MAM WIELKIE DUPSKO I JESZCZE WIĘKSZE SERCE. CARLO ANCELOTTI: NIENASYCONY ZWYCIĘZCA.
6/24/2015
Nie ukrywam, że jako kibic Realu Madryt nie popierałam metod Jose Mourinho. To wielki trener i przyzna to każdy, kto o piłce nożnej ma jako takie pojęcie. Tylko, że trener dla mnie to przede wszystkim mózg drużyny, osoba stojąca w cieniu piłkarzy, ale jednocześnie jej ostoja i autor sukcesów. Zdecydowanie nie ktoś, kto własne widzimisię stawia ponad dobrem klubu, a tak niestety odbierałam Mou. Jest to dla mnie człowiek lubiący być w centrum uwagi, kontrowersyjny i stawiający na swoim bez względu na konsekwencje, a ja cenię sobie spokój i inteligencję, które owocują sukcesami zespołu. Nie dziwi więc, że po niespokojnym okresie mourinizmu, kiedy szatnia Realu Madryt była podzielona, a prasa huczała od plotek, z ogromną ulgą przyjęłam zmianę trenera. Teraz, po dwóch sezonach Carlo Ancelottiego w roli trenera Realu Madryt nie boję się powiedzieć, że był najlepszym, co się przydarzyło temu klubowi w ostatnich latach.
Nienasycony zwycięzca to książka pełna inteligentnego humoru, ironii i dystansu do siebie, którego z pewnością Ancelottiemu nie brakuje. Byłam zaskoczona tym z jaką lekkością potrafi opowiadać o swoim życiu zawodowym, jak trafnie komentuje wydarzenia i ile zabawnych anegdot przygotował dla czytelników swojej autobiografii. Uwielbiałam tego człowieka za jego pracę w Realu Madryt, ale po przeczytaniu Nienasyconego zwycięzcy nie mogę wyjść z podziwu za całokształt jego kariery, a w szczególności za pracę w Milanie, klubie jego życia. Z książki bije niespotykana szczerość i prostolinijność – Carlo Ancelotti, urodzony w rolniczej rodzinie, nie boi się mówić wprost tego, co myśli, nie przejmuje się także kpinami ze strony innych. Jest autentyczny i da się to wyczuć. Jego włoski temperament wyraźnie odbija się na kartach książki, co w połączeniu z barwnym życiem zawodowym i wieloma sukcesami na koncie, owocuje rewelacyjną ucztą literacką, obok której żaden fan futbolu nie może przejść obojętnie.
Śmiało mogę stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych biografii sportowych, jakie miałam przyjemność czytać, choć skupia się tylko na karierze zawodowej. To kolejny dowód na to, że Carletto nie jest osobą medialną – swoją prywatność zostawia dla siebie. Nic to, bo historie ze świata piłki nożnej, które przytacza rekompensują ewentualne braki w innych sferach. Warto też wspomnieć o szczytnym celu, na potrzeby którego Ancelotti w ogóle zasiadł do spisania swoich wspomnień. Dochody ze sprzedaży Nienasyconego zwycięzcy w całości miały zostać przeznaczone na finansowanie badań nad stwardnieniem zanikowym bocznym, na które chorował Stefano Borgonovo, jego przyjaciel i były piłkarz, któremu niestety nie udało się drania pokonać.
Niezwykła autobiografia niezwykłego człowieka. Nienasyconego zwycięzcy, który wygrywa dzięki swojej ogromnej inteligencji, opanowaniu i zdrowemu podejściu do wykonywanego zawodu. Wielka szkoda, że Real Madryt stracił takiego trenera.
"Co gorsza, oczekiwano ode mnie, że w bramce drużyny z Serie A postawię dzieciaka - chłopaka, który miał jeszcze mleko pod nosem. Myślałem, że żartują, ale oni mówili śmiertelnie poważnie.- Carletto, popatrz. To dobry bramkarz. Potrafi złapać każdy strzał.- Dobra, dobra. Jak się nazywa?- Gianluigi Buffon."
Carlo Ancelotti, "Nienasycony zwycięzca", SQN, Kraków 2015, s. 245
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu SQN.
11 komentarze
Lubię Carlo, ale ostatnio jakoś było w moich rękach kilka sportowych książek, więc tą odpuściłam. Mogłabym pisać epopeje o tym, jak źle, że nie ma go już w Realu, ale to go nie przywróci niestety. Kiedy będzie mi go już bardzo brakowało, wtedy sięgnę po tą biografię, bo zapowiada się ciekawie. :))
OdpowiedzUsuńPo takiej rekomendacji muszę przeczytać.Narobiłaś mi wielką ochotę na tę książkę ,a i tak bez Twojej recenzji miałam zamiar ją przeczytać... Cytat z książki bardzo dobry ..i Buffon ;))
OdpowiedzUsuńCytatów, które rozbawiły mnie niemalże do łez jest tu mnóstwo :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że odpuściłaś, bo jest naprawdę rewelacyjna! Przeczytaj jak znajdziesz chwilę :)
OdpowiedzUsuńNawet nei znam czlowieka wiec raczej by mnie nie zainteresowalo - chociaz moze cos w niej byc ciekawego :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie znasz człowieka, to nie ma sensu czytać jego autobiografii, bo raczej nie ma czym Cię zainteresować :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie.Już jestem ich bardzo ciekawa :-)
OdpowiedzUsuńJa. Muszę. To. Mieć. Carlo = Real + Milan. Muszę. To. Mieć.
OdpowiedzUsuńW ogóle sobie nie wyobrażam, żebyś tego nie miała!
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką biografii, ale akurat historię tego pana chętnie bym poczytała :) Wydaje się taki zabawny i jednocześnie ludzki w swoim sukcesie.
OdpowiedzUsuńwidzisz jakas madra :D
OdpowiedzUsuń"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran