza, mieszkanie i
śmierdzący pies o uroczym imieniu Odźwierny, który wypija hektolitry kofeiny, a
potem i tak śpi jak zabity. Przyjaciele i gra w karty. Tak wygląda życie tego
dziewiętnastoletniego Australijczyka do czasu, kiedy przypadek czyni z niego
bohatera. Podczas napadu na bank to on rozbraja napastnika i doprowadza do jego
schwytania przez policję. Ed nie wie, że od tego momentu zostanie Posłańcem, a
karty do gry będą jego wiadomością. Bez nadawcy, bez wyjaśnienia. Tylko karta i
świat do naprawienia.
Ed Kennedy to bardzo blada postać. I ten jeden jedyny raz
jest to plusem, bo taki właśnie ma być. Przeciętny. Niewyróżniający się.
Nijaki. Czyli taki jak co najmniej połowa ludzkości. Ed to postać, którą każdy
może pokolorować na swój własny sposób, aby się z nim utożsamić. Każdy może być
taki jak Ed specjalnie się nie starając, bo to żadna sztuka być przeciętnym. Bo
ta książka to jedna wielka wiadomość dla czytelników. Sporo w niej naiwności,
przez co przywodzi na myśl baśnie z morałem. Bo morał jest i to dość oczywisty.
Wielkie rzeczy to czasem drobiazgi, które zostały zauważone.*
źródło: http://lubimyczytac.pl/ |
Podobał mi się motyw z kartami do gry i oznaczenie każdego
rozdziału danym kolorem i figurą. Rozwiązywanie niektórych zagadek – rewelacja.
Szczególnie sprawa z asem pik i obcowanie Eda z ambitną literaturą. Ujął mnie
również język. Jak zwykle u Zusaka proste słowa połączone zostały w
nadzwyczajne kombinacje. Równie dobry, choć nie tak metaforyczny jak w Złodziejce
książek, ale nadal mający to coś, co może mieć tylko niewielu pisarzy. Obok
języka, mocną stroną Posłańca są opisy życia w australijskim miasteczku –
monotonnym i małym, gdzie niewiele się dzieje. Ta bylejakość życia i obojętność
na to, co przyniesie przyszłość jest świetnie zarysowana w osobach Eda i trójki
jego przyjaciół, którzy podobnie jak on, spędzają czas na beznamiętnych
czynnościach. I tak by to życie trwało, gdyby nie pierwszy As znaleziony w
skrzynce, a na nim zamiast nadawcy – trzy adresy. Pod każdym z nich ktoś potrzebuje
pomocy i z nieznanych przyczyn to właśnie Ed ma odmienić los tych ludzi.
Sytuacja powtarza się kilka razy. Niektóre z zadań są błahe, inne wymagają kreatywności,
a nawet odwagi i zimnej krwi. Ale nawet te przychodzą Posłańcowi dosyć łatwo i
to właśnie w tym objawia się naiwność, o której wspomniałam. To trochę jak
rodzynki w serniku – jedni lubią, inni na siłę będą wydłubywać i stracą przy
tym spory kawałek ciasta, który oblepił rodzynki dookoła. Nie ma sensu
rozgrzebywać – Posłaniec jest całością i ta naiwność jest tu potrzebna, żeby
przekazać wiadomość. W przeciwnym wypadku będzie tylko PRZECIĘTNĄ książką.
Ed Kennedy otrzymał misję naprawiania świata metodą małych
kroczków. Taki Superman bez rajstop i peleryny. Ale to ostatnie zdania powieści
odkrywają prawdziwy jej sens i morał. Dopiero wtedy spojrzymy na książkę Zusaka
z perspektywy własnego życia.
A jeżeli facet taki jak ty potrafi się podnieść i zrobić to, co ty zrobiłeś dla tych ludzi, to może każdy będzie w stanie. Może każdy zdoła się wznieść ponad swoje ograniczenia.**
Umówmy się - nie jest to ten poziom, co w Złodziejce książek. Ale jest wystarczająco wysoki, by trochę się Posłańcem pozachwycać i polecić go innym. Pod warunkiem, że lubicie zmieniać się na lepsze, a moralność i prawość nie kolą w Wasze wrażliwe oczy.
* - wszystkie cytaty pochodzą z książki "Posłaniec".
Markus Zusak, "Posłaniec", Nasza Księgarnia, Warszawa 2009, s. 347
23 komentarze
Mnie tam motyw z takim superbohaterem się podoba :) I bardzo chętnie przeczytam coś baśniowego
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać, że Zusak to nie tylko "Złodziejka..." :)
Ale jednak "Złodziejka" przede wszystkim :p
UsuńZdecydowanie coś dla mnie, taktaktak :)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie przeczytaj! :-)
UsuńCieszę się, że i w tej książce Zusak Cię nie zawiódł. :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś, o co tak naprawdę chodzi w `Posłańcu`- banalne i trochę naiwne przesłanie opowiedziane niebanalną historią i ciekawą kreacją fabuły. :)
I co jest najgorsze?
Że więcej jego książek nie ma przetłumaczonych na polski...
Pozdrawiam! :)
Jeszcze "Moje tak zwane życie" chyba jest, ale podobno słaba książka...
UsuńO, muszę obczaić, bo nawet nie wiedziałam...
UsuńAch, taka ze mnie czytelniczka. Dobrze, że Ty tu jesteś.
A, i zapraszam do mnie na podsumowanie roku! :D
Haha, bardzo pomysłowe porównanie do tego sernika z rodzynkami :) Zgadzam się, że tutaj ta naiwność jest potrzebna książce do wyrażenia jej przesłania. Zresztą bardzo prostego. Zadałam sobie pytanie, czemu tak bardzo podobała mi się ta książka, skoro nie była odkrywcza? Jednak posiada ten ciekawy pomysł z kartami, jest napisana świetnym językiem - własnie takim potocznym, prostym, ale nie codziennym! I to jest wg mnie też sztuka. Posiadać taki warsztat, który nie jest skomplikowany, a jednocześnie nie jest banalny i książki nie czyta się jak pierwszego lepszego tekstu, ale jako dopracowaną powieść.
OdpowiedzUsuńPS Czekam na Twoje zdanie o "Obłędzie". Już sobie zamówiłam w bibliotece, bo nie przegapię kolejnego "mistrza" ze Skandynawii. Już mnie to solidnie zaczęło wkurzać, więc muszę sprawdzić, ile prawdy będzie w tym marketingowym chwycie. :)
Nie wiem czy dobrze to zobrazowałam, ale doszukiwanie się minusów w tej naiwności moim zdaniem jest złe, bo w tym cała wiadomość o zmianie siebie i innych :)
UsuńMuszę kiedyś upolować tę książkę, bo jestem strasznie ciekawa innych tworów Zusaka. Nie nastawiam się, że Posłaniec będzie lepszy od Złodziejki, ale i tak z chęcią bym go przeczytała.:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jakakolwiek książka będzie lepsza od "Złodziejki książek", ale warto "Posłańca" przeczytać :)
UsuńUwielbiam tę książkę :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPlanuję przeczytać, choć z góry wiadomo, że "Złodziejce..." nie dorówna :)
OdpowiedzUsuń"Złodziejka" porusza też zupełnie inną tematykę, więc tak naprawdę nie ma co porównywać :p
UsuńMimo wszystko - jeżeli zacznę swoją przygodę z Zusakiem - to od Złodziejki książek, później dam szansę Posłańcowi. ale wydaje się intrygujący, magiczny. Takie książki lubię. Lubię bardzo!
OdpowiedzUsuńKoniecznie od "Złodziejki książek", bo na pewno ją pokochasz! :-) A "Posłaniec" jednym się podoba innym nie...
UsuńJak dla mnie brzmi świetnie ! Rozejrzę się za tą książką :) I oczywiście za "Złodziejką ..." też :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dawno temu (na długo przed lekturą "Złodziejki..."), więc już niewiele pamiętam, ale ogólne zapamietane wrażenia są pozytywne. ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw muszę przeczytać "Złodziejkę książek" :)
OdpowiedzUsuńZa mną jedynie fenomenalna "Złodziejka książek", ale od czasu jej lektury mam ogromniastą ochotę na tą pozycję. W sumie to trochę się nie dziwię, iż nie wypadła ona tak niesamowicie dobrze przy wspominanej już "Złodziejce..." - takiej książce nie łatwo jest dorównać. Jestem ciekawa jakie we mnie wzbudzi emocje ta publikacja, bo z pewnością prędzej czy później ją przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPlanuję tą książkę od dawna, ale cały czas boję się, że rozczaruję się. "Złodziejka książek" zrobiła na mnie ogromne wrażenie i wiem, że nie łatwo bedzie znaleźć równie dobrą książkę, nawet w dorobku tego samego autora. Pewnie za jakiś czas przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńKocham "Złodziejkę książek". Trudno, żeby kolejna książka ją przebiła ale i tak mam ochotę przeczytać "Posłańca". Dobrze, że poziom jest wysoki :)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran