JAMES FREY: ENDGAME. WEZWANIE
4/14/2015
Kiedy w Ziemię uderza seria meteorytów, tylko nieliczni wiedzą, że oznacza to wezwanie do gry. Dwanaścioro reprezentantów, w żyłach których płynie krew starożytnych cywilizacji stanie do walki na śmierć i życie. Wybrani nastolatkowie pomiędzy 13 a 20 rokiem życia to specjalnie wyszkoleni Gracze, ich planszą jest cały świat, a stawką - losy ludu, do którego należą. Zadaniem Graczy jest znalezienie wskazówek prowadzących do trzech kluczy, które otwierają drzwi do zwycięstwa.
Historia zawarta w tej książce jest przeciętna, choć opis fabuły niekoniecznie na to wskazuje. Tylko momentami trzyma w napięciu i wciąga czytelnika, bo to wszystko już gdzieś było. Ot, choćby w Igrzyskach śmierci, bo sam koncept jest bardzo podobny – kilkanaścioro dzieciaków reprezentujących cywilizacje/dystrykty walczy na arenie (w przypadku Endgame areną jest cały świat) o własne życie. Bohaterowie nie zachwycają, bo zdaje się, że autorzy postawili na akcję zamiast na zgłębianie ich psychiki, co skutkuje tym, że nie wywołują żadnych emocji w czytelniku. Mamy za to pościgi samochodowe, strzelaninę i efektowne sceny walki na tle starożytnych budowli, co akurat bardzo mi się podobało. Razi niestety naiwność i mocno naciągane
sytuacje. O tym, że toczy się gra wiedzą tylko Gracze, a tymczasem bez
konsekwencji kradną samochody, zabijają cywilów, którzy przypadkowo
wejdą im w drogę czy przekraczają granice kolejnych państw. To wszystko
jest za proste, brakuje tej książce wiarygodności, w dodatku należy pamiętać, że mówimy o bohaterach poniżej 20 roku życia.
I tak by sobie Endgame utonęło w morzu przeciętności, gdyby nie drobny szczegół. To nie tylko książka, to także gra – również dla czytelników. Na kartach powieści znajduje się mnóstwo łamigłówek i zagadek, których rozwiązanie rzekomo prowadzi do nagrody w postaci 500 000 dolarów amerykańskich. To, co mnie się w tych zagadkach najbardziej podobało, to enigmatyczne zdania oznaczone przypisami, które zostały przyporządkowane do konkretnych linków – po ich wpisaniu w wyszukiwarkę trafimy najczęściej do różnych zakątków świata za pomocą Google Maps, ale nie tylko. Problemem jest brak strony internetowej, która zbierałaby wszystkie linki do kupy, bo przepisywanie ich ręcznie za każdym razem jest naprawdę bardzo męczące i wybija z rytmu czytania. Chociaż pomysł z zaangażowaniem czytelników szalenie mi się spodobał to nie zmienia to faktu, że gdyby nie ta cała multimedialna otoczka, treść by się nie obroniła.
Jako fanka wszelkiego rodzaju łamigłówek z całego serca kibicuję temu projektowi i będę wyczekiwać kolejnych części. Szkoda tylko, że tworzenie nowej formy rozrywki całkiem pochłonęło autorów i ucierpiała na tym fabuła. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach Frey i Johnson-Shelton poświęcą trochę więcej czasu i dopracują książkę pod tym kątem, by również treść była więcej niż przeciętna.
James Frey, Nils Johnson-Shelton, "Endgame. Wezwanie", Sine Qua Non, Kraków 2014, s. 500
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu SQN.
14 komentarze
Mnie żal jest jeszcze jednej rzeczy - że Endgame stworzono tak późno. Gdyby pojawił się na początku fali brutalnych młodzieżówek, prawdopodobnie obroniłby się w obu kwestiach - i fabularnej, i zagadkowej. Niestety w tym momencie myślę, że pomysł autorów nie zdobędzie oszałamiającej popularności. Tak jak piszesz, wszystko to już było, a sama sprawa z zagadkami może i wystarczy, by ludzie sięgnęli po pierwszy tom, ale raczej nie przyciągnie ich do kolejnych.
OdpowiedzUsuńTo w ogóle nie jest mój klimat: te pościgi, strzelaniny... Po opisie miałam identyczne skojarzenie jak ty: kolejna wersja czegoś ala "Igrzyska śmierci". Z pozytywów bardzo fajna okładka, i rzeczywiście podzielam zdanie koleżanki wcześniej- gdyby to coś prekursorskiego to może, może, zwłaszcza z tymi łamigłówkami, było by to coś ekstra, po co sięgnęliby nie tylko entuzjaści gatunku. PS. Uwielbiam czytać Twoje recenzje, serio. Tych blogów recenzenckich jest od groma, przeglądałam je, ale zostałam na stałe tylko u Ciebie! :) Pozdrawiam serdecznie. :D
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć? Bardzo dziękuję i ogromnie się cieszę!
OdpowiedzUsuńKsiążka zupełnie nie w moim guście czytelniczym, ale recenzja świetna :) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńNie mój klimat, a jednak mam ochotę się z tą książką zapoznać :) Liczę, że mi się uda :)
OdpowiedzUsuńHmm wiele razy zastanawiałam się nad tą książką. Hmm nie jestem do niej do końca przekonana gdyż takie książki niezbyt mnie "kręcą:". ok ok IŚ były ok ale widzę ze Wezwanie to chyba tylko marna podróbka tej powieści.
OdpowiedzUsuńSporo myślałam nad tym czy zaopatrzyć się w tę lekturę, jednak ostatecznie zrezygnowałam. I muszę powiedzieć, że nie żałuję. Jakoś mnie do niej nie ciągnie, choć wydaje się całkiem oryginalna. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że mimo wielu nadziei zawsze "Endgame" jest rozczarowaniem. Mam mieszane uczucia co do niej i nie wiem, czytać czy nie...?
OdpowiedzUsuńhttp://chcecosznaczyc.blogspot.com/
Tak jak mówię, treść sama w sobie jest mocno przeciętna. Kwestia tego czy lubisz łamigłówki i chcesz się przekonać czy dasz radę je rozwiązać :)
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie strasznie się najarałam na tę książkę, ale potem mi przeszło :P Strasznie mi się podoba pomysł na włączenie czytelników do zabawy, na pewno spróbuję rozwiązać zagadkę, jak już zdobędę książkę.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że fabuła nie jest tak fajna, jak bym chciała... Ale może akurat tak mnie wciągną te pościgi, że nie zauważe :D
Szkoda,że autorka skupiła się bardziej na zagadce niż samej książce.Oby w następnej części poszło jej lepiej ;)
OdpowiedzUsuńHmm... taki miks: młodzieżówka, sensacja, akcja i jeszcze linki internetowe. Mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać na jesieni 2014 i przyznam, że do tej pory nie mogę skończyć. Treść jest tak infantylna i wydarzenia są, jak sama zauważyłaś, zwyczajnie nielogiczne i mało wiarygodne. O książce było głośno dzięki wciągnięciu czytelników w grę, ale skoro każde zdanie i każda strona mogą być rozwiązaniem, to trochę ciężko bawić się tak przy 500 stronach.
OdpowiedzUsuńTa książka już samą tematyką tak mi nie pasuje do autora (James Frey), że wciąż nie mogę wyjść z "podziwu", że takie coś w ogóle popełnił. Żeby nie było, nie czytałam, ale tak czy siak bym pewnie po nią nie sięgnęła, bo to zupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran