MARIE LUCAS: MIĘDZY TERAZ A WIECZNOŚCIĄ
6/17/2014
Kwestia życia po śmierci intryguje każdego człowieka, niezależnie od religii. Dlatego też poruszenie tego tematu w książce dla młodzieży wydawało mi się fajną odskocznią od oklepanych już w tym gatunku historii. „Między teraz a wiecznością” to zatem książka dobra fabularnie, ale kiepska pod względem bohaterów.
Kiedy w wypadku samochodowym ginie ojciec Julii (no serio, pisarze chyba nie uznają już innych imion dla swoich protagonistek), jej życie bardzo się zmienia. Przede wszystkim musi zmienić otoczenie, bo jako nieślubne dziecko została pozbawiona prawa do spadku i nie stać jej już na życie, jakie wiodła do tej pory. W nowej szkole aklimatyzuje się nadspodziewanie szybko – po zaledwie kilku tygodniach zdobywa chłopaka i wpływowych przyjaciół. Jednak nowe znajomości oparte są na kłamstwach i udawaniu kogoś, kim Julia dawno przestała być. I udawałaby dalej, gdyby pewnego dnia tajemniczy Niki nie przekazał dziewczynie wiadomości od dziadka… który nie żyje.
Bardzo spodobał mi się ten pomysł rozmowy ze zmarłymi, nie tylko dlatego, że jest czymś nowym w literaturze młodzieżowej. Również dlatego, że podsycił moją ciekawość na temat tego, co dzieje się z nami po śmierci. I choć oczywiście wiem, że żadna książka nie udzieli mi satysfakcjonującej odpowiedzi, to jednak w jakimś stopniu sprowokowała refleksje, a powieści, które skłaniają do myślenia, są na swój sposób wartościowe. Poza tym Marie Lucas pisze dobrze, potrafiła przykuć moją uwagę na dłużej, a były i takie rozdziały, od których naprawdę nie mogłam się oderwać. Pomysł i wykonanie są więc na plus, ale to wcale nie znaczy, że jest idealnie.
Ogromnym minusem w moim odczuciu był trójkąt miłosny – punkt obowiązkowy każdej „szanującej się” książki dla młodzieży. W sumie zwykle nie przeszkadza mi, kiedy dwóch nastoletnich chłopców walczy o mało rozgarniętą i zupełnie nijaką dziewczynę, ale tutaj strasznie irytujący był sposób, w jaki Julia obchodziła się z Feliksem i Nikim. A oni jej na to pozwalali. Bez najmniejszych skrupułów wodziła obu za nos, będąc święcie przekonana o głębokich uczuciach, jakimi ich darzy, co zupełnie nie przeszkadzało jej w zdradzaniu jednego z drugim. Co więcej, doskonale świadomi sytuacji panowie zdawali się być zachwyceni, kiedy Julia raczyła obdarzyć ich choć jednym spojrzeniem.
Swoją drogą, ciekawe czy autorka planuje kontynuację, bo najważniejszy wątek, jakim są poszukiwania zaginionego testamentu, nie został wyjaśniony. Nie wspominając o tych mniej ważnych elementach fabuły.
Pomijając ten niezbyt udany wątek miłosny, reszta jest naprawdę dobra, chociaż niedopracowana. Autorka buduje napięcie, umiejętnie komplikuje sytuację i mnoży tajemnice. Obecność duchów czasem wywołuje gęsią skórkę, a już na pewno prowokuje do rozmyślań, czy aby przypadkiem i my nie jesteśmy obserwowani przez zmarłych. I jakkolwiek głupio to brzmi – nie wierzę, że znajdzie się osoba, która nie zastanowi się nad tym nawet przez sekundę. „Między teraz a wiecznością” jest więc intrygującą książką, z ciekawym pomysłem na fabułę, którą psują beznadziejni bohaterowie. Ale da się to przeżyć i spędzić przyjemny czas z naprawdę wciągającą książką.
Kiedy w wypadku samochodowym ginie ojciec Julii (no serio, pisarze chyba nie uznają już innych imion dla swoich protagonistek), jej życie bardzo się zmienia. Przede wszystkim musi zmienić otoczenie, bo jako nieślubne dziecko została pozbawiona prawa do spadku i nie stać jej już na życie, jakie wiodła do tej pory. W nowej szkole aklimatyzuje się nadspodziewanie szybko – po zaledwie kilku tygodniach zdobywa chłopaka i wpływowych przyjaciół. Jednak nowe znajomości oparte są na kłamstwach i udawaniu kogoś, kim Julia dawno przestała być. I udawałaby dalej, gdyby pewnego dnia tajemniczy Niki nie przekazał dziewczynie wiadomości od dziadka… który nie żyje.
Bardzo spodobał mi się ten pomysł rozmowy ze zmarłymi, nie tylko dlatego, że jest czymś nowym w literaturze młodzieżowej. Również dlatego, że podsycił moją ciekawość na temat tego, co dzieje się z nami po śmierci. I choć oczywiście wiem, że żadna książka nie udzieli mi satysfakcjonującej odpowiedzi, to jednak w jakimś stopniu sprowokowała refleksje, a powieści, które skłaniają do myślenia, są na swój sposób wartościowe. Poza tym Marie Lucas pisze dobrze, potrafiła przykuć moją uwagę na dłużej, a były i takie rozdziały, od których naprawdę nie mogłam się oderwać. Pomysł i wykonanie są więc na plus, ale to wcale nie znaczy, że jest idealnie.
Ogromnym minusem w moim odczuciu był trójkąt miłosny – punkt obowiązkowy każdej „szanującej się” książki dla młodzieży. W sumie zwykle nie przeszkadza mi, kiedy dwóch nastoletnich chłopców walczy o mało rozgarniętą i zupełnie nijaką dziewczynę, ale tutaj strasznie irytujący był sposób, w jaki Julia obchodziła się z Feliksem i Nikim. A oni jej na to pozwalali. Bez najmniejszych skrupułów wodziła obu za nos, będąc święcie przekonana o głębokich uczuciach, jakimi ich darzy, co zupełnie nie przeszkadzało jej w zdradzaniu jednego z drugim. Co więcej, doskonale świadomi sytuacji panowie zdawali się być zachwyceni, kiedy Julia raczyła obdarzyć ich choć jednym spojrzeniem.
Swoją drogą, ciekawe czy autorka planuje kontynuację, bo najważniejszy wątek, jakim są poszukiwania zaginionego testamentu, nie został wyjaśniony. Nie wspominając o tych mniej ważnych elementach fabuły.
Pomijając ten niezbyt udany wątek miłosny, reszta jest naprawdę dobra, chociaż niedopracowana. Autorka buduje napięcie, umiejętnie komplikuje sytuację i mnoży tajemnice. Obecność duchów czasem wywołuje gęsią skórkę, a już na pewno prowokuje do rozmyślań, czy aby przypadkiem i my nie jesteśmy obserwowani przez zmarłych. I jakkolwiek głupio to brzmi – nie wierzę, że znajdzie się osoba, która nie zastanowi się nad tym nawet przez sekundę. „Między teraz a wiecznością” jest więc intrygującą książką, z ciekawym pomysłem na fabułę, którą psują beznadziejni bohaterowie. Ale da się to przeżyć i spędzić przyjemny czas z naprawdę wciągającą książką.
Marie Lucas, "Między teraz a wiecznością", Egmont, Warszawa 2014, 646 s.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Egmont.
14 komentarze
Jeśli kiedykolwiek uda mi się stworzyć powieść, moja bohaterka na pewno nie będzie miała na imię Julia :D swoją drogą - całkiem ładne imię - ale przez to nadużywanie go hm... wszędzie, już zaczyna bokami wychodzić :P
OdpowiedzUsuńCo do książki - pomysł rzeczywiście bardzo ciekawy. Lubię, kiedy pozostaje taka nutka niepewności - zwłaszcza przy horrorach - że to,co się tam dzieje, może dziać się naprawdę. Jak właśnie na przykład obecność duchów zmarłych ludzi :)
Co do głównej bohaterki - tak mi przyszło do głowy, że na pewno dałoby się zdiagnozować u niej jakąś chorobę psychiczną, albo chociaż drobne schorzonko :D może ona rzeczywiście uważa, że kocha obu. Albo ma schizofrenię :D
Jej, kolejna Julia? Nie przepadam zbytnio za tym imieniem. Szkoda, że znów pojawia się ten typowy dla powieści trójkąt miłosny, mimo to jednak z czystej ciekawości chciałabym sięgnąć po Między teraz a wiecznością ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Takich książek mam zdecydowanie po dziurki w nosie, więc podziękuję. Trójkąty miłosne szybko się przejadają.
OdpowiedzUsuńBrzmi dość szablonowo, więc jak na razie spasuję. :)
OdpowiedzUsuńjakoś nie mam na nią ochoty po takiej recenzji xd
OdpowiedzUsuńKiepskie recenzje zbiera ta książka, a zapowiadała się tak dobrze :(
OdpowiedzUsuńMoże to zbyt mały i za głupi powód, ale mnie od książki odstraszył ten tajemniczy Niki. Trochę mi "Zmierzchem" zaleciało. Może za szybko "Między teraz a wiecznością" skreśliłam, ale widzę, że w pewnym stopniu (bohaterowie) moje obawy były słuszne. ;)
OdpowiedzUsuńTrójkątom miłosnym mówię stanowcze nie - znudziły mi się już takie opowiastki.
OdpowiedzUsuńAmelia - akurat Niki i jego zdolności są tutaj chyba najfajniejsze :P
OdpowiedzUsuńjakie masz boskie zdjęcie swoje tu po prawej <3
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :) Wątki miłosne mnie już dawno zaczęły irytować. Zbyt wiele trójkątów na rynku młodzieżowym. A jeśli tutaj w dodatku zostało to kiepsko zrobione, to nawet pomysł się nie obroni.
OdpowiedzUsuńtodayornever - dziękuję :))
OdpowiedzUsuńChciałam kupić tę książkę, ale przeczytałam w internecie kilka negatywnych opinii i ostatecznie zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńBeznadziejni bohaterowie + książka młodzieżowa. To wystarczy, żebym nawet nie próbowała przeczytać;)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran