COLLEEN HOOVER: HOPELESS
7/23/2014Na początku myślałam, że będzie to kolejna beznamiętna książka dla nastolatek. Byłam raczej zażenowana pierwszymi rozdziałami, postawą Six i Sky i przestałam czegokolwiek od tej książki oczekiwać. Ot, kolejny romans młodzieżowy.
A potem pojawił się Holder.
Sam pomysł na fabułę z pewnością jest wtórny. Oto nastolatka poznaje chłopaka, o którym krąży nie najlepsza opinia i oczywiście – zakochuje się w nim wbrew rozsądkowi. Tylko, że ta nastolatka większość swojego życia uczy się w domu, z dala od wynalazków techniki. Nie znajdziesz jej na facebooku, ani nie dostaniesz od niej numeru, bo nie ma telefonu. Nie potrafi nawet wysłać maila. Dopiero ostatni rok nauki w liceum postanawia odbyć w szkole. I wtedy zmienia się wszystko. Sky poznaje Holdera, który swoim wybuchowym temperamentem przeraża ją, ale jednocześnie fascynuje. Podobnie jak ona jego. Przy nim budzą się wspomnienia, których Sky nie potrafi dopasować do swojego życia. Dopiero z czasem oboje odkryją, co tak naprawdę ich połączyło…
Czytanie tej książki przypominało mi spacer pijanego po prostej linii. Serio, takiej sinusoidy dawno nie miałam – początek słabiutki, później zaczęło się robić ciekawie, by za chwilę jedno głupie zdanie sprowadziło mnie z powrotem na ziemię. I tak w kółko. Nie jest to więc książka idealna, ale z pewnością jest bardzo dobra. Pojawia się też kilka niespodziewanych zwrotów akcji i rozwiązań godnych pochwały. Zastanawiałam się, na przykład, dlaczego wydawnictwo zdecydowało się pozostawić oryginalny tytuł, tak prosty w dodatku do przetłumaczenia. Nie często się to przecież zdarza. Teraz wiem. Jakakolwiek próba przeniesienia Hopeless na język polski nie miałaby sensu. I to było genialne zarówno ze strony Colleen Hoover (za sam pomysł), jak i pracowników wydawnictwa Otwartego.
Wątek miłosny może jest tutaj przeciętny, ale opisany w bardzo delikatny, a jednocześnie intensywny sposób. Podobało mi się to, jak Hoover przedstawiła losy Sky i Holdera, uwierzyłam w tę ich miłość. Chociaż momentami było zbyt cukierkowo, na szczęście zostało to zrównoważone drugą, bardzo gorzką częścią tej książki. I ta część naprawdę była świetna. W momencie, kiedy przeszłość Sky zaczęła wychodzić na światło dzienne, zapomniałam o słabym początku i o potknięciach, które pojawiały się po drodze. Współczułam jej i wspólnie z nią i Holderem przeżywałam kolejne wydarzenia. Podobało mi się również to, że Sky była taka pyskata. Nie robiła sobie nic z krążących na jej temat plotek, wręcz przeciwnie – bawiło ją to. Na wszystko miała gotową odpowiedź i przyznam szczerze – często byłam rozbawiona jej wypowiedziami. Jest też Holder – na pierwszy rzut oka myślałam, że to ideał – tajemniczy, intrygujący i oczywiście diabelnie przystojny. Fakt, że potem stał się niesamowitym pantoflarzem trochę ostudził moje emocje i zadziałał na niekorzyść tego bohatera.
Poza oczywistym wątkiem romansowym, Hoover poruszyła też głębszą tematykę. Tajemnice rodzinne, traumatyczne doświadczenia oraz adopcja przedstawione zostały w poruszający, trafiający do serca czytelnika sposób. W dodatku lekkość w pisaniu autorki, a także naprawdę zabawne dialogi z pewnością przyczyniły się do sukcesu Hopeless. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że książka mi się nie spodobała, ale po tylu zapewnieniach, że jest to powieść idealna, troszkę się rozczarowałam. Myślę jednak, że podchodząc do tej książki bez tak wygórowanych oczekiwań, można się nią szczerze zachwycić.
Colleen Hoover, "Hopeless", Wydawnictwo Otwarte/Moondrive, Kraków 2014, s. 380
25 komentarze
Jeszcze nie czytałam, choć mam na nią wielką ochotę i tylko czekam aż do mnie dotrze. Nastawiam się właśnie na taką lżejszą, niezobowiązującą lekturę, choć jak znam siebie, pewnie nieraz zirytuję się tymi słabszymi momentami. Ale cóż zrobić, tak już z książkami bywa ;)
OdpowiedzUsuńTo i tak lepiej, że wywołują takie emocje, niż gdyby miały wcale ich nie wywoływać :)
OdpowiedzUsuńjestem pod ogromnym wrażeniem tej książki , jest tak delikatna i motylkowa. Jedna z lepszych książek lipca <3
OdpowiedzUsuńMam problem z ocenieniem tej książki, bo początek faktycznie beznadziejny, poruszony problem poważny, ale dobrze przedstawiony, za to całość jest baaardzo przeciętna, bo też bohaterowie zupełnie nijacy. Mam w planach swoją recenzję, ale jakoś nie mogę się zebrać, żeby napisać cokolwiek sensownego. Gratuluję, że Tobie się udało :D
OdpowiedzUsuńChcę, chcę chcę!
OdpowiedzUsuńI aby nie było wątpliwości
Powtórzę
CHCĘ!
Marta, widziałam właśnie Twoją ocenę na LC i trochę się zdziwiłam, że tak nisko. Sama wprawdzie też myślałam, że dam niższą, ale po przeczytaniu całości i przemyśleniu sprawy stwierdziłam, że zrobiłabym to bardziej z przekory niż ze szczerej opinii...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że już wszyscy przeczytali tą książkę. Opinie na jej temat pojawiają się w blogosferze jak grzyby po deszczu. Coraz bardziej jestem jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńNa początku ta książka do mnie nie przemawiała mi podobnie jak ty myślałam, że to jedna z wielu historii, które już istnieją. Potem posypały się pozytywne recenzje i zbaraniałam :P Pozostaje mi tylko przeczytać i przekonać się, stosując się do Twojej rady by nie mieć zbyt wysokich oczekiwań :)
OdpowiedzUsuńMam w planach niedługo zakupić tę książkę. Dobra recenzja! Miło w końcu przeczytać taką, która nie wychwala "Hopeless" pod niebiosa :)
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy, kiedy zaczął się szał na Hopeless i wszyscy chcieli ją mieć i przeczytać, mnie jakoś od niej odpychało. Pewnie właśnie dlatego, że wszyscy tak chcieli :P Ale teraz czuję się zaintrygowana :) I pewnie się poddam i przeczytam
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to ma śliczną okładkę :) I jak najbardziej podoba mi się to, że został oryginalny tytuł
Zgadzam się z recenzją. Właśnie przeczytałam tę książkę i opinie o jej idealności sprawiły, że przynajmniej ja się trochę zawiodłam choć patrząc całościowo książka była dobra ;)
OdpowiedzUsuńJa się szału po tej książce nie spodziewam - jak i po wszystkich od Otwartego. Poza tym okładka przypomina mi te szkarady od Ambera :/
OdpowiedzUsuńOdpuszczę ją sobie ;)
OdpowiedzUsuńZa dużo szumu jest na temat tej książki, poczekam az trochę opadnie;)
OdpowiedzUsuńEch, to ja tu wariuję, nastawiam się tak entuzjastycznie, zachwycam się jeszcze przed zaczęciem pierwszej strony...
OdpowiedzUsuńOstudziłaś mój entuzjazm tą recenzją. Ale to w sumie dobrze, przynajmniej nie będę miała teraz zbyt wybujałych oczekiwań. ;) Książkę kupiłam wczoraj, ale trochę poleży na półce zanim się za nią zabiorę. :>
Catherine H. - właśnie ja też z takim entuzjazmem podchodziłam, a tu pierwsze rozdziały i ups... na szczęście potem jest duuuuuużo lepiej :)
OdpowiedzUsuńFakt, pierwsze rozdziały nie były za dobre, ale jestem w stanie to wybaczyć autorce. Cieszę się, że książka ci przypadła do gustu.;)
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwsza recenzja tej książki jaką czytam, która nie zawiera samych plusów. I dobrze, bo przynajmniej teraz wiem, żeby nie podchodzić do niej z niezwykle wysoko postawioną poprzeczką. Mimo to książkę w dalszym ciągu chcę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńWitam. Również czytałam tę książki. Bardzo mi się podobała. Miałam wiele odczuć podobnych do Twoich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam > recenzje-sophie.blogspot.com
Za tytuł i czarno-białą okładkę plus. A reszta- się zobaczy. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale mnie zaciekawiłaś : ) Postaram się wypożyczyć ją w bibliotece (jeśli będzie). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że autorka ma potencjał, a to już coś:)
OdpowiedzUsuńCzyli ta książka nie jest tak beznadziejna, jak to sugerują tytuł i okładka;)
OdpowiedzUsuńMoje must have!!!
OdpowiedzUsuńBez bicia przyznaję, że post przeczytałam piąte przez dziesiąte z racji tego, że sama książkę będę niedługo czytać i nie chcę się niczym z Twojej recenzji sugerować. Sprawdziłam tylko, czy polecasz, czy niekoniecznie ;) Wrócę tutaj po napisaniu swojego tekstu, żeby porównać uczucia ;)
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran