CHARLOTTE BRONTЁ: NIEDOKOŃCZONE OPOWIEŚCI
10/14/2014
Zbiór niedokończonych opowieści Charlotte Brontë od początku wydał mi się szalenie intrygujący, rodząc w głowie tysiące pytań. Dlaczego autorka ich nie dokończyła? Czy przeszkodziła jej w tym śmierć, brak natchnienia, niechęć? Czy celowo zaniechała pracy nad nimi? Z jednej strony chciałoby się poznać odpowiedzi na te pytania jak i ciąg dalszy rozpoczętych historii, z drugiej ta niepewność pobudza wyobraźnię czytelnika i czyni ze zwykłej książki rzecz absolutnie fascynującą.
Niedokończone opowieści składają się z czterech tekstów. Ashworth to pierwsza i zarazem najdłuższa opowieść w tym zbiorze. I choć to właśnie w nią najbardziej można było się wciągnąć z uwagi na długość i mnogość szczegółów, to paradoksalnie mnie podobała się najmniej. Kolejne opowiadanie, zatytułowane Emma było dużo krótsze, a jednak daleko bardziej intrygujące. Historia rozpieszczonej panienki Fitzgibbon, która została porzucona z niewiadomych przyczyn, mogłaby okazać się naprawdę wzruszającą powieścią. Żałuję, że nigdy nie poznam jej dalszego ciągu, ani tajemnicy dotyczącej tożsamości dziewczynki. Trzecia opowieść dotyczy młodego małżeństwa – państwa Moore. Ze wszystkich zawartych w tym zbiorze historii, ta najwięcej ma w sobie humoru, jednak to ostatnia historia zapowiadała się według mnie najciekawiej. Przede wszystkim – kim jest narrator, który mówi o sobie zagadkami i sugeruje nieludzką naturę? Mamy tu zalążek fantastyki, ale Historia Williego Ellina to przede wszystkim smutne życie chłopca, katowanego przez własnego brata. Jest to najbardziej mroczna i tajemnicza ze wszystkich opowieści i to ona pozostawiła we mnie największy niedosyt.
Długo nie wiedziałam, co o tej książce napisać. Codziennie otwierałam Worda i stawałam przed tym samym problemem – biała strona i nieustannie migający kursor. Fakt, że historie nie zostały dokończone jest ogromnie irytujący, to jasne. To jak czytać dobrą książkę i nigdy nie poznać jej zakończenia. Pytania, które stawiamy sobie przed lekturą urastają do niebotycznej rangi, a świadomość, że nigdy nie poznamy na nie stuprocentowej odpowiedzi – chyba, że sama Charlotte wstanie z grobu i raczy nam na nie odpowiedzieć – będzie uwierać w czytelniczą duszę przez bardzo długi czas. Ale z drugiej strony te pytania o powód niedokończenia owych opowieści i o ich ewentualny ciąg dalszy, nadają tej książce niesamowitego klimatu. Nie wszystkie fragmenty podobały mi się jednakowo – Ashworth trochę mnie wynudziło, z kolei Emmę czy Historię Williego Ellina mogłabym czytać bez końca. Ale tak naprawdę ciężko ocenić, bo przecież każda z tych historii mogła się rozwinąć w innym kierunku, mogły okazać się niewyobrażalnie dobrymi, pełnowymiarowymi powieściami, bo wszystkie mają w sobie ogromny potencjał. Właściwie, znając pozostałe książki Charlotte, za pewnik można przyjąć, że gdyby udało jej się dokończyć rozpoczęte opowieści, byłyby one nie gorsze niż Jane Eyre, Shirley czy Villette.
Niedokończone opowieści sprawdzą się świetne, jako uzupełnienie twórczości Charlotte Brontë. Są naprawdę dobre, ale nie polecam ich na początek – z jakiegoś powodu pozostały niedokończone, więc nie pokazują w pełni ogromnego talentu autorki, który można dostrzec w innych jej powieściach. Nadal jednak pozostaje to literatura najwyższych lotów, której nie brak pięknego języka i niedającego się podrobić stylu, charakterystycznego tylko dla słynnych sióstr.
Charlotte Brontë, "Niedokończone opowieści", MG, Kraków 2014, s. 239
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MG.
13 komentarze
Jako początek przygody z Bronte - zdecydowanie nie. To pozycja dla smakoszy, którym wiecznie MAŁO!!
OdpowiedzUsuńMam ją już u siebie :) Czekam cierpliwie, aż się wyrobię ze zobowiązaniami i zostawiam ją na deser. Nie mogę się już doczekać.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł wydania takich dział niedokończonych - dla osób zaznajomionych z twórczością autora z pewnością wspaniałym doświadczeniem jest odkrywanie i dochodzenie do domniemanych zakończeń. Ja swoją przygodę z siostrami dopiero zaczynam, więc póki co odpuszczę sobie lekturę. Ale książkę zapamiętam!
OdpowiedzUsuńKsiążki Bronte mają w sobie coś takiego co szalenie mnie przyciąga. :)
OdpowiedzUsuńKsiążek sióstr Bronte jeszcze nie czytałam, nie wiem czy do klasyki tak bardzo mnie ciągnie, lecz sądzę, że to niezły rarytas dla osób, które uwielbiają ich książki ;)
OdpowiedzUsuńTo jest naprawdę niesamowite, że każda z tych niedokończonych opowieści mogła rzeczywiście stać się klasykiem :) Wcześniej zapoznam się z innymi utworami sióstr :)
OdpowiedzUsuńNiedokończone opowieści zawsze zostawiają pewien niedosyt... No bo z jednej strony to jest całkiem fajny zabieg, bo czytelnik zostaje zaintrygowany - jest ciekawy dalszego ciągu historii oraz przyczyn, dlaczego ktoś zaniechał pisania. Wtedy to w głowie czytelnika tworzą się ciekawe historie :)
OdpowiedzUsuńNo a ja dalej jestem do tyłu z siostrami Bronte...
Mam w baaaardzo bliskich planach :D
OdpowiedzUsuńAj, zazdroszczę.. ostatnio mam wielką ochotę na książki Bronte i to na jakąkolwiek! Ale na razie kolejka u mnie jest strasznie długa, wiec muszę poczekać...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Po książki sióstr Bronte sięgam zawsze z ogromną chęcią.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony jest to ciekawe. Właśnie to o czym piszesz, czemu autorka nie dokończyła tych historii, co stanęło jej na przeszkodzie? Do czego dążyłyby postaci, gdyby ich losy były dokończone? Z drugiej zaś strony po przeczytaniu owej książki czułabym frustrację z powodu pozostawienia mnie bez odpowiedzi, zaledwie z domysłami.
OdpowiedzUsuńHistorie niedokończone zawsze zaskakują, intrygują, fascynują nie tyle samą fabułą, albo nie tylko ją, lecz także powodem ich niepełności. :) Niestety nic nie czytałam tej autorki. Ale zaciekawiłaś mnie maksymalnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym już teraz mieć tę książkę u siebie, ale przeczytam ją dopiero wtedy, gdy zapoznam się z innymi, dokończonymi powieściami Charlotte.
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran