NICHOLAS SPARKS: OSTATNIA PIOSENKA
2/17/2015
Moja dotychczasowa znajomość z twórczością Nicholasa Sparksa nie pozostawiła po sobie dobrych wrażeń. Ten autor zupełnie do mnie nie trafia, jego styl pisania przypomina mi szkolne wypracowania, a historie, które tworzy są banalne i do bólu przewidywalne. Niestety nie powiem, że Ostatnia piosenka w cudowny sposób mnie nawróciła. Nadal brakowało mi większych zaskoczeń (choć nie twierdzę, że nie było ich wcale), a całość była dosyć nijaka. Ale ze znanych mi książek Sparksa ta, podobnie jak Od pierwszego wejrzenia oraz I wciąż ją kocham, okazała się całkiem znośna.
![]() |
[źródło] |
Zgadzam się, że książka jest przyjemna w odbiorze i mimo schematyczności naprawdę może wciągnąć na dłużej bez uczucia zmęczonych oczu. Fabuła też jest odrobinę bardziej dopracowana niż w innych książkach tego autora i niesie ze sobą fajne przesłanie. Lubię wszystkie historie, w których muzyka odgrywa ważną rolę. Nie wiem dlaczego, bo sama muzycznego talentu nie mam i też nie jest ona dla mnie ważnym elementem życia, ale lubię, gdy inspiruje innych. Dla Ronnie jest symbolem pojednania z ojcem, czymś co łączy dwa pokolenia i to się Sparksowi rzeczywiście udało - przedstawienie relacji zbuntowanej nastolatki z ojcem, z którym od trzech lat nie miała kontaktu. Uważam, że ich wzajemne interakcje są najlepszym, co możemy znaleźć na kartach Ostatniej piosenki. Jakkolwiek głupio to brzmi, musicie mi uwierzyć na słowo, że nabiera sensu wraz z rozwojem akcji. Jasnym punktem tej książki jest także Jonah, młodszy brat Ronnie, który od początku świetnie dogaduje się tatą. Wprowadza na karty tej powieści odrobinę humoru swoim dziecięcym spojrzeniem na świat i zabawnymi spostrzeżeniami. Na minus zaliczam wątek romansowy, co mnie akurat specjalnie nie zaskoczyło. Mimo że polubiłam Willa (a poza tym w ekranizacji wciela się w niego Liam Hemsworth!) to ten wakacyjny romans jest mocno przesłodzony i strasznie banalny. Taki w stylu tego pisarza właśnie, czego bardzo nie lubię, a dostaję za każdym razem ilekroć sięgam po książkę Nicholasa Sparksa. Co mi przypomina, że nie powinnam więcej tego robić.
Ostatnia piosenka to dobra książka dla dorastających dziewcząt, być może buntujących się tak jak Ronnie. Pokazuje jak ważne są relacje z rodziną, mimo że w okresie dojrzewania nie zdajemy sobie z tego sprawy. Porusza też kwestię pierwszej miłości i typowych nastoletnich problemów, dzięki czemu z bohaterami można się utożsamić. Nie są oni wyidealizowani, mają swoje wady czy też hamartie jak powiedziałaby inna bohaterka, zupełnie innej książki i innego autora. Żałuję, że nie zetknęłam się z tą powieścią wcześniej, gdy byłam młodsza - podejrzewam, że wtedy odebrałabym ją trochę inaczej, pozytywniej. Okres dojrzewania mam już za sobą, więc niektóre problemy oraz rozwiązania, jakie podsuwa Sparks wydają mi się niedorzeczne i wręcz śmieszne. Ale przecież każdy wiek ma swoje prawa.
Ostatnia piosenka to dobra książka dla dorastających dziewcząt, być może buntujących się tak jak Ronnie. Pokazuje jak ważne są relacje z rodziną, mimo że w okresie dojrzewania nie zdajemy sobie z tego sprawy. Porusza też kwestię pierwszej miłości i typowych nastoletnich problemów, dzięki czemu z bohaterami można się utożsamić. Nie są oni wyidealizowani, mają swoje wady czy też hamartie jak powiedziałaby inna bohaterka, zupełnie innej książki i innego autora. Żałuję, że nie zetknęłam się z tą powieścią wcześniej, gdy byłam młodsza - podejrzewam, że wtedy odebrałabym ją trochę inaczej, pozytywniej. Okres dojrzewania mam już za sobą, więc niektóre problemy oraz rozwiązania, jakie podsuwa Sparks wydają mi się niedorzeczne i wręcz śmieszne. Ale przecież każdy wiek ma swoje prawa.
Nadal jednak jest to zwykłe czytadło, tylko trochę lepsze od innych książek tego autora. Nadal drażni styl pisania, cukierkowa miłość i momentami mocno naiwna fabuła. Nadal nie zachwyca, ani nawet nie wzrusza i nadal nie widzę swojej przyszłości z twórczością tego autora. No nie i już. Przykro mi, próbowałam...
Nicholas Sparks, "Ostatnia piosenka", Albatros, Warszawa 2010, s. 445
34 komentarze
Mam podobne odczucia co do tego autora i tak dla zasady omijam powieści Sparksa szerokim łukiem. O ile jakąś ekranizację mogę oglądnąć z nudów wieczorem z kubkiem herbaty, o tyle książki do mnie nie trafiają w ogóle. Może pomysł jest świetny, tylko z wykonaniem gorzej( nie obrażając fanów N.S)? Podoba mi się bardzo, że piszesz recenzję także tych dzieł, które nie są według Ciebie wspaniałe i co do których masz mieszane odczucia. To bardzo wzbogaca oraz urozmaica lekturę Twoich wpisów. :) Pozdrawiam serdecznie :D
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do siebie- jakimś cudem pojawił się tam nowy post. ;)
Lubię i książkę i ekranizację :) Ale co do Sparksa to nie mogę się wypowiadać, bo poza "Ostatnią piosenką" przeczytałam jeszcze tylko "List w butelce". Też był poprawną powieścią :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam Sparksa, ale mnie nie ciągnie. Jeśli chcę coś lżejszego, zawsze i tak znajdzie się coś innego od niego. Ot, nie mój styl, nie mój gust.
OdpowiedzUsuńSparksa bardzo lubię... Przeczytałam większośc jego książek, ale "Ostatnią piosenkę" nadal mam w planach ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie z pewnością Ci się spodoba, bo książka jest bardzo chwalona przez fanów Sparksa :)
OdpowiedzUsuńMój niestety też nie, a szkoda, bo myślałam, że i ja znajdę swoje miejsce w obszernym gronie fanów tego autora.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, jak znowu mi się zachce dać Sparksowi szansę, hah :D
OdpowiedzUsuńJa za to ekranizację naprawdę bardzo, bardzo lubię! "Pamiętnik" to jeden z moim ukochanych filmów, a książka taka słaba... Zgadzam się, że jest potencjał w jego książkach, ale niestety nie potrafi go wykorzystać, a twórcy filmowi już tak :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa, uwielbiam czytać Twoje komentarze :D
Jakoś nie umiem się przekonać o sparksa.
OdpowiedzUsuńSparks to Sparks, wiadomo czego się po nim spodziewać. Ale lubię czasami zanurzyć się pod kocem, właśnie z taką niebyt dobrą, ale naładowaną emocjami książką :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Sparksa. Często ostatnio o jego twórczości słyszę, więc wypożyczyłam "Ostatnią piosenkę" i niedługo zabieram się za jej czytanie. Ciekawa jestem po tak wielu różnych opiniach :)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie przeczytać coś Sparksa... Na razie, tak jak mówiłam, widziałam tylko niektóre filmy na podstawie jego książek. Chciałabym wyrobić sobie własne zdanie na temat jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńJa odbieram Sparksa chyba trochę lepiej, ale aktualnie jakoś mnie nie ciągnie znów do jego twórczości. "Ostatnią piosenkę" lubię. Przyjemnie się ja czytało. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę! A adaptacja filmowa... świat nigdy nie usłyszałby o Liamie Hemsworthcie, gdyby nie Sparks :D
OdpowiedzUsuńo-ksiazkach-inaczej.blogspot.com
A ja tam Nicholasa Sparksa uwielbiam... coś mnie przyciąga do jego powieści ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę Sparksa. Znam go bardziej z ekranizacji. Sparks ma lekki styl i opowiada dobrze sprzedające się historie, ale dla mnię są to - jak wspominasz - czytadła. Nasza czytelnicza znajomość ze Sparksem zakończyła się na jednej książce.
OdpowiedzUsuńCzytałam ją jakiś czas temu i miałam bardzo podobne odczucia :)
OdpowiedzUsuńFilm uwielbiam. Jeśli chodzi o autora... jedyna książka, która mnie poruszyła i którą zostawiłam w swojej biblioteczce to "Jesienna Miłość". Przeczytałam chyba z 6 jego książek i... NIE. Nigdy więcej nie sięgnę. Nad jedną śmiałam się z trwogi, że można napisać coś tak głupiego ("Anioł Stróż")...
OdpowiedzUsuńJa lubię książki Sparksa, ale nie czytam ich często. Jedną na parę miesięcy. Tą czytałam i podobała mi się :)
OdpowiedzUsuńJa też próbowałam! Sparks jest po prostu przereklamowany i tyle. "Ostatnia piosenka" to jego pierwsza książka, ktorą przeczytałam i naprawdę mi się podobała, ale jeśli przeczyta się wiecej jego dzieł, to ma się zwyczajnie dość... Fabuła jest non-stop taka sama, a przynajmniej oparta na tych samych schematach, a cukierkowa miłość drażni po prostu.
OdpowiedzUsuńN.Sparksa czytałam tylko "Pamiętnik" i przyznam, że totalnie mnie kupił tą historią... a do romantycznek nie należę ;) Niemniej wciąż nie mam ochoty psuć tego wrażenia i sięgać po coś innego, bo boję się znaleźć w każdej kolejnej jego książce pewien schemat, z którego ten autor jest znany.
OdpowiedzUsuńMnie "Pamiętnik" strasznie rozczarował za to ekranizację uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńDla mnie "Jesienna miłość" była ogromnym rozczarowaniem, bo najpierw poznałam ekranizację, którą bardzo polubiłam.
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę ekranizację jego książek niż same książki :)
OdpowiedzUsuńja czytałam Jesienną jeszcze na długo zanim obejrzałam film i książka ma jakieś szczególne miejsce w moim sercu. Ale jak chcesz się pośmiać i załamać, to "Anioł Stróż" jest idealny. Sparks to już niestety pisacz, a nie pisarz - pisze dla kasy i ekranizacji.
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie :D
OdpowiedzUsuńgdybym tylko wiedziała jak zaczynałam ją czytać... też bym odpuściła :D
OdpowiedzUsuńMam i znam tylko "I wciąż ją kocham" i "Ostatnią piosenkę", obie mi się podobały. Nie uważam ich za geniusz, ale jako lekka i niezobowiązująca lektura Sparks jest idealny. :)
OdpowiedzUsuń"Mimo że polubiłam Willa (...) to ten wakacyjny romans jest mocno przesłodzony i strasznie banalny. Taki w stylu tego pisarza" No własnie i chyba tego od niego oczekujemy. Przesłodzenia i przewidywalności. Ja czytałam tylko "Ślub" (nawiązanie do "Pamiętnika") i było znośnie ale bez szału. Sparks zawsze bedzie mi się kojarzył z filmami... Niestety ale dla mnie ten facet zrobił furorę tylko jako osoba, której powieści ja oglądam ekranizacje.
OdpowiedzUsuńSparks to nie geniusz masz rację do mnie jego styl trafia . Te interakcje i muzyka to rzeczywiście mocny punkt książki.
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam Sparksa, ale teraz gust mi się zmienił;) A może przeczytałam już zbyt dużo jego książek, a sam autor za bardzo wykorzystuje sprawdzone wcześniej schematy?
OdpowiedzUsuńTa powieść była całkiem dobra, w każdym razie dobrze się czytało. Ekranizacji nawet nie obejrzałam, chociaż...;)
a ja mam dobre odczucia co do tej książki :) boje się tylko, że skoro oglądałam film to zaburzy mi to lekturę...
OdpowiedzUsuńFilm mnie rozkochał, natomiast książki nie czytałam. Ja bardzo lubię książki tego autora, szczególnie gdy mam ochotę na genialny romans!
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran