LUCA CAIOLI: ZINÉDINE ZIDANE. STO DZIESIĘĆ MINUT, CAŁE ŻYCIE

5/20/2014

Jeden z pierwszych rozdziałów rozpoczyna się pytaniem: Jak wytłumaczyć magię, jeśli nigdy nie widziało się gry Zidane’a? I to zdaje się być sedno tej biografii, bo autorowi nie do końca udało się to wyjaśnić. Ale na jego usprawiedliwienie powiedzieć można, że tego się opisać po prostu nie da. Trzeba zobaczyć.

Jedną z nielicznych rzeczy (ze względu na swój wiek), które pamiętam z gry Zizou są mistrzostwa świata w 2006 i słynne uderzenie „z byka” włoskiego obrońcę Marco Materazzi’ego. I właśnie o tym traktuje ta publikacja. Może jeszcze trochę o innym mundialu – tym historycznym dla Francji z 1998 r., za sprawą którego Zidane stał się tym piłkarzem, którego dziś wszyscy pamiętamy. I tylko te dwa wydarzenia – rozkwit kariery i jej zachwianie w ostatnim meczu Francuza - znajdują się w tej książce. Jakby były to jedyne czynniki określające piłkarza stawianego na równi z Maradoną, Di Stefano czy Cruyffem. Jakby nie było nic pomiędzy. A przecież każdy z nas doskonale wie, że Zinédine Zidane to dużo, dużo więcej. I czy tego pamiętnego lipcowego dnia został sprowokowany czy też nie, jedno jest pewne – Zidane upewnił się, że cały świat dobrze zapamięta koniec jego kariery.

Zamysł autora był naprawdę dobry i miał w sobie ogromny potencjał. Trochę gorzej poszło z jego realizacją. Fajnie, że Caioli przez tytułowe 110 minut (które notabene odnoszą się do czasu, jaki Zidane spędził na murawie zanim ujrzał czerwony kartonik w finale 2006) próbuje oddać całe życie piłkarza, ale.. no właśnie, próbuje. I niestety, ale z dobrego skądinąd pomysłu, stworzył biografię przez bardzo małe b. Skupienie całej uwagi na tym jednym wydarzeniu nie wyszło dobrze. Owszem, był to ważny mecz, być może najważniejszy, ale nie JEDYNY.
To, co podoba mi się w książkach Caioli to fakt, że dziennikarz wstrzymuje się od własnych osądów. Jego publikacje w przeważającej mierze opierają się na wypowiedziach samych piłkarzy, trenerów i ludzi ważnych w świecie sportu. Więc jeśli na każdej stronie tej książki jest napisane, że Zidane to legenda, to znaczy, że tak właśnie jest, bo tak uważają osoby, których zdanie się liczy. I absolutnie tego nie neguję, ale naprawdę można było ograniczyć ilość porównań piłkarza do samego Boga. Szczególnie, że sam zainteresowany się ich wystrzegał.

Z osobistych względów wiele się po tej biografii spodziewałam. Mówiąc osobistych mam na myśli kibicowanie Królewskim, których Zidane 12 lat temu doprowadził do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, a dziś pomaga zdobyć dziesiąty tytuł w historii klubu z ławki trenerskiej. Dlatego moje rozczarowanie było spore. Szczerze mówiąc, gdybym wcześniej nie widziała, co Zizou potrafił zrobić na boisku, po tej książce wcale nie miałabym wielkiej ochoty na zgłębianie jego piłkarskiej kariery. A szkoda, bo francuska dziesiątka to prawdziwy magik, czego Luca Caioli nie potrafił do końca oddać.

Luca Caioli, "Zinédine Zidane. Sto dziesięć minut, całe życie", Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 268

You Might Also Like

10 komentarze

  1. Hmm... Piłką się interesuje raczej średnio, a Zidane kojarzy mi się ze starciem Zidane vs. Materazzi. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, to nie dla mnie, piłka nożna to nie moja bajka! Ale znam osoby, którym mogłoby się spodobać, także im polecę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Troszkę nie dla mnie, ale doceniam, że mamy w Polsce wydawnictwo, które z taką pieczołowitością wydaje kolejno biografie sportowców :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piłką nożną się nie interesuję, ale mimo to sięgnęłabym po tę książkę :>

    Pozdrawiam, Anath

    OdpowiedzUsuń
  5. Również mojemu mężowi nie do końca się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zizou to jeden z niewielu Francuskich piłkarzy, których lubiłam/lubię :) A finał Mundialu 2006... no cóż, Zidane zapisał się nim do historii, ale nie wydaje mi się, żeby rozkładanie tego na czynniki pierwsze w książce miało sens. Przecież wtedy to nie jest biografia tylko opis jakiegoś zawodnika (a raczej jego zachowania) w kontekście konkretnego wydarzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piłka mnie nie interesuje i Zidane niestety też :) choć lubię biografie, tą odpuszczam bez żalu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. w tym sporcie wiem tylko tyle, że bramki są dwie, a piłka jest okrągła ;) literatura zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja w piłkę nożną lubię grać, ale raczej nie oglądać, choć od czasu do czasu mi się zdarza :D Książka nie dla mnie, ale chyba już wiem, co kupię bratu na urodziny :D

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran