Nowicjuszka niestety niewiele różni się od pierwszego tomu Trylogii Czarnego Maga, chociaż akcja nie skupia się już tylko na Sonei. Mimo tego, to ona nadal pozostaje w centrum wydarzeń i z całą pewnością będzie jeszcze miała do odegrania ważną rolę w końcówce.
Przede wszystkim rzuca się w oczy to, że Trudi Canavan postanowiła rozbudować odrobinę akcję i wynieść ją poza mury Imardinu. Pojawia się tu pewna dwutorowość, bo z jednej strony obserwujemy zmagania Sonei na Uniwersytecie w Gildii, a z drugiej podróż Dannyla przez Krainy Sprzymierzone, która ma na celu odkrycie tajemnicy Wielkiego Mistrza. I ten wątek, który tak zagadkowo zakończył Gildię Magów, niestety nie został należycie rozwinięty. Właściwie autorka nie odkryła żadnej nowej karty w tym temacie, więc pewnie najlepsze zostawiła czytelnikom na koniec trylogii. Nowicjuszka w dużej mierze skupia się na postępach Sonei w nauce i jej problemach z akceptacją ze strony innych uczniów. Jako dziewczyna ze slumsów musi znosić upokorzenia, a nawet ataki na swoją osobę, których prowodyrem jest zarozumiały Regin. Pojawiają się również nieprzyjemne plotki na temat jej bliskiej znajomości z mentorem Rothenem.
Podobał mi się ten szkolny klimat, który panował na Uniwersytecie. Do takich „szkół z internatem” w różnej formie mam ogromny sentyment po Harrym Potterze i mimo niesamowicie denerwującej postaci Regina, te fragmenty czytało mi się bardzo przyjemnie. Akcja niestety dalej jest bardzo znikoma, nie ma co liczyć na szokujące momenty, chociaż przez jedną małą chwilę, kiedy do gry wkracza Akkarin, robi się groźnie. Napięcie jednak szybko opada, a czytelnik dalej musi czekać na rozwiązanie głównego problemu Gildii Magów, jak i całej trylogii.
Zaskoczyło mnie delikatne wprowadzenie wątku homoseksualizmu. Zupełnie się nie spodziewałam, że w książce z gatunku fantastyki, autorka poruszy tak kontrowersyjny problem. Działa to tej powieści na plus, bo zaangażowany w taki związek będzie jeden z magów, a Gildia wyraźnie zakazuje odmiennych preferencji seksualnych. Zrodził się więc kolejny problem do rozstrzygnięcia w Wielkim Mistrzu, ostatniej części Trylogii Czarnego Maga. Ponadto pozostaje jeszcze nierozwiązana zagadka seryjnych morderstw, których sprawcą prawdopodobnie jest jeden z magów. Jest więc tutaj kilka niedokończonych wątków, które dają mocne podstawy do naprawdę dobrego zakończenia serii. Mam nadzieję, że autorka wykorzystała własny potencjał i sprawy w Wielkim Mistrzu nabiorą tempa.
Naprawdę nie wiem jak Trudi Canavan to robi – książka liczy sobie ponad sześćset stron, w dodatku praktycznie nie ma w niej akcji, a mimo to czytanie idzie bardzo płynnie i gładko. Ogólnie oba przeczytane przeze mnie tomy stoją na równym poziomie. W Nowicjuszce jest ten plus, że porusza kwestie społeczne, takie jak nietolerancja czy homoseksualizm, co chyba nie jest popularne w literaturze tego gatunku. Z uwagi na to, że książkami nie jestem zachwycona, ciężko mi je polecać, ale z pewnością znajdą się tacy, którzy w przygodach Sonei odnajdą coś więcej. Ja nie żałuję poświęconego czasu, ale nie jest to też typ powieści, do której chciałabym wrócić.
Trudi Canavan, "Nowicjuszka", Galeria książki, Kraków 2008, s. 641
- 9/23/2014
- 18 Comments