STEPHEN KING: CARRIE
5/30/2015
Carrie White byłaby normalną nastolatką, gdyby nie specyficzne wychowanie jej matki. Fanatyzm religijny, w którym pogrąża się ta kobieta przekracza wszelkie znane mi granice - Margaret zatraca się w wierze do tego stopnia, że nie wyjaśnia swojej córce podstawowych cech biologicznych kobiety, uznając takie rzeczy jak piersi czy miesiączka za karę za grzechy i obrazę Boga. Kiedy więc nieuświadomiona Carrie dostaje pierwszego okresu pod szkolnym prysznicem, jest przerażona wizją wykrwawienia się na oczach koleżanek, które nie szczędzą jej wyzwisk i kpin. W wyśmiewanej i obrzucanej tamponami dziewczynie budzi się nadnaturalna siła, która później doprowadzi do największej tragedii w dziejach małego miasteczka Chamberlain, w stanie Maine.
Właściwa akcja przeplatana jest fragmentami artykułów z gazet czy przesłuchań policyjnych, które miały miejsce już po tragedii. Ale brak chronologii to nie wszystko - wrażenie chaosu potęguje styl autora, który często rezygnuje z interpunkcji, wtrąca w nawiasy oderwane od kontekstu zdania czy na moment zmienia narratora. Nie brzmi to najlepiej i sama na początku nie byłam zachwycona taką niechlujnością gramatyczną, ale z czasem okazało się to największym atutem powieści, budującym atmosferę niepokoju, a później wręcz grozy. Sama historia brzmi i zapewne jest nieprawdopodobna, ale trzeba oddać Kingowi, co królewskie - wplatając w treść naukowe fragmenty, wyjaśniające skąd właściwie biorą się zdolności telekinezy wywołuje wrażenie autentyczności wydarzeń. Rozpatrując Carrie pod kątem debiutu pisarskiego, właściwie nie ma się do czego w tej książce przyczepić - autor ma ciekawy pomysł, eksperymentuje z formą i ciekawie prowadzi swoją historię. Dlaczego więc nie potrafiłam się tą książką zachwycić?
Niestety przed
przeczytaniem Carrie obejrzałam jej ekranizacje. Obie. I to był ogromny błąd,
bo podczas czytania nie mogłam pozbyć się z głowy mocno przerysowanych scen,
które były bardziej wizją reżysera, aniżeli samego autora. Zaburzyło mi to odbiór książki, która sama w sobie wydała mi się mocno przerysowana, szczególnie w zachowaniu Margaret White, wystąpieniu pierwszej miesiączki i wydarzeń na balu maturalnym. O ile King sprawił, że uwierzyłam w możliwość występowania zdolności telekinetycznych, tak ciężko było mi przyjąć do wiadomości skalę zniszczeń mających miejsce w tak zwaną Noc Zagłady, czy nawet rzeczy z założenia najbardziej prawdopodobnej - fanatyzmu religijnego matki Carrie i braku jakichkolwiek matczynych uczuć do własnego dziecka. Wydaje mi się, że Stephen King za mocno to zaakcentował, sprawiając, że niektóre wydarzenia są wręcz groteskowe.
Nie potrafię oddzielić książki od naprawdę kiepskiej ekranizacji, dlatego nie chcę Carrie odradzać. To w gruncie rzeczy niezła powieść, momentami trochę przesadzona, ale widać w niej potencjał autora, którego później okrzyknięto mistrzem grozy. Ale trzeba też pamiętać, że specyficzny, gawędziarski styl Stephena Kinga nie jest dla wszystkich - o ile nie powinno to przeszkadzać w tak krótkiej powieści, jaką jest Carrie, tak w innych, dłuższych książkach może okazać się problemem.
Stephen King, "Carrie", Iskry, Warszawa 1990, s. 189
Nie potrafię oddzielić książki od naprawdę kiepskiej ekranizacji, dlatego nie chcę Carrie odradzać. To w gruncie rzeczy niezła powieść, momentami trochę przesadzona, ale widać w niej potencjał autora, którego później okrzyknięto mistrzem grozy. Ale trzeba też pamiętać, że specyficzny, gawędziarski styl Stephena Kinga nie jest dla wszystkich - o ile nie powinno to przeszkadzać w tak krótkiej powieści, jaką jest Carrie, tak w innych, dłuższych książkach może okazać się problemem.
Stephen King, "Carrie", Iskry, Warszawa 1990, s. 189
22 komentarze
Ta okładka przebija wszystko :D Nie wiadomo, czy śmiać się z niej, czy nad nią zapłakać
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem matka Carrie miała schizofrenię paranoidalną. Jej fanatyzmu nie można zrzucić w zasadzie na nic innego, jak tylko na chorobę. Z tego, co można wyczytać w książce wynika, że jej rodzina była normalna i sama uważała Margaret za dziwaczkę (więc kwestia dziwnego wychowania odpada). Mąż był zdziebko szurnięty, ale za mało o nim wiemy, żeby cokolwiek stwierdzić.
Rozwałka w mieście akurat mi się podobała, ale to pewnie dlatego, że lubię kiedy wszystko się niszczy, najlepiej w bardzo spektakularny sposób (jak w "2012"), tylko nie wiem, czy to z kolei świadczy dobrze o moim zdrowiu psychicznym :D
Planujesz teraz może w bliskim czasie czytać "Cmętaż..."? Chciałabym wiedzieć, jak wygląda i jak będzie Ci się podobał inny King :) Mój następny w kolejce to "Łowca Snów" - moja koleżanka (specjalistka od Kinga) mówiła, że to genialna książka i mam nadzieję, że się sprawdzi :)
Znaczy ja ogólnie Kinga już czytałam, to nie jest moja pierwsza książka tego autora :) Planuję "Cmętarz zwieżąt" w czerwcu, mam nadzieję, że mi się uda!
OdpowiedzUsuńBędę czekać na opinię :) Strasznie jestem ciekawa
OdpowiedzUsuńCzemu ja była przekonana, że pierwsza? Nie wiem. My mistake :P A co czytałaś wcześniej?
Bo to było długo przed blogiem, chyba jeszcze w gimnazjum :) Już nie pamiętam, ale na pewno "Zieloną milę", "Chudszego", "Grę Geralda", "Dolores Claiborne" i chyba "Komórkę".
OdpowiedzUsuńCzytałam parę książek Kinga i bardzo przypadły mi do gustu.Tę mam w planach ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale ta grafika aż boli ;) Muszę koniecznie nadrobić całą kolekcję Kinga, bo uwielbiam, ale kompletnie nie mam dla niej czasu :(
OdpowiedzUsuńJest paskudna, możesz się spokojnie wyżyć pod tym postem :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać inną książkę Kinga, bo to jeden z moich lubionych pisarzy, więc być może sięgnę również po Carrie.
OdpowiedzUsuńRoześmiałam się, czytając podpis zdjęcia ;) Okładka jest okropna, nie wiem, dlaczego ktoś ją zatwierdził.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek Stephena Kinga, ale żadna mnie nie zachwyciła. Nie porywa mnie jego styl pisania. Jednakże sądzę, że są powieści, które są na tyle znane, że aż wstyd ich nie znać. Chyba można do tego grona dołączyć ''Carrie''. W końcu zawsze jest wymieniana przy jego nazwisku.
Miałam kiedyś włączyć ekranizację, ale nie zrobię tego, dopóki nie przeczytam książki. Bo chyba warto, by mieć jakieś zdanie na temat bądź co bądź dość znanej pozycji.
Jak nie przepadam za twórczością Kinga (zwłaszcza za horrorami), to "Carrie" bardzo mi się podobała :). Świetna książka.
OdpowiedzUsuńJestem właśnie w trakcie czytania. Jak na Kinga póki co nie natrafiłam na straszne fragmenty typowe dla mistrza horroru. Jednak bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńbiblioholiczka.blogspot.com
Carrie to jedyna książka Kinga, którą czytałam i skutecznie osłabiła mój zapał do przeczytania wszystkich jego książek. W ogóle mi się nie podobała, zgadzam się z tobą, że niektóre rzeczy były wręcz groteskowe, mocno przerysowane. Kiedyś sięgnę po inne jego książki, to więcej niż pewne, ale po Carrie w ogóle nie mam na to ochoty :(
OdpowiedzUsuńGaleria Książek
Ja polecam "Zieloną Milę", ma zupełnie inny klimat i jest absolutnie genialna :)
OdpowiedzUsuńNo, bo jeśli chodzi o "Carrie" to marny z niej horror :) Mnie bardziej przerażała jej matka niż ona sama :D
OdpowiedzUsuńLata 90', może to dlatego :D
OdpowiedzUsuńMnie też jego książki nie zachwycają, wyjątkiem była "Zielona Mila".
Ahahahahahaa, ta okładka rzeczywiście jest obrzydliwa :D
OdpowiedzUsuńMi osobiście całkiem podobała się "Carrie". Nie przeszkadzał mi "bałagan" chronologiczny. Faktem jest że King i jesto styl nie jest dla wszystkich, ale wierzcie mi, dobrze się czyta jego grube książki :) Zupelnie inaczej. Carrie mnie nie zachwyciła, ale biorąc pod uwagę np: "Misery" różnica jest kolosalna. Jedna z najlpeszych książek Kinga!
OdpowiedzUsuńWłaśnie "Misery" ostatnio bardzo chodzi mi po głowie, mam ją nawet dodaną w koszyku na arosie :) Fajnie, że tak mówisz, pewnie dzięki temu szybciej zdecyduję się na zakup!
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na półce, ale jeszcze po nią nie sięgnęłam. Również jestem po dwóch ekranizacjach tej powieści. I o ile nowa bardzo mi się podobała, to pierwsza ta starsza zgorszyła mnie (szczególnie pierwsze sceny). Wracając do książki to pewnie ją kiedyś w końcu przeczytam, ale nie spodziewam się fajerwerków
OdpowiedzUsuńOjej. Skąd wzięłaś taką brzydką "Carrie"?
OdpowiedzUsuńZ biblioteki :P Wydanie z 1990 roku.
OdpowiedzUsuńKinga czytałam tylko kilka opowiadań (zbiór "Cztery pory roku") ale za to lubię poznawać filmy adaptujące jego twórczość. Widziałam obie "Carrie" i o ile jeszcze ta stara mi się w miarę podobała (bo brałam pod uwagę rok produkcji) tak ta nowa wersja filmowa była jak dla mnie tragiczna. To rzeczywiście może popsuć późniejsze zapoznawanie się z lekturą.
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran