BUSINESS ENGLISH MAGAZINE 41/2014

7/16/2014


Sięgając po Business English Magazine spodziewałam się interesujących, acz niełatwych artykułów oraz zaawansowanego słownictwa. I chociaż rzeczywiście to otrzymałam, to jednak zaczynam zauważać wpływ studiowania filologii angielskiej na znajomość języka. O ile tak zwany everyday English, którym karmi nas English Matters sprawia mi trochę kłopotów i często posiłkuję się załączonym słowniczkiem, tak w przypadku tej gazety bezproblemowo przeskakuje przez kolejne artykuły. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, że studia uczą mnie masy trudnych, ale nieprzydatnych w codziennym życiu zwrotów, zaniedbując tym samym codzienne słownictwo. Nie pytajcie mnie więc o poziom Business English, ponieważ naprawdę nie jestem w stanie obiektywnie go ocenić. Mogę jednak powiedzieć, że ogromną zaletą tego magazynu, która jako pierwsza rzuciła mi się w oczy jest - poza tradycyjnym wyjaśnieniem części słówek - dodatkowy zapis fonetyczny. Jest to o tyle przydane, że ucząc się nowego słowa, uczymy się przy okazji jego poprawnej wymowy. Dla osób, które znają IPA będzie to na pewno świetne udogodnienie.

Zatrzymując się na tym konkretnym numerze, majowo-czerwcowy Business English raczy nas kontrowersyjną okładką, która z pewnością przykuwa uwagę. Porusza tym samym istotny problem dotyczący nękania w miejscu pracy. Autor artykułu, Michael Gaylord, dzieli ten problem na trzy typy: zastraszanie, przemoc fizyczną oraz molestowanie seksualne. Dalej rozwija temat i przytacza statystyki.

Poza szeregiem biznesowych artykułów, jak choćby ten o najbardziej wpływowej kobiecie w Hollywood czy o malejącej popularności portalu LinkedIn, znajdziemy też językowy test, składający się z czterech krótkich zadań opartych na słownictwie poznanym w artykułach. Ma on na celu sprawdzić ile zdołaliśmy się nauczyć czytając kolejne teksty. W tym numerze poczytamy też co nieco o polskim problemie, który w ostatnich latach przybrał na sile. Mowa o tzw. wojnie płci, chyba bardziej popularnej jako gender. Moją uwagę przykuł również bardzo ciekawy tekst George'a Sandforda, który podaje kilka wskazówek, które mogę się przydać przy podejmowaniu trudnej decyzji.

Nie są to tematy tak lekkie i przyjemne, jak w przypadku English Matters, dlatego też nie wszystkie artykuły szczerze mnie zainteresowały. Również te, zawarte w Business English zdają się być dłuższe w związku z czym wymagają więcej czasu i uwagi. Nie powiedziałabym więc, że gazeta jest dobrą rozrywką, za to z pewnością doskonałym sposobem na naukę języka i poszerzenie swojej wiedzy. BEM oferuje także dodatki, które można pobrać ze strony magazynu. W tym numerze jest to Polite and Diplomatic Language, z którego ja chętnie skorzystam, bo wiem, że przyda mi się na studiach.

Warto też wspomnieć o solidnym wydaniu magazynu - gruby, dobrej jakości papier, spora liczba stron i oczywiście wartościowe artykuły czynią Business English Magazine wartym swojej ceny.

Za Business English Magazine dziękuję wydawnictwu Colorful Media.

You Might Also Like

11 komentarze

  1. Tematyka biznesowa mnie nie interesuje, ale English Matters jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niebawem planuję zaglądnąć zarówno do English Matters jak i do Business English:) Jestem bardzo ciekawa jakie wrażenie na mnie zrobią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba na razie pozostanę przy zwykłym English Matters, bo choć też często zaglądam tam do słowniczka, to czuję, że na biznesowy angielski jeszcze nie pora.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam! <3 EM to naprawdę fajny sposób na poćwiczenie swojego słownictwa, czeg chcieć więcej? Na mnie gazetki czekają.. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydawało mi się, że Business english magazine będzie nie dla mnie, ale znalazłam tam sporo ciekawych artykułów. Akurat dziś u siebie pisałam o numerze na lipiec/sierpień. ;)
    Z angielskim u mnie dużo słabiej niż u Ciebie, ale z pomocą słowniczka dałam radę. I mam nadzieję, że z każdym kolejnym numerem będzie mi szło coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja mam do Ciebie kilka pytań i zaraz wyślę Ci maila!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ann RK - mogę tylko życzyć powodzenia i wytrwałości :D słowniczek mnie też się bardzo przydaje!

    Diana - w takim razie czekam na wiadomość :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam odwrotnie - problem mam z "przebrnięciem" przez Business English Magazine.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aga CM - ja nie mam problemu z przebrnięciem przez EM, bo fakt, że czyta się go duuuużo przyjemniej niż BEM, ale w przypadku tego pierwszego magazynu częściej korzystam ze słowniczka :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Intryguje mnie ta gazeta, tak dawno już nie miałam styczności z językiem angielskim

    OdpowiedzUsuń
  11. Początek wpisu mnie trochę zaskoczył. Na ogół czytam (bez jakichkolwiek kłopotów) English Matters, zawsze myślałam, że z Business English miałabym problemy, bo raczej nie znam specjalistycznego słownictwa. Może się myliłam, muszę sprawdzić. ;)

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran