ESTELLE MASKAME: CZY WSPOMINAŁAM, ŻE CIĘ KOCHAM? | DID I MENTION I LOVE YOU?
10/28/2015
Te wakacje od początku zwiastowały kłopoty. Najpierw ojciec po trzech latach bez kontaktu zaprasza Eden do Kalifornii, by poznała jego nową rodzinę. Później szesnastolatka poznaje swoją macochę, trzech przyrodnich braci i nowych znajomych. Zaczyna imprezować w niemal hollywoodzkim stylu, nie wracać na noc do domu i zakochiwać się w osobie absolutnie do tego nieodpowiedniej. Nie tylko dlatego, że obiekt jej westchnień ma już dziewczynę, ale co ważniejsze – łączy ich ślub rodziców. Czy to tylko fascynacja podsycana chęcią skosztowania zakazanego owocu czy głębsze uczucie? Jedno jest pewne – historia Eden i Tylera rozdziera serca nie tylko tych dwojga, ale także czytelników.
Eden nagle znalazła się w zupełnie nowej dla niej sytuacji. Obcy dom, macocha i ojciec, z którym nie łączą ją zażyłe stosunki, przyrodnie rodzeństwo oraz nowi znajomi, którzy tak bardzo różnią się od tych, których zostawiła w Portland. Nic więc dziwnego, że dziewczyna czuje się zagubiona do tego stopnia, że nie zauważa kiedy niechęć do najstarszego z braci zmienia się w niezdrową fascynację. Jej uporządkowane dotąd życie nabiera zupełnie nowych barw i obfituje w wiele błędnych decyzji. Eden nie jest jednak głupiutką nastolatką, która wyrwała się z małego miasta po to, by się wyszaleć. Wręcz przeciwnie – sprawia wrażenie dojrzałej i ułożonej osoby przytłoczonej nową rzeczywistością, której do końca nie rozumie. Ale znacznie bardziej intrygującą postacią jest Tyler – najstarszy z trójki rodzeństwa, nieokrzesany buntownik z tajemnicami, które mocno wpływają na jego obecne życie. Ciężko odkryć jego prawdziwą naturę, bo rzadko kiedy jest naprawdę sobą. Jego życie to nieustanna gra pozorów, która chroni go przed bolesną przeszłością i podtrzymuje mur, który wokół siebie wybudował. Zderzenie ze sobą tak odmiennych osobowości to mieszanka wybuchowa, ale okazuje się, że Estelle Maskame znalazła na nią dobry przepis. Uosobienie spokoju, jakim jest Eden (co zresztą pasuje do jej imienia) z jednej strony pozwala okiełznać żywiołową naturę Tylera, z drugiej może być dla tak rozchwianego emocjonalnie człowieka największą zgubą. W końcu oboje dobrze wiedzą, że jakiekolwiek uczucie wykraczające poza relację brat-siostra skaże ich na społeczny ostracyzm.
Czy wspominałam, że Cię kocham? to historia zakazanego uczucia, które kiełkuje pomiędzy przyrodnim rodzeństwem. Temat mocno kontrowersyjny, a jednak autorce udało się wydobyć z niego pewną subtelność, która sprawia, że kibicujesz tej miłości zamiast ją piętnować. Tak na pewno było w moim wypadku, ale nie twierdzę, że nie znajdą się osoby zniesmaczone samym pomysłem na fabułę. Warto jednak zauważyć, że Maskame pisze z niezwykłą dojrzałością, dzięki której tak trudna tematyka zyskuje na wartości i nie jest z góry skazana na porażkę. Łatwo było tutaj o przekroczenie delikatnej granicy dobrego smaku i stworzenie powieści, która byłaby odpychająca dla odbiorcy, ale nic takiego się nie stało. Poza wiodącym wątkiem miłosnym autorka podkreśla też jak ważne są dobre relacje z rodzicami, zahacza o problemy z narkotykami i walkę z nałogiem oraz fizyczną przemoc wobec drugiej osoby.
Ta z pozoru banalna historia pozwala na wyciągnięcie kilku ważnych wniosków, ale jednocześnie jest lekka i wciągająca. Tutaj naprawdę łatwo o zastosowanie zasady „jeszcze tylko jeden rozdział” i tym sposobem skończenie jej za jednym posiedzeniem, bo właściwie nie czuć zmęczenia czytaniem. Przyjemna w odbiorze, dobrze napisana i intrygująca. Pełna kalifornijskiego słońca, które ociepli jesienne, deszczowe wieczory.
Estelle Maskame, "Czy wspominałam, że Cię kocham?", Feeria Young, Łódź 2015, s. 403
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Feeria Young.
Książkę możecie kupić na stronie Empik.com
Książkę możecie kupić na stronie Empik.com
0 komentarze
"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran