TAHEREH MAFI: DAR JULII

5/28/2014

źródło: http://weheartit.com

 Musisz zapłonąć, skarbie. Zapłonąć.

Julia musi nauczyć się ufać wbrew rozsądkowi, walczyć wbrew sumieniu i narażać własnych przyjaciół, by zapewnić wolność. Sobie, przyjaciołom i społeczeństwu. Bo tylko ona wie, jak pokonać Andersona. I co najważniejsze – nie jest sama. Ale czeka ją też inna bitwa. Bitwa wewnątrz siebie, o uczucia i emocje, których się obawia. Rozpacz Julii łączy się z miłością, smutek ze szczęściem. Tylko kto w tej wojennej zawierusze wygra walkę o jej serce?

Finałowy tom serii, którą pokochałam za piękno języka i idealne wykorzystane każdego słowa, doskonale pasującego do całości, trochę mnie rozczarował. Zabrakło mi przede wszystkim przekreślonych zdań, będących niewypowiedzianymi myślami Julii, myślami, do których nie chciała się przyznać nawet przed sobą. Może to subtelna sugestia, że bohaterka dojrzała, stała się pewna swoich uczuć i opinii. Ale przecież wcale nie jest pewna. Nie wie co czuje do Warnera i nie wie, gdzie w tym wszystkim miejsce dla Adama. Przynajmniej w tym miłosnym aspekcie, Mafi nie powinna odchodzić od swojej mistrzowskiej formy.

O ile z relacją Julia – Warner – Adam, autorka poradziła sobie świetnie, tak kuleje wątek rewolucji i obalania Komitetu Odnowy. Wojna, tak szumnie zapowiada w poprzednim tomie, to właściwie tylko kilka ostatnich rozdziałów. Krótkich i dzięki temu bardzo dynamicznych, ale spodziewałam się szerszego  omówienia tematu i możliwości wykorzystania nadprzyrodzonych zdolności bohaterów. Dar Julii jednak niemal w całości skupia się na trójkącie miłosnym i choć został on naprawdę rewelacyjnie przedstawiony, to przyćmił istotę walki o lepszą przyszłość. Mimo to, książkę czytało się świetnie i skłamałabym twierdząc, że rozdziały poświęcone skomplikowanej relacji Julii i Warnera mnie nie usatysfakcjonowały. Bo byłam nimi zachwycona. Nie chcę zapomnieć o Kenjim. 
Bo jak zawsze 
był
genialny
I w obliczu tych wszystkich perfekcyjnie dobranych słów, gestów i podjętych przez bohaterów decyzji, jakiekolwiek wady nie mają znaczenia. Bo to nadal jest ta Mafi, którą pokochałam już chyba dwa lata temu. To nadal ta sama kobieta, która zachwycić potrafi jednym słowem, a jednym zdaniem kruszy mur sceptycyzmu, który tak usilnie starałam się w sobie wybudować. I jakkolwiek przeszkadzałby mi brak przekreślonych zdań, jak bardzo brakowałoby mi wątku rewolucyjnego, nie potrafię nie pokochać tej historii równie mocno, co dwóch poprzednich. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że na Dar Julii patrzę przez pryzmat całej trylogii, ale inaczej nie potrafię. Nie potrafię wykrzesać z siebie uczucia innego niż zachwyt. I kłócę się ze sobą, bo w głowie mam tysiąc sprzecznych myśli.

Mimo niedociągnięć, jakie niesie za sobą ostatni tom trylogii, ani trochę nie podoba mi się myśl, że to już koniec. Że autorka nie zachwyci mnie ponownie pięknem języka i oryginalnym stylem. Że jedno zdanie nigdy więcej nie rozwali mnie na kawałki. Że ani jedno słowo nie wyda mi się już tak idealnie dopasowane do treści. Bo z całą pewnością wiem, że żaden inny autor nigdy więcej tak mocno mnie nie oczaruje.

Tahereh Mafi, "Dar Julii", Otwarte, Kraków 2014, 384 s.

You Might Also Like

15 komentarze

  1. Drugi tom nie spodobał mi się, jednak, jeśli chwalisz trzeci tom, to może sięgnę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że to już kolejna część. Niestety nie poznałam jeszcze wcześniejszych. Jak widać muszę nadrobić ;)

    Pozdrawiam, Antah

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam serii, może jedynie coś "dzwoni w którymś kościele", kiedy patrzę na okładkę, jednak nie mogę tego nigdzie dopasować. Niemniej jednak, jeśli zabiorę się kiedyś za czytanie, to zacznę od początku, od pierwszej części :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro tak chwalisz, to muszę kiedyś sięgnąć po pierwszy tom serii :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam i mam bardzo podobne wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Drugi tom był dla mnie o wiele lepszy niż pierwszy. Miałam cichą nadzieję, że trójka dorówna poziomem... sprawdzę już niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w planach przeczytać dopiero "Sekret Julii", ale ostatnia część trylogii również na mnie czeka. Masz rację, styl autorki jest przede wszystkim oryginalny i jedyny w swoim rodzaju. Tahereh Mafi jest naprawdę mistrzynią w łączeniu i doborze słów. Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy tom baaardzo przypadł mi do gustu, dlatego mam przeogromną ochotę na poznanie dalszych losów bohaterów. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na razie przeczytałam jedynie "Dotyk Julii" i powoli się zbieram na czytanie kolejnych części :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś się na razie nie mogę do Julii przekonać :-) Ale wiem, jak to jest kochać książkę, nawet jeśli widzi się jej niedociągnięcia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy tom nie zachwycił mnie, drugi - było już lepiej, ale trzeci... (łooo matko) pochłonął mnie całkowicie. Z perspektywy całości - jedna z moich ulubionych serii. Wielość kwiecistych metafor autorki to coś naprawdę pięknego. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czemu, ale mimo przeczytania tylu zachwytów nad tą serią, nadal nie mam ochoty po nią sięgać. Czuję, że nie przypadnie mi do gustu, będzie jak reszta dzisiejszych młodzieżówek, co mnie znacznie zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
  13. Alaska, ja miałam to szczęście, że kiedy czytałam pierwszy tom, była to dla mnie jedna z pierwszych w życiu książek tego gatunku, więc totalnie się w niej zakochałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakiś czas temu czytałam pierwszą część tej trylogii i mam ochotę na więcej. Mam nadzieję, że dopadnę pozostałe dwa tomy.

    OdpowiedzUsuń
  15. „Dar Julii” zdecydowanie jest moim ulubionym tomem. :D Zupełnie nie spodziewałam się, że autorka tak zakończy tę serię. Przy pierwszym tomie było mi ciężko, ale warto było przeczytać całą trylogię. :)

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran