C.J. DAUGHERTY: DZIEDZICTWO

6/24/2014


Pierwszy tom tej serii czytało mi się wybornie. Od książki wprost nie mogłam się oderwać, a skończyła się zdecydowanie zbyt szybko. Na szczęście miałam pod ręką Dziedzictwo i chociaż nie chciałam zaczynać go od razu, to i tak przeczytałam w bardzo krótkim odstępie czasu.

W tym tomie wracamy oczywiście do bohaterów znanych już z poprzedniej części. Większość uczniów przyjeżdża do Akademii Cimmeria trochę wcześniej, aby pomóc w pracach remontowych po pożarze. Semestr zimowy mija w oczekiwaniu na doroczny zimowy bal, na którym pojawić się mają wszystkie ważne osobistości, włącznie z Lucindą, babką Allie. Tylko czy to rozsądne, organizować przyjęcie z najważniejszymi personami Cimmeri, gdy po korytarzach szkoły bezkarnie przechadza się szpieg Nathaniela? Uczniowie Nocnej Szkoły muszą mieć oczy szeroko otwarte, ale nawet umiejętności nabyte podczas potajemnych spotkań grupki elitarnych uczniów,  mogą nie wystarczyć.

Ogólnie Dziedzictwo utrzymane jest w bardzo podobnej konwencji, co Wybrani. Historia dosłownie zatoczyła koło i to zapaliło mi w głowie pierwszą lampkę ostrzegawczą. No bo tak prawdę mówiąc, jest to wierna kopia pierwszego tomu z kilkoma małymi wyjątkami. Z tego powodu nie jest już tak wciągająca jak za pierwszym razem, ale nadal jest dobrze. Nawet bardzo dobrze, choć powielając schematy, autorka pozbawiła książki napięcia i jakichś większych zaskoczeń.

Kolejną ostrzegawczą lampką był wątek miłosny. Tak dobrze poprowadzony w poprzednim tomie, tutaj niestety został epicko zepsuty. Carter jakby usunął się w cień, Sylvain stał się niemożliwie irytujący, a Allie została zawodową kłamczuchą. Pewnie myślę stereotypami i takie podejscie od dawna jest passe, ale dla mnie jak się z kimś jest w związku, to właśnie ta osoba jest na pierwszym miejscu. Kłamanie i  dzielenie się tajemnicami z inną osobą płci przeciwnej (szczególnie jeśli ta osoba jest byłym chłopakiem) nie wchodzi w grę. A głupie tłumaczenie, że on (w domyśle – Carter) by tego nie zrozumiał jest po prostu… głupie. Nieładnie Allie Sheridan! W dodatku odniosłam wrażenie, że Daugherty ten wątek powieści za mocno wyeksponowała. Rozterki sercowe bohaterów zdecydowanie przyćmiewały mi problemy Cimmeri.

No dobrze, ale jak wspomniałam Dziedzictwo jest więcej niż dobre (choć zdecydowanie nie tak dobre jak Wybrani), więc czas wypunktować plusy. Oczywiście główną zaletą jest tutaj cały wątek dotyczący Nathaniela. Sugestia, że jeden z uczniów lub nauczycieli Nocnej Szkoły jest jego szpiegiem była mistrzowsko wprowadzonym niepokojem do życia przeciętnego czytelnika. Od razu włączył się mój wewnętrzny Sherlock Holmes i zaczęłam własne śledztwo w poszukiwaniu zdrajcy Cimmeri. Zdecydowanie dobrym wyborem było zostawienie pewnych kwestii niejasnych. Daugherty po raz kolejny nie podaje odpowiedzi na tacy, podsyca jednak ciekawość czytelnika i tym samym sprawia, że po kolejne części po prostu trzeba sięgnąć. Inaczej się nie da, bo wtedy wszystkie nasze domysły i podejrzenia pójdą w las, przez nikogo nie zweryfikowane.

Mimo tego, że kontynuacja wypada słabiej, to nadal wciąga i intryguje, chociaż bez większych zachwytów. Szkoda tylko, że Daugherty wysunęła wątek miłosny na pierwszy plan, zamiast poświęcić więcej miejsca politycznym spiskom, które w tej części są tylko bardzo dobrym tłem do wydarzeń mających miejsce za murami Akademii Cimmeria.

C.J. Daugherty, "Dziedzictwo", Otwarte, Kraków 2013, 396 s.

 Wybrani | Dziedzictwo | Zagrożeni

You Might Also Like

11 komentarze

  1. A przede mną ciągle pierwszy tom... zachwalałaś go bardzo, więc mam go w planach, ale książki mnożą mi się na potęgę, odwrotnie proporcjonalnie do czasu, którego mam coraz mniej :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam się nie skuszać na ten cykl, ale chyba się jednak skuszę :P Chciałabym znać tę historię - chociaż na wątek miłosny pewnie też będę pluć i syczeć :)
    Czarny charakter nosi jedno z moich ulubionych imion - taki tam mały dodatkowy plus. Na razie budzi moją sympatię, ale nie znam gościa, a tak oceniać po imieniu - nieładnie, nieładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Dziedzictwo" to praktycznie sam wątek miłosny. Natomiast w "Zagrożonych" jest on praktycznie nieobecny. Według mnie najciekawszą i najbardziej wyważoną częścią są "Wybrani" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam, że 1 część zrobiła niezłą furorę, jednak jakoś nie przekonało mnie to do lektury :) widzę w tle śliczną kolekcję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam pierwszy tom, który mnie zachwycił, jestem w posiadaniu drugiego, ale nie wiem, kiedy go ugryzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę szkoda, że kontynuacja słabsza, bo to może oznaczać, że kolejna część będzie fatalna. Ale nie ma co przesądzać, trzeba sprawdzić samemu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Wybrani" właśnie czekają na mojej półce - muszę zabrać się za nie jak najszybciej. :) Szkoda, że kolejna część odbiega poziomem, aczkolwiek całe szczęście, że nie aż tak drastycznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Planowałam kiedyś recenzję pierwszego tomu, ale mi przeszło :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Planowałam kiedyś przeczytanie pierwszego tomu, ale jakoś łatwo o nim zapomniałam. Nie jestem pewna czy seria mi się spodoba, mam wrażenie, że mogłaby wydać mi się schematyczna. Zobaczymy, może jeszcze kiedyś przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem świeżo po lekturze "Dziedzictwa". Choć nadal jestem oczarowana twórczością autorki, to jednak z jedną rzeczą muszę się z Tobą zgodzić - pozbawienie drugiego tomu tej nutki tajemniczości, którą tak zachwycałam się w pierwszym, nie było dobrym posunięciem Daugherty. Miejmy nadzieję, że w kolejnym tomie to się zmieni!

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobno trzeci tom jest najsłabszy. Czekam na recenzję, bo jestem ciekawa też Twojej opinii o tej książce :)

    Przy okazji zapraszam do siebie na konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/06/klub-karmy-czesc-2-wraz-z-tematyczna.html – krótki termin, dlatego informuję osobiście :)

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran