ATRYBUTY KSIĄŻKOHOLIKA
12/23/2014
Czytanie, szczególnie dla rasowych moli książkowych, to nie tylko relaks po ciężkim dniu. To w pewnym sensie rytuał, któremu towarzyszy masa spraw pobocznych, bez których jesienno-zimowe wieczory przy książce nie byłyby tym samym. Jasne, można czytać dla samego czytania i to też jest super, ale czemu by sobie tego maksymalnie nie uprzyjemnić? Dzisiaj prezentuję Wam krótką listę rzeczy, które nierozerwalnie kojarzą mi się z czytaniem w okresie jesienno-zimowym. Czyli właśnie teraz!
Poranne czytanie z kubkiem kawy to moja ulubiona pora dnia. A dobra kawa to podstawa. Nie jakieś tam chemiczne badziewie, które wciska nam NESCAFÉ czy inna marka, ale pachnąca kawusia prosto z ekspresu. Rzadko jest na to czas w ciągu tygodnia (w sensie na kawę i książkę, na samą kawę czas jest z a w s z e), dlatego w weekendy jest to dla mnie niemal jak nabożeństwo. Uwielbiam!
Ponieważ kawę piję tylko rano, a herbatę właściwie nieustannie to właśnie ona jest moim substytutem kawowych poranków w ciągu całego tygodnia. Popołudnia z parującym kubkiem i dobrą książką to coś, co kocha każdy książkoholik, prawda?
Jeśli już mówimy o zimnych późnojesiennych wieczorach, to oczywiście nieodłącznymi elementami są: gruby sweter po babci, ciepłe skarpetki i koc. Mamy więc książkę, herbatę i koc. I po co komu huczne imprezy?!
Możliwe, że to tylko ja, ale nie wyobrażam sobie przełomu tych dwóch pór roku bez olejków lub świeczek zapasowych. Uwielbiam jak coś mi w pokoju ładnie pachnie, a przy okazji daje odrobinkę ciepła. Świeczki to mój must have i lubię się nimi otaczać, zwłaszcza kiedy czytam.
Odkąd w moim domu zamieszkało małe kociątko, nie wyobrażam sobie, że w jakimkolwiek domu może kota nie być. To cudowne zwierzęta, chociaż na ich wdzięczność i miłość trzeba zasłużyć - nie są jak psy, które kochają Cię bez powodu, o nie! O miłość kota trzeba się postarać, ale kiedy zaśnie na Twoich kolanach, albo przyjdzie ocierać się swoim pyszczkiem o Twoją głowę, rozkosznie przy tym purkając to... gwarantuję, że nie ma piękniejszego uczucia na świecie. Koty są niesamowite i będę się bić z każdym, kto temu zaprzeczy!
Nie jestem specjalnie łasa na słodycze (za to na niezdrowe jedzenie - jak najbardziej!), ale dobrym ciachem (dwuznaczności, dwuznaczności ;)) nie pogardzę. Najlepiej jak jest owsiane, albo z ziarnami słonecznika czy pestkami dyni. A z herbatą tworzy zestaw idealny, chociaż ostatecznie może to być pizza. Tak, lepsza pizza niż ciastko.
Nie jestem specjalnie łasa na słodycze (za to na niezdrowe jedzenie - jak najbardziej!), ale dobrym ciachem (dwuznaczności, dwuznaczności ;)) nie pogardzę. Najlepiej jak jest owsiane, albo z ziarnami słonecznika czy pestkami dyni. A z herbatą tworzy zestaw idealny, chociaż ostatecznie może to być pizza. Tak, lepsza pizza niż ciastko.
A bez czego Wy nie wyobrażacie sobie czytania o tej porze roku?
PS. Zdjęcia jak zwykle podkradłam stąd.
29 komentarze
Mój Narzeczony śmieje się z tego. że jak już ktoś pisze o książkach to o świeczkach zapachowych bardzo często też;]
OdpowiedzUsuńBo to umilacz czytania, ale co w tym zabawnego? :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim herbata. O tej porze roku nie wyobrażam sobie by czytać bez herbaty. Koc to również element konieczny moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńU mnie i kawa, i herbata to coś absolutnie obowiązkowego podczas czytania książki... ewentualnie gorąca czekolada (koniecznie Milka, bo jest przepyszna), którą właśnie teraz piję :D Przez wiele lat miałam koty, które mieszkały sobie poza domem, od trzech miesięcy mam jednak kotkę, która jest typowo domowym futerkiem i nie wyobrażam sobie posiadówki przy książce bez tego małego termoforka w pobliżu :)
OdpowiedzUsuńCzekolada też może być, chociaż milki nie piłam - koniecznie muszę wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, jest wyśmienita :)
OdpowiedzUsuńKoty nie dla mnie, ale pozostałe wspomniane są nieodłącznymi elementami mojego czytania :)
OdpowiedzUsuńKoc i ciastko <3
OdpowiedzUsuńKota zamieniłabym na psa i wyeliminowała kawę i byłoby idealnie!
OdpowiedzUsuńZnam problem kotów, którzy ciągle uważają, że są ważniejsze niż książki ;)
OdpowiedzUsuńStaram się ograniczyć ciastka, ale marnie mi to wychodzi. Natomiast nadal nie rozstaję się z kocem i herbatą. Świeczki i kawa... oni nigdy nie byli moimi przyjaciółmi. A kot? Kot woli chodzić swoimi ścieżkami. :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt życzę i zapraszam do siebie na mały konkurs. :)
W moim przypadku powyższa lista zredukowałaby się do herbaty, koca i kota :)
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam napis "kawa", wiedziałam, że to będzie dobry post! Rozumiem Cię, ekspres rzeczy święta. Kawa rozpuszczalna już nigdy nie będzie kawą. I świeczki, i kota mam, choć to drugie na kolana mi się nie pcha, raczej ignoruje, ale zawsze jest obok. :)
OdpowiedzUsuńMoja też już się nie pcha - chyba uznała, że jest wystarczająco dorosła i takie siedzenie na kolanach uwłacza jej godności :D
OdpowiedzUsuńPsy wcale nie kochają bez powodu .
OdpowiedzUsuńZa kawą również nie przepadam, do kotów nic nie mam, ale psy jak najbardziej bym dodała. :)
OdpowiedzUsuńHaha, pod większością się podpisuję. Kota nie mam, więc nie wiem, ostatecznie wystarczy mi Mąż, który też w zimne popołudnia się nada do wspólnego czytania na kanapie. ;)
OdpowiedzUsuńChodzi o to, że pies od samego początku się przywiązuje i cieszy na Twój widok, a z kotem jest inaczej - musisz zdobyć jego zaufanie. To nie jest żaden przytyk, uwielbiam psy tak samo jak koty i psa też miałam. Jest ogromna różnica między tymi zwierzakami :)
OdpowiedzUsuńCiastka, owszem. Najlepiej czekoladowe. ;) No i może duży fotel/kanapa, żebym mogła siedzieć z nogami w górze (tak jak lubię). :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze herbatę! Team T. Aktualnie mam fazę na taką z miodzikiem, ale nigdy nie piję jej równocześnie z przewracaniem stron, bo znając mnie, tobym rozlał albo coś. No i niewygodnie tak... jednocześnie. :3 Także rozdział, łyk, rozdział, łyk itd. Świeczek zapachowych raczej nie używam... bo nigdy nie czuję tego zapachu. >_< Kota nie mam i chwilowo nie mam zamiaru mieć, a coś słodkiego czasem do czytania mam, ale nie zawsze. Częściej znoszę do czytania słodycze tylko po to, żeby zrobić zdjęcie na Instagrama, a potem zjeść je w chwilę i zacząć czytać. Nigdy nie umiałem jednocześnie jeść i czytać, zawsze słodycze wygrywały, czyli musiałem się z nimi rozprawić na początku. :D
OdpowiedzUsuńChociaż... tak. Pizza. Pizza jest lepsza od wszystkiego.
Wszystkie te atrybuty idealnie wpasowują się w mój sposób spędzania czasu z książką ^^ Kawa albo herbata, koc na plecach, kot na kolanach, ciastka pod ręką ^^ Utrafiłaś w sedno :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam herbatę z miodem :D I też piję tak, że strona/rozdział - łyk, a nie jednocześnie, to chyba oczywiste haha :D z tymi zdjęciami na insta to też tak robię, ale ciiiicho! Bez pizzy nie ma życia.
OdpowiedzUsuńTak, Mąż też jest dobry :D
OdpowiedzUsuńHerbata albo ręcznie zrobione latte (nie takie z torebki, co rozpuszczasz mleko;)). Kawy staram się nie pić ;) Koc, łóżko albo kanapa i oczywiście muzyka w tle. Najczęściej jest to Hans Zimmer. Kot raczej wybiera sobie miejsce pod kocem i grzeje mi stópki ;)
OdpowiedzUsuńZamieniłabym tylko kota na psa;) I dodała jakąś muzykę w tle;)
OdpowiedzUsuńPies, jak najbardziej, muzyki podczas czytania nie lubię...
OdpowiedzUsuńAaaaa, dokładnie tak samo!
OdpowiedzUsuńOch, nie lubię jedynie kawy! A co do herbaty to hmm, wole kakao, zdecydowanie! A mój kot nie daje mi czytać. zazwyczaj chce mi się położyć na książce i jest zadowolony, a mi jest niewygodnie, no cóż, Mój kot jest specyficzny ^^ No ale kocyk musi być obowiązkowo, zwłaszcza w zimie :)
OdpowiedzUsuńW zasadzie mogę się podpisać pod wszystkimi tymi punktami :) Zwłaszcza pod kotem, o tak! Strasznie tęsknie za moimi kociakami, a w Krakowie na razie nie mogę sobie pozwolić na kociaka :(
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran