MICHELLE HODKIN: MARA DYER. TAJEMNICA
11/23/2014![]() |
[źródło] |
Za każdym razem, kiedy przychodzi mi podzielić się opinią na temat książki młodzieżowej, jest mi odrobinę wstyd. Niby jestem jeszcze całkiem młoda i ogólnie guzik wiem o życiu, ale jednak do nastolatków już się nie zaliczam. A tymczasem trzymam się takich banalnych czytadełek, romansów paranormalnych i innej mało ambitnej literatury, bo zwyczajnie to lubię. I dlatego właśnie mi wstyd, że więcej tutaj znajdziecie literatury młodzieżowej, aniżeli czegoś poważniejszego. I dzisiaj też będzie o książce, która do ambitnych nie należy, a mimo to całkiem mi się podobała. Ups…
Historia dziewczyny, która pewnego dnia budzi się w szpitalu i odkrywa, że jako jedyna przeżyła zawalenie się budynku, wydała mi się wystarczająco interesująca, by sięgnąć po tę książkę. Ale Mara musi stawić czoła nie tylko utracie najlepszych przyjaciół – miewa też halucynacje i zdarza jej się widzieć zmarłych znajomych, w dodatku nie pamięta nic z tamtej nocy, która urywkami wraca do niej w nocnych koszmarach. A to nadal nie wszystko, z czym przyjdzie się jej zmierzyć…
Zapowiadało się naprawdę dobrze, dlatego tym bardziej szkoda, że autorka nie zdołała utrzymać poziomu swojej książki. Nie było źle, ale liczyłam na coś innego niż kolejny paranormalny romans, dlatego nie jestem do końca zadowolona z takiego rozwiązania zagadki Mary. Prawdą jednak jest, że książkę czytało mi się wyśmienicie, naprawdę mnie wciągnęła, a w dodatku była przyjemnie napisana. Nie oszukujmy się jednak – nawet ja dostrzegłam, że Mara Dyer ma pewne rażące wady, z których największą jest schematyczność. Jak już wspomniałam zapowiadało się świetnie i oryginalnie. Polubiłam bohaterów (do czasu kiedy Noah stał się kolejną zranioną ciepłą kluchą) i momentami miałam ciarki na skórze. A potem autorka zrobiła coś, co sprawiło, że jej książka stała się jedną z wielu – wplotła banalny romans pomiędzy najprzystojniejszym facetem w szkole i nową, tajemniczą dziewczyną, a ze wszystkich wizji i halucynacji Mary (które w całej książce były najlepsze) zrobiła… no, nie mogę wam powiedzieć co, ale nie podobało mi się takie rozwiązanie. Nawet nie tyle mi się nie podobało, co po prostu mogło być lepsze i miało ku temu podstawy (scena z kolczykami w łazience, po powrocie Mary z imprezy? GENIALNA!). Liczyłam, że wątek halucynacji i psychozy głównej bohaterki zostanie lepiej poprowadzony, niestety przyćmił go romans między bohaterami. Plus w tym taki, że Hodkin zrezygnowała z trójkąta miłosnego. Za to ścisła końcówka była świetna i głównie dzięki temu z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
![]() |
[źródło] |
Powiedziałam, że książka jest przyjemnie napisana i… prawie nie skłamałam. Jest kilka momentów, które mocno zgrzytają, a chwilami dialogi i całe sceny są strasznie sztuczne. Na szczęście takich momentów nie ma zbyt wiele i podtrzymuję to, co napisałam – całość czyta się przyjemnie i w ekspresowym tempie. Jest to przecież debiut Michelle Hodkin, liczę więc, że udoskonaliła swój warsztat w kolejnych tomach. Doskonale zdaję sobie sprawę z wad tego rodzaju książek, a mimo to w większości oceniam je pozytywnie - również teraz. A to dlatego, że ich czytanie sprawia mi po prostu przyjemność, a logiki czy polotu dawno przestałam w literaturze młodzieżowej szukać, chociaż czasem jestem mile zaskoczona. Mara Dyer. Tajemnica z pewnością jest książką dla nastolatek i to przede wszystkim tej grupie wiekowej ją polecam. Ale jak widzicie ja też miałam sporą przyjemność z czytania tej powieści, kiedy przymknęłam oko na niedociągnięcia. Można przy niej naprawdę przyjemnie spędzić czas i wciągnąć się na dobre kilka godzin.
Porozwodziłabym się jeszcze nad przepiękną okładką, ale tego nie zrobię – wystarczy spojrzeć.
Michelle Hodkin, "Mara Dyer. Tajemnica", YA!, Warszawa 2014, s. 411
20 komentarze
Ta książka czeka w kolejce u mnie na półce, więc niedługo sama ją ocenię ;) Jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że nie zmienili okładek, bo różne rzeczy mogłyby z tego wyjść :D
OdpowiedzUsuńScena po imprezie - moja ulubiona! Mam nadzieję, że w kontynuacji będzie tego więcej i że autorka jeszcze nas zaskoczy zakończeniem całej serii
Słuuuchaj no, tu nie ma się czego wstydzić, absolutnie. Nikt nie ma obowiązku otaczać się literaturą ambitną, klasykami czy szkolnymi lekturami. Książka ma dawać przyjemność, a jeśli przyjemność daje młodzieżówka, to dlaczego nie? Ja tam od takich książek stronić nie mam zamiaru, a tym bardziej wstydzić się tego, że potrzeba mi czasem niezobowiązującej rozrywki :)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki - przed godziną czytałam bardziej pochlebną recenzję i tytuł wzbudził moje zainteresowanie, więc pewnie będę chciała porównać swoje wrażenia z Waszymi i za jakiś czas sprawię sobie tę książkę. Zapowiada się całkiem-całkiem :)
Mara Dyer jeszcze przede mną. Okładka przepiękna! Oby treść jej dorównała, choć w małym stopniu.
OdpowiedzUsuńDlatego wstydzę się tylko odrobinę :D Książka jest naprawdę całkiem całkiem, szczególnie pierwsza połowa :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, bo te okładki są boskie! :D
OdpowiedzUsuńNastolatkom rzeczywiście powinno się spodobać. Ja w takich powieściach dostrzegam już zbyt dużo wad (chyba, że naprawdę nie ma zbyt wielu powodów do narzekań;) Ale Klaudyna dobrze pisze - nie ma się co wstydzić, ważniejsza jest sama przyjemność płynąca z lektury;)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mnie wciągnęła, choć nie robi szału
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta książka, nie wiem kiedy, ale przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje filmy, książki czy muzykę z gatunku guilty pleasure ;) Nie ma co się wstydzić :D
OdpowiedzUsuńOczywiście mam ochotę, bo też lubię młodzieżówki :D A jestem od ciebie starsza, więc luz :D
OdpowiedzUsuńNie każda książka musi być świecącą gwiazdą, a może poruszyć czytelnika:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście przy tej książce można się zrelaksować, niemniej jest kilka lepszych tytułów z tego gatunku.
OdpowiedzUsuńNie ma się czego wstydzić, każdy ma swoje "odchyły literackie" ;) Ja np czytam młodzieżowe fantasy naprzemiennie z tym skierowanym do dorosłego czytelnika, a przecież osiemnastkę miałam prawie dekadę temu :) Dla niektórych w ogóle powinnam porzucić "fantasy" jako gatunek zbyt niedojrzały... czyżby? ;) W każdym razie mam to gdzieś, grunt to czytać to co człowiekowi w duszy gra :)
OdpowiedzUsuńA ja nie udzielam rozgrzeszenia. A jak wiadomo w internecie tylko moja opinia się liczy ;P Możesz spróbować mnie jakoś przebłagać - zobaczę co da się zrobić. Jak będę miał dobry humor, to nałożę Ci tylko limit ilościowy na książki młodzieżowe, więc lepiej bądź miła ;>
OdpowiedzUsuńPhi, widzę, że lubisz jak kobieta Cię błaga, ale nic takiego się tutaj nie zdarzy :P
OdpowiedzUsuńJa raz na jakis czas lubię sięgnąć po młodzieżówkę, ale zauważyłam, że robię to coraz rzadziej. :) Teraz częściej sięgam po książki rozwojowe albo motywacyjne. :)
OdpowiedzUsuńO nie, takich książek wyjątkowo nie znoszę :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz :) Po prostu trzeba sięgać po ksiązki, których czytanie sprawia Ci przyjemność :) Nawet jeśli są to młodzieżówki :)
OdpowiedzUsuńTo nie powód do wstydu. Niekiedy lektury dla dorosłych są mniej wartościowe od tych kierowanych do młodszego czytelnika.
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran