OSCAR WILDE: PORTRET DORIANA GRAYA

9/17/2015


Niektóre książki przyciągają mnie do siebie i podświadomie wiem, że będą to historie, które mocno wpłyną na moje życie. Nazwijmy to intuicją wyrobioną przez lata czytania, która zwykle mnie nie zawodzi.  I właśnie to działo się z Portretem Doriana Graya Oscara Wilde’a. Nigdy nie zgłębiałam fabuły (choć oczywiście jej zarys jest powszechnie znany) i długo zbierałam się do przeczytania tej książki, ale tkwiła we mnie niczym nieuzasadniona pewność, że kiedy już to klasyczne dzieło literatury angielskiej przeczytam, będzie to bardzo udane spotkanie. I znowu się, moi drodzy, nie pomyliłam.

Do pewnego momentu uważałam nawet, że Portret Doriana Graya to książka perfekcyjna. Każde słowo było na swoim miejscu, a każde zdanie było tak błyskotliwe, że zasługiwało na oznaczenie zakładką indeksującą. Potem pojawiło się kilka zbędnych i nieco przydługich opisów, które były dla mnie rysą na szkle czy może trafniej w kontekście książki byłoby powiedzieć – na płótnie? Nie zmienia to jednak tego, że dzieło Wilde’a jest powieścią rewelacyjną, ponadczasową i pouczającą, ale bez moralizatorskiego zadęcia.

Dorian Gray to niezwykle przystojny młodzieniec, który swoją urodą i niewinną jeszcze duszą zachwyca każdego. Pod wpływem jego uroku znalazł się również utalentowany malarz - Basil Hallward - który, by zachować młodość i delikatność Doriana, stworzył jego portret. Dzieło tyleż zachwycające, co tajemnicze, staje się dla Doriana przekleństwem przypominającym mu o mijającym czasie i niechybnej utracie młodości, którą postrzega jako swoją największą zaletę. Pod wpływem słów lorda Henry'ego Wottona nieopatrznie wypowiada życzenie by zamiast samego Graya starzała się jego podobizna na obrazie. O tym, czy było warto kierować się w życiu własną próżnością, Dorian Gray przekona się wraz z rozwojem akcji. Czytelnik zaś będzie świadkiem niezwykłej przemiany bohatera z niewinnego młodzieńca w zdeprawowanego potępieńca, którego zgubiło hedonistyczne podejście do życia.

Jest to fascynująca historia pełna uniwersalnych prawd. Osią powieści jest oczywiście upadek moralny, stopniowa degradacja tytułowej postaci oraz jej podatność na wpływ innych ludzi. Ale powieść Wilde’a to również doskonały punkt wyjścia do rozważań o sztuce, o przemijalności życia i zatraceniu w złudnych marzeniach. Znajdzie się także miejsce na miłość, ból, rozpacz i zbrodnię. Istny miszmasz tematyczny, ale wierzcie mi – wbrew pozorom każde z tych zagadnień doskonale się uzupełnia. Ponadto kunszt języka pozwala delektować się tym dziełem, a dialogi błyszczą humorem i trafnością oceny najróżniejszych wydarzeń.

Co do samego wydania mam mocno mieszane odczucia. Na początku byłam zachwycona piękną obwolutą i ciekawym – przypominającym malarskie płótno materiałem okładki. Zaraz na początku czytania zdziwił mnie jednak brak słynnej przedmowy, zawierającej tak dobrze znany wszystkim cytat o tym, że książka nie może być moralna lub nie, a jedynie źle lub dobrze napisana. Ale w przekładzie Jerzego Łozińskiego bardziej niepokoi mnie inna rzecz – po szybkim porównaniu z wersją anglojęzyczną w polskim przekładzie brakuje mi dwóch rozdziałów z księżną Monmouth.

Jestem zachwycona Portretem Doriana Graya, ale boli mnie fakt, że tak piękne wizualnie wydanie jest wybrakowane. A może nie? Czytaliście tę książkę w innym przekładzie i możecie mi powiedzieć dlaczego zabrakło scen z księżną Monmouth? Czy w winnych wydaniach także ich nie ma?

Oscar Wilde, "Portret Doriana Graya", Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 238

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran