CHARLOTTE BRONTE: PROFESOR

12/06/2014

Profesor Charlote Brontë został napisany jako pierwsza książka tej autorki, natomiast wydano ją już po śmierci słynnej pisarki. I może dobrze się stało, bo jak to mówią – najważniejsze jest pierwsze wrażenie, a wspomniany Profesor nie prezentuje się tak dobrze na tle innych książek. Różni się od pozostałych dzieł autorki męskoosobową narracją. Koncepcja dobra, bo pokazuje nam punkt widzenia mężczyzny, tak jak to sobie wyobrażała Charlotte, niestety nie do końca się to udało.

Narratorem jest William Crimsworth, którego poznajemy w momencie, gdy pracuje dla swojego starszego brata – Edwarda. Niestety ich relacje nie układają się dobrze, dlatego William postanawia wyruszyć do Belgii, by tam – za radą tajemniczego pana Hunsdena – objąć posadę nauczyciela w szkole dla chłopców. W nowym miejscu nawiązuje skomplikowane relacje z dyrektorką znajdującej się w sąsiedztwie szkoły dla dziewcząt oraz jedną z uczennic.

Sama fabuła bardzo przypomina mi tę z Villette, z tą różnicą, że tutaj narratorem jest mężczyzna. Zresztą obie książki oparte są na osobistych przeżyciach Charlotte, więc wrażenie podobieństwa jest chyba uzasadnione. Muszę jednak przyznać, że o ile czytając Villette nie byłam do końca zachwycona, tak porównując tę książkę z Profesorem, wypada ona o niebo lepiej, głównie za sprawą rozbudowanej analizy psychologicznej. Tutaj niestety wszystko jest mocno okrojone, a sama akcja znikoma i bardzo leniwa. Na uwagę zasługuje jednak dobrze uchwycone uczucie izolacji i samotności Crimswortha, kiedy znalazł się w nowym miejscu, bez pieniędzy i przyjaciół.

Jeśli już o głównym bohaterze mowa, to pozornie wydaje się być dobrym i odpowiedzialnym mężczyzną. Niestety nie do końca tak jest – kiedy objął posadę nauczyciela również w żeńskiej szkole, oceniał swoje uczennice bardzo powierzchownie – głównie na podstawie wyglądu i pochodzenia. W dodatku często podkreślał wyższość Anglików nad innymi narodowościami, podobnie zresztą jak protestantów nad katolikami - co było wyraźnie ukazane poprzez żeńskie bohaterki - Zoraïde Reuter i Frances Henri. Postacią, która zaintrygowała mnie daleko bardziej jest pan Hunsden. Rzadko pojawia się w książce, ale jego rola w całej historii wydaje się być kluczowa. Jest odrobinę abstrakcyjny, jakby był symbolicznym głosem rozsądku Crimswortha. W każdym razie ja go tak odebrałam, ale chętnie poznam inne opinie na ten temat.

Nie wiem czy to wina głównego bohatera, czy po prostu męskiej narracji, do której nie przyzwyczaiła mnie Charlotte Brontë, ale książkę czytało mi się wyjątkowo opornie. Około dwóch tygodni zajęło mi przebrnięcie przez 300 stron, które zwykle czytam w 2, 3 dni. Rozczarowanie było tym większe, że jest to jedna z moich ulubionych autorek wszech czasów i jak dotąd nigdy mnie nie zawiodła. To nie tak, że książka zupełnie mi się nie podobała. Warto było ją przeczytać dla tego, co najbardziej kocham u tej autorki – języka. Jak zawsze niezwykle plastyczny i opisowy, zachwycający każdym słowem. Choć może za dużo było tu opisów fizjonomii poszczególnych postaci, szczególnie uczennic Williama Crimswortha. Myślę, że warto zostawić sobie tę książkę na później, podobnie zresztą jak Niedokończone opowieści, a w pierwszej kolejności sięgnąć po pozostałe książki utalentowanych sióstr Brontë. 

Charlotte Brontë "Profesor", MG, Kraków 2012, s. 312

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MG.

You Might Also Like

13 komentarze

  1. Będę pamiętać, żeby Profesora zostawić sobie na potem :) Chociaż muszę przyznać na podstawie Twoich słów, że Charlotte jednak coś tam o mężczyznach wiedziała - podobno są wzrokowcami, więc może dlatego tyle opisów wyglądu dziewcząt? :)
    Muszę się wreszcie zabrać za siostry Bronte, bo tak się zbieram już chyba dwa lata

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznij od Jane Eyre to się zakochasz :) Nie sądzę, żeby mężczyźni aż tak szczegółowo opisywali kolor cery czy kształt nosa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ja to znam, męczenie małej objętościowo książki przez długi czas. ;) Myślę, że zrobię tak, jak napisałaś - swoją przygodę z twórczością sióstr Bronte zacznę od innej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja miałam na odwrót- przeczytałam tę książkę wyjątkowo szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo antypatyczny bohater, książka średnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Te opisy fizjonomii, często bardzo szczegółowe to nie da się ukryć cecha ówczesnej prozy :) Nie tylko Bronte, ale i inni potrafili opisywać kształty nosa, skrzywienie czoła i inne dziwne rzeczy, które obecnie są niepotrzebne, bo są nużące...
    Bronte zaczynam od Jane Eyre, która leży na półce od dawien dawna, a ja wciąż przeczytałam zaledwie kilkadziesiąt stron ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Profesor jest - niestety - jedyną książką Bronte, której nie dałam rady dokończyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, ja wiem. Ale wydaje mi się, że opisywanie twarzy jednej dziewczyny przez dwie, trzy strony (i to jeszcze okiem faceta!) to lekka przesada. Jane Eyre jest cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo szkoda, że Profesor tak słabo wypada na tle innych książek autorki. Tak, jak i z innymi powieściami sióstr, których jeszcze nie czytałam i z nim będę się chciała bliżej zapoznać, ale coś czuję, że jednak nie nastąpi to w najbliższym czasie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie polubiłam głównego bohatera. Za to pan Hunsden zasługiwał na coś więcej niż tylko pojawienie się w kilku momentach.
    Nie odebrałam jego postaci w ten sposób, ale też zbytnio się nad tym nie zastanawiałam. Zdecydowanie coś w tym jest;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie czytałam, ale stoi na półce...

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaczytana bez pamięci10 grudnia 2014 01:16

    Próbowałam przeczytać, ale mi nie wyszło :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm, chyba raczej zacznę przygodę z siostrami Bronte od jakiejś innej książki. Klasyk "Wichrowe wzgórza" czeka na półce. ;)

    https://booklovinbypas.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran