CASSANDRA CLARE: CLOCKWORK PRINCESS

5/07/2015

Długo odkładałam w czasie zakończenie tej trylogii, bynajmniej nie dlatego, że nie chciałam się żegnać z bohaterami. Zwyczajnie i po ludzku nie miałam czasu, w moje ręce zawsze wpadało coś innego, a Mechaniczna księżniczka ciągle schodziła na dalszy plan. Ale w końcu się udało. Przeczytałam i… nie zachwyciłam się.

Nie zrozumcie mnie źle – to bardzo dobra książka i świetne zakończenie serii. Tylko, że po tych wszystkich ochach i achach oraz pytaniach jak autorka mogła coś takiego zrobić czytelnikom, zapewnieniach, że ta książka złamie mi serce… wiecie, po czymś takim człowiek spodziewa się, że naprawdę będzie zbierał szczękę z podłogi, a szczerze mówiąc Mechaniczna księżniczka nie wzbudziła we mnie aż takich emocji. Okej, wzruszyłam się w epilogu, bo był ładnie napisany i taki romantyczny, a ja romantyczką jestem, ale szczerze mówiąc to nie jestem zadowolona z takiego rozwiązania sprawy. Nie chcę za wiele mówić, żeby nie rzucić soczystym spojlerem, ale Cassandra Clare właściwie nic takiego strasznego nie zrobiła. Wręcz przeciwnie – odniosłam wrażenie, ze chciała zadowolić wszystkich, co nie do końca mi się podobało, bo uważam, że poszła na łatwiznę, zamiast brutalnie złamać serca i zostawić ślad w czytelnikach.

Jeśli chodzi o samą fabułę to po raz kolejny jest ona naładowana akcją – mnóstwo scen walki z diabelskimi maszynami, lejąca się krew i posoka, demoniczna ospa, wiszące nad bohaterami widmo śmierci, krótko mówiąc - dzieje się i to sporo. Gdzieś między tym wszystkim nadal jest zgrzytający mi wątek miłosny i rozdarcie Tessy pomiędzy Willem a Jemem, którego rozwiązanie – jak już wspomniałam – mnie nie usatysfakcjonowało, w przeciwieństwie do rzeszy innych czytelników. Równolegle toczy się też wątek Charlotte, która musi zmierzyć się z niechęcią Konsula Waylanda do jej osoby i samodzielnie walczyć o przyszłość londyńskiego Instytutu oraz całej rasy Nefilim. I to jest fajne - w Mechanicznej księżniczce nie ma głównego bohatera, wszyscy są równie ważni i każdemu poświęcono wystarczająco dużo miejsca.

W tej części poznajemy też odpowiedzi na wszystkie pytania (no, prawie wszystkie, bo Karriba mi świadkiem, że kilka ich miałam po skończeniu książki). Wreszcie wyjaśnia się tajemnica tożsamości Tessy, jej roli w planie Mortmaina, a także sprawa z mechanicznym aniołkiem, do którego należy najbardziej epicki moment tej książki. Mamy też szansę bliżej poznać siostrę Willa – Cecily, która jest równie świetną bohaterką co jej brat, a ich wspólne przekomarzania się wielokrotnie mnie bawiły. W ogóle w Mechanicznej księżniczce sporo jest ciętego humoru i naprawdę zabawnych dialogów i to w książkach Clare uwielbiam. Jestem pod wrażeniem świata, który skonstruowała autorka oraz tego jak zgrabnie wszystkie wątki połączyła w finałowym tomie. Z tego, co słyszałam to ta trylogia jest również pod pewnymi względami spójna z Darami Anioła – jeśli tak, to naprawdę świadczy o ogromnym talencie autorki, bo ta rzeczywistość nie należy do najprostszych i łatwo można się było potknąć na jakimś szczególe, czego Cassandra Clare chyba uniknęła.

Niestety po Mechanicznej księżniczce spodziewałam się więcej. Po raz kolejny mam nauczkę, by nie podchodzić do książki z wygórowanymi oczekiwaniami, bo gdybym ich nie miała, pewnie bardziej przeżywałabym finałowy tom trylogii. A tak mogę tylko powiedzieć, że książka jest naprawdę dobra, ale po jej przeczytaniu z moim sercem, głową i układem nerwowym wszystko jest w porządku.

Cassandra Clare, "Mechaniczna księżniczka". MAG, Warszawa 2013, s. 542

You Might Also Like

13 komentarze

  1. Próbowałam czytac tę serię, ale kilka stron i poległam, jakos mnie nie wciagneła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede mną cała seria, ale też się trochę boję, że mam wobec niej za duże oczekiwania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trylogia jeszcze przede mną ,ale liczę na to,że wkrótce ją przeczytam :) Ja właśnie też podchodzę ostatnio do książek bez żadnych wymagań,bo mam przynajmniej pewność,że się nie zawiodę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Diana Górska7 maja 2015 19:35

    Cała seria jest wciąż przede mną. Na półce stoi już 1. tom, może wkrótce się za niego zabiorę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od daaaawna kuszą mnie okładki, ale nie mam czasu na literaturę młodzieżową, a i trochę się boję, że etap, w którym takie książki mogłyby mnie zachwycić, mam już dawno za sobą...


    littleveronicas-review.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jesteśmy w podobnym wieku, a mnie tam się takie książki bardzo podobają :D Przynajmniej niektóre...

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne! Zawsze chciałam sięgnąć po tą serię

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszka K.7 maja 2015 20:53

    Ta serie zdecydowanie już nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę jak i serię mam w planach, ale kiedy uda mi się za nią zabrać - nie mam pojęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie potrafię być jakkolwiek obiektywna, jeśli chodzi o książki Cassandry Clare. Od pierwszej premiery jej książki w Polsce jestem zakochana w jej historiach. Jeśli Cassandra coś napisze, to ja to kupię. Sentyment, ot co. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dary lepsze, ale skoro nie za bardzo spodobał ci się pierwszy tom, to słowo ci daję, że lepiej już nie będzie... raczej tylko gorzej ;-) Mimo wszystko przeczytaj! Co do "Mechanicznej księżniczki" to nasze odczucia są podobne, co już chyba właściwie ustaliłyśmy. Zabrakło mi zdecydowania właśnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja wciąż utknęłam na "Darach...". Kiedyś się zmobolizuje i pochłonę całe Maszyny na raz. Niby pierwsze Dary dobrze mi się czytało, niby było fajnie, chociaż trochę zgrzytało, ale mam jakąś dziwną niechęć do Cassandry Clare ostatnio...Muszę to jakoś ogarnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ah, ja nawet nie zaczelam, nie skonczylam jej pierwszej serii i nie wiem czy skoncze. Nie wiem nic, ale po tej recenzji wiem , ze raczej bez zastanowienia i nudy ksiazkowej po nia nie siegne .

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran