C.J. DAUGHERTY: ZBUNTOWANI
6/13/2015
Allie i Rachel wracają do Akademii Cimmeria po tym jak ludzie Nathaniela odkryli ich ostatnią kryjówkę. Ale szkoła po ostatnim ataku nie jest już tym samym miejscem – by zapewnić garstce pozostałych uczniów należytą ochronę, Isabelle zdecydowała się na zwiększenie ilości strażników, którzy kontrolują każdy centymetr Akademii i otaczających ją terenów. Atmosfera jest gęsta od podejrzeń o szpiegostwo, a ograniczenie wolności uczniów tylko potęguje ponury nastrój. By uniknąć kolejnych ataków i przywrócić szkole dawną świetność, Allie podejmuje ogromne ryzyko i decyduje się uczestniczyć w rokowaniach między Lucindą i Nathanielem.
Bardzo żałuję, że tak dobrze zapowiadająca się seria poszła w kierunku utartych schematów i stała się podobną do tysiąca innych. Daugherty w pierwszym tomie świetnie poprowadziła wątek kryminalny, który później został przyćmiony przez romantyczny trójkąt, tak typowy dla wszystkich książek tego gatunku. Niby w Zbuntowanych Allie wreszcie decyduje się na jednego ze swoich adoratorów, ale czy jest to ostateczne? Być może w ostatnim tomie znowu postanowi zmienić zdanie, a nawet jeśli jej decyzja jest już nieodwracalna to i tak trwało to stanowczo zbyt długo i niesmak kiepskiego wątku romansowego pozostaje.
Rozpatrując czwarty tom Nocnej Szkoły jako osobną powieść, można pokusić się o stwierdzenie, że jest ona dobra, bo jednak ma w sobie elementu kryminału i thrillera, co jest rzadko spotykane w powieściach młodzieżowych, ale w porównaniu z Wybranymi wypada słabo. Przez sporą część książki właściwie nic się nie dzieje, akcja kręci się wokół szkolnych zajęć, treningów Nocnej Szkoły i oczywiście miłosnych rozterek Allie, które z tomu na tom stają się coraz bardziej mdłe i wystawiają na próbę cierpliwość czytelnika. Sytuacja zmienia się dopiero na kilkudziesięciu ostatnich stronach, gdzie napięcie nagle wzrasta, a samo zakończenie pozostawia w niecierpliwym oczekiwaniu na ostatni tom serii. Jest nadzieja, że będzie on choć w połowie tak dobry jak pierwszy, jeśli główna bohaterka rzeczywiście wreszcie przestała się miotać między uczuciem do Sylvaina i Cartera. Autorka ujawnia też tożsamość szpiega, który od początku serii współpracował z Nathanielem, ale czy jest to zaskakujące odkrycie? Szczerze mówiąc myślałam, że Daugherty uczyni zdrajcą kogoś wolnego od podejrzeń, kto złamie serca i bohaterom i czytelnikom. Prawda jest jednak znacznie mniej zajmująca i jest to niestety rozczarowujące.
Zabrakło mi w Zbuntowanych wartkiej akcji, która nie pozwoliłaby mi się od książki oderwać, a mimo to czytało mi się ją równie dobrze i szybko, co poprzednie części. To oczywiście za sprawą lekkiego stylu autorki i chęci poznania zakończenia sprawy z Nathanielem. W końcu gra toczy się na najwyższych politycznych szczeblach! Oczywiście House of cards to nie jest, ale pozostaje mi jakiś sentyment do tej serii i z pewnością sięgnę po ostatni tom, mimo że kolejne części nie spełniają w pełni moich oczekiwań.
C.J. Daugherty, "Zbuntowani", Otwarte/Moondrive, Kraków 2014, s. 392
Wybrani | Dziedzictwo | Zagrożeni | Zbuntowani
15 komentarze
Ja utknęłam na pierwszej części :3 Teraz przydałoby się zabrać za kolejny tom...
OdpowiedzUsuńTa seria jeszcze przede mną. Myślę że kiedyś dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńMnie osobiście seria dość szybko zaczęła męczyć.
OdpowiedzUsuńha, ja dziś przeczytałam Niezgodnych jutro opinia na blogu :) "Zbuntowani" mi się podobali :)
OdpowiedzUsuńJa już byłam przy tej części zmęczona tą serią (może już z niej wyrosłam? w końcu na młodzieżówkach już jednak nie polegam..), ale pewnie sięgnę po ostatnią część :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszą część, ale strasznie mi się spodobała. W wakacje na pewno zabiorę się za dalsze tomy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Jak długo ignorowałam tą serię... Recenzje jednak wszystkie dość pozytywne, więc zaczynam być jej ciekawa przy premierze ostatniego tomu, hahaha. Wkrótce zabiorę się za "Wybranych". :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie do tej części udało mi się dotrzeć - z tym, że jeszcze jej nie przeczytałam. Chciałabym wiedzieć, jak ta historia się skończy, ale na razie nie mam ochoty do niej wracać i trochę mi z tym niefajnie :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wątek Nathaniela jest mocno przesadzony... Chociaż nie tyle sama jego osoba (chociaż trochę też, ale większość typowych "tych złych" ma w sobie trochę z przesady), ile jego stosunek do Allie. Po co mu jakaś nastolatka, skoro ma taką władzę i bez niej?
Może wyjaśni się to w ostatnim tomie :) Póki co wygląda na to, że chce ją po swojej stronie, bo jest spadkobierczynią Lucindy i w sumie hm.. drugą najważniejszą osobą w państwie? :D A Nathaniel ma kompleks bycia tylko synem byłego męża Lucindy :D
OdpowiedzUsuńWładza Allie jest realna? Mam wrażenie, że wszyscy, których w garści miała Lucinda, mogliby łatwo jej stawić opór i ją "obalić" (w sensie Allie) :D W końcu jest jeszcze prawie dzieckiem. Wyjaśniają to jakoś? Czy wszyscy poplecznicy Lucindy mają gdzieś, że Allie jeszcze nie jest gotowa do bycia drugą Lucindą?
OdpowiedzUsuńPoplecznicy Luciny są przeciwnikami Nathaniela, więc z całą pewnością nie będą chcieli Allie obalać :P
OdpowiedzUsuńNie ma wśród nich takiego, który chciałby jednak sam zostać przywódcą? :)
OdpowiedzUsuńCzytałam całą serię i zdecydowanie mogę powiedzieć, że nie jestem fanką tych książek. Są całkiem w porządku, ale nie zachwyciły mnie.
OdpowiedzUsuńJa czytałam na razie tylko 1. tom, jednak kiedyś z pewnością sięgnę po kontynuację. Muszę wybrać się do biblioteki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię. To moje guilty pleasure ^^
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran