COLLEEN HOOVER: LOSING HOPE

4/18/2015

Historia przedstawiona z punktu widzenia Holdera wzruszyła mnie bardziej niż ta widziana oczami Sky. Jest to opowieść poturbowanego przez los młodego mężczyzny, któremu wyrwano kawałek serca i kazano żyć dalej, jak gdyby życie bez sporego fragmentu tego organu było w porządku. Nie moi drodzy, nic co przydarzyło się Deanowi Holderowi nie jest w porządku. Jego emocje przeszywały mnie na wskroś, niemożliwym jest by czytając nie czuć tego bólu na własnej skórze. Pod względem ładunku emocjonalnego to właśnie Losing Hope bardziej do mnie przemówiło, głównie za sprawą listów pisanych przez Holdera do zmarłej siostry - czasem zabawnych, ale przeważnie wypełnionych ogromnym smutkiem i bezradnością.

Losing Hope niby przedstawia znane nam już wydarzenia, ale nie do końca. Początek tej książki rozwija istotny pod kątem całości wątek, który w Hopeless został tylko wspomniany. Mamy szansę bliżej poznać Holdera i jego siostrę, ich wzajemne relacje oraz życie po porwaniu. Sporo miejsca autorka poświęciła też samobójstwu Les oraz emocjom, które towarzyszyły Holderowi tuż po jej śmierci. To moim zdaniem najlepsza i jednocześnie najbardziej mroczna część książki, która pozwala zrozumieć postępowanie głównego bohatera. Jego uczucia po śmierci Les były takie... prawdziwe. Niestety w kontaktach ze Sky dominowała ogromna słodycz, która mogłaby momentami być odrobinę bardziej stonowana, szczególnie z uwagi na to, że tym razem punkt widzenia był męski. 

Nie jestem pewna czy ta książka była potrzebna, bo i bez niej Hopeless niczego nie brakowało, ale to prawda, co mówią - Losing Hope to świetne dopełnienie tej historii, a obie książki tworzą kompletną historię. Należy jednak pamiętać, że brak tu elementu zaskoczenia związanego z zakończeniem. Mnie to jednak nie przeszkadzało i wciągnęłam się w tę powieść równie mocno, co w poprzednią część. Warto jednak zauważyć, że to Hopeless jest podstawą i nie powinno się czytać tych książek w odwróconej kolejności - znajdziemy tam więcej opisów i lepiej przedstawiony zarys ogólnej sytuacji. W Losing Hope wiele znajomych wątków zostało mocno skróconych lub całkiem pominiętych, ale to dobrze - nie było potrzeby powielania tych samym opisów, skoro nie wniosłoby to do treści nic nowego, w przeciwieństwie do dialogów, które pozwalają poznać myśli Holdera.

Kto już poznał twórczość Hoover wie, że ta autorka pisze piękne historie, które pozostają w czytelniku na dłużej. Nie inaczej było tym razem -  mimo powtarzalności dialogów i braku zaskoczenia, Losing Hope to nadal wzruszająca i stojąca na wysokim poziomie książka, nawet jeśli to tylko literatura młodzieżowa. Warto przeczytać, by mieć pełny obraz dramatycznych przeżyć dotyczących Sky i Holdera. Ale można też sobie odpuścić i znać tylko jeden punkt widzenia, a resztę pozostawić w sferze domysłów... 

Colleen Hoover, "Losing Hope", Otwarte/Moondrive, Kraków 2015, s. 355

HOPELESS | LOSING HOPE | FINDING CINDERELLA

You Might Also Like

13 komentarze

  1. Dla mnie ta książka byłaby idealna, gdyby składała się z samych listów Holdera :) Były genialne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy wtedy by to nie było męczące, ale listy rzeczywiście były genialne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam już mam, poczytam w wolnej chwili :))

    OdpowiedzUsuń
  4. "Hopeless" stoi już na mojej półce, ale jeszcze nie miałam przyjemności zapoznać się z tą książką, po jej przeczytaniu z pewnością sięgnę i po kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Hopeless" - bardzo na tak, natomiast "Losing Hope" raczej na nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. przyznaje ze nie czytalam, ale sie za nie zabieram. teraz to znow mam na nia ochote. a mialam grzecznie czekac az bedzie taka okazja (niestety jej brak) najlepsze ze wszedzie czytam iz czesc 2 jest jeszcze lepsza niz 1 i co ja teraz poczne? :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i "Hopeless" i "Losing Hope", a także inne powieści tej autorki: "Pułapkę uczuć" oraz "Nieprzekraczalną granicę". Colleen Hoover pisze dla mnie ciekawie, ale nie należy ona do grona moich ulubionych pisarek. "Losing Hope" było poruszające, lecz dla mnie to lektura na jeden raz (podobnie jak Hopeless), do której nie będę wracać w całości w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje zdanie o tej autorce zmieniło "Maybe someday", ciekawa jestem czy i Twoje zmieni, jeśli przeczytasz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy lepsza to nie wiem, ale jak dla mnie bardziej emocjonalna. Tylko pamiętaj, że najpierw musisz przeczytać Hopeless!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jakoś nie mam ochoty na książki tej pisarki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale mam taką ogromną nadzieję, że gdy pójdę po maturze do biblioteki to ją tam znajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm, a już się napaliłam ;) muszę troszkę zmniejszyć oczekiwania, ale pewnie i tak sięgnę

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran