Les Misérables: Nędznicy (2012)
3/23/2014
Les Misérables: Nędznicy (2012) w reżyserii Toma Hoopera to brytyjski dramat, będący adaptacją scenicznej wersji musicalu o tym samym tytule. Zarówno spektakl, jak i film, oparte zostały na słynnej francuskiej powieści Victora Hugo. Film odniósł ogromny sukces, co udowodnił wygrywając aż trzy statuetki Akademii Filmowej: za najlepszą aktorkę drugoplanową (Anne Hathaway), dźwięk oraz charakteryzację. W role główne wcieliły się gwiazdy wielkiego formatu, takie jak Hugh Jackman, Russell Crowe, Anne Hathaway czy Amanda Seyfried.
Akcja filmu osadzona jest w XIX – wiecznej Francji, a fabuła skupia się wokół byłego więźnia Jeana Valjeana (Hugh Jackman), który został skazany po tym, jak ukradł kawałek chleba, aby ratować głodującą siostrę i jej dziecko. Po odbyciu kary, Valjean przechodzi duchową przemianę za sprawą pewnego biskupa i odtąd zaczyna pomagać żebrakom pod zmienionym nazwiskiem. Jego tropem podąża jednak bezwzględny inspektor policji – Javert (Russell Crowe), który prawo utożsamia z samym Bogiem, a świat postrzega w czarno-białych barwach. Javert nie wierzy w niewinność Valjeana i za życiowy cel stawia sobie ponowne pojmanie więźnia. Dogmatyczne podejście do prawa zestawione zostało z impulsywnością charakteru Valjeana, co sprawia, że żaden z dwójki bohaterów nie jest jednoznacznie zły czy dobry.
Nakręcony z rozmachem film zachwyca przepiękną scenografią i doskonałą charakteryzacją bohaterów pierwszo i drugoplanowych. Ale tym, co stanowi o jego sile jest przede wszystkim muzyka. To właśnie tutaj zaczyna się droga do Oscara Anne Hathaway, grającej Fantine – kobietę z francuskiej klasy pracującej. Śpiewając słynną partię I dreamed a dream udowodniła krytykom, że na statuetkę zasłużyła nie tylko z uwagi na poświęcenie dla roli. Hathaway była naprawdę przekonująca, a scena z jej udziałem jest chyba najbardziej poruszającą w Nędznikach, chociaż cały film pełen jest tak intensywnych momentów. Na tym polu nieco gorzej spisali się Jackman i Crowe – choć temu pierwszemu nie można odmówić zdolności wokalnych, to jednak widać, że utwory w Nędznikach nie były przygotowywane pod niego. Jackman nie ma szans w pełni rozwinąć skrzydeł, cały film śpiewa na pół głosu, co nie brzmi dobrze w porównaniu do reszty obsady. Mimo to obaj panowie rekompensują swoje braki w rewelacyjnej grze aktorskiej. Francuska rewolucja z roku 1832 jako tło do akcji właściwej, ukazuje determinację społeczeństwa do tego, aby być wolnym i równym we własnym kraju. To właśnie w tej części filmu rozegrają się prawdziwie chwytające za serce momenty. Pojawi się także subtelny wątek miłosny pomiędzy młodym rewolucjonistą Mariusem oraz córką Fantine – Cossette. Les Misérables jako całość są realistycznym, choć dramatycznym portretem społeczeństwa francuskiego w XIX w.
Chociaż ekipa spisała się rewelacyjnie, tak metaforyczna historia aż się prosi o podniosłą atmosferę, a film niestety momentami jest odrobinę ckliwy i sentymentalny. Rzeczy, które w wersji kinowej są nieco naiwnie, na scenie mogłyby wyglądać poetycko i symbolicznie. Mimo tego, film sam w sobie jest naprawdę dobry i poruszający, jeśli wcześniej nie widziało się tej historii na deskach teatru. Gorąco polecam Nędzników tym, którzy lubią ambitne, historyczne produkcje i potrafią docenić piękno musicali.
Źródło zdjęć: http://filmweb.pl/
15 komentarze
Jak dla mnie film się nieco dłużył i po jakimś czasie coraz bardziej męczyło mnie słuchanie kolejnych piosenek. Anne Hathaway wypadła znakomicie - zdecydowanie zasłużyła na tego Oscara. Historia wspaniała. Książki nie czytałam, ale myślę, że warto tę zaległość nadrobić....
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo dobra produkcja (lubię musicale), choć wokale Crowe'a i Jackmana niekoniecznie mnie do siebie przekonały (chwilami wręcz irytowały) - w gruncie rzeczy mam podobne zdanie do Twojego ;)
Mnie się mimo wszystko Crowe podobał - fakt, śpiewem nie zachwyca, ale mimo to uwielbiam jego interpretację Javerta. A co do męczących piosenek - cóż, to musical, więc trzeba się z tym liczyć. Mnie to ani trochę nie męczyło, wręcz przeciwnie :-)
UsuńNie przepadam za musicalami, jednak po obejrzeniu "Lakieru do włosów" daje szansę każdemu filmowi z tego gatunku. "Nędzników" na pewno obejrzę (Anna Hathaway *.*), jednak najpierw wezmę się za książkę :) Jestem bardzo ciekawa tego filmu, gdyż zdania o nim są podzielone.
OdpowiedzUsuńJa książki jeszcze nie czytałam, ale koniecznie muszę to zrobić. Ja uwielbiam musicale, a ten miał wyjątkowo piękny podkład muzyczny (słuchałam już wcześniej wersji teatralnych na youtubie i mnie zachwyciły), ale filmowa wersja też daje radę ;-)
UsuńDzięki za ten wpis, rozwiałaś trochę moje wątpliwości, czy chcę to oglądać. I chyba się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, mnie się bardzo podobał. Ale ja uwielbiam musicale, więc marne były szanse, że nie będę zadowolona :)
UsuńTo moim zdaniem baaaardzo słaby film. Jedynymi atutami są przepiękne zdjęcia i kostiumy.
OdpowiedzUsuńA mi się nie wydał ckliwy. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobały te humorystyczne wstawki. Dzięki nim nie ten podniosły nastrój często się rozbijał i robiło się mniej poważnie i smętnie. W ogóle to uśmiałam się na tym filmie, poryczałam i z kina wyszłam przeszczęśliwa. Może na małym ekranie zrobiłby na mnie mniejsze wrażenie, nie wiem. Tak czy inaczej, uwielbiam ten film - od samej historii, przez zdjęcia, muzykę, aktorstwo i właściwie wszystko inne. ;)
Mnie też się bardzo podobał, po prostu momentami taki mi się wydał, ale nie zepsuło mi to odbioru :) Momenty z Bonham Carter były rewelacyjne! ;-)
UsuńMojej przyjaciółce się bardzo podobał. Ja obejrzę jak przeczytam książkę - tradycyjnie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno obejrzę, zaraz po tym jak przeczytam książkę. :D
OdpowiedzUsuńHm, widzę że oceny są zróżnicowane. Tym bardziej muszę obejrzeć (i przeczytać!) ;) Musicale lubię, więc może nie będzie tak źle?
OdpowiedzUsuńSłyszałam o filmie, jednak nie zaciekawiłby mnie. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Nie przepadam za musicalami, ale "Nędzników" chętnie obejrzałabym jeszcze raz :) Mam sentyment do tej historii, chociaż nie udało mi się jeszcze dokończyć czytać oryginalnej wersji.
OdpowiedzUsuńFilm mnie zachwycił, a muzyka była genialna! I uwielbiam Hugh Jackmana :) Nie mam pojęcia, jak on to robi, ale każdy film, jaki oglądam z jego udziałem, bardzo mi się podoba :)
Mnie ów film porwał bez reszty - od czasu wizyty w kinie widziałam go chyba z siedem razy, poza tym ja po prostu uwielbiam tę historię, do dzieła Hugo mam słabość już od wielu lat. Być może faktycznie film momentami jest ckliwy, ale mnie to absolutnie nie przeszkadza - gra aktorska i wokale bohaterów całkowicie wynagradzają zamysły twórców. :) Swoją drogą ciekawe, bo miałam odwrotne wrażenie - że to Russel Crowe momentami nie może się popisać w partiach wokalnych. ;)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran