VERONICA ROTH: NIEZGODNA

1/18/2016


Wiele osób krytykuję Niezgodną za podobieństwa do Igrzysk Śmierci. Moim zdaniem nie jest do nich bardziej podobna niż każda inna dystopia, która powstała na fali popularności książek Suzanne Collins. Nie powiem, że jest to coś nowego, bo nie jest i tu się wszyscy zgadzamy. Co nie znaczy, że książka sama w sobie jest zła – fajni bohaterowie, wartka akcja i wciągająca fabuła wystarczają, by naprawdę nieźle się rozerwać. A czego więcej mogę oczekiwać od literatury młodzieżowej?

Świat, w którym żyje Beatrice Prior podzielony jest na pięć frakcji: Altruizm, Eurydycję, Prawość, Serdeczność i Nieustraszoność. Zgodnie z panującymi zasadami, każda osoba w wieku szesnastu lat musi przejść test przynależności i wybrać frakcję, w której spędzi resztę życia. Większość nastolatków decyduje się pozostać w tej, z której pochodzi, bo zgodnie z zasadą „Frakcja ponad krwią”, wybór innej oznacza porzucenie rodziny. Beatrice ma jednak znacznie większy problem – testy wykazały, że jest niezgodna, czyli wykazuje cechy odpowiednie dla więcej niż jednej frakcji. Oznacza to, że system nie może jej kontrolować, a co za tym idzie stwarza poważne zagrożenie dla władzy. A takich ludzi się eliminuje.

Nie należy spodziewać się cudów, to jasne. Ale to jest naprawdę bardzo dobra książka! Nieźle napisana, dynamiczna i wciągająca bez reszty. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia podziału i swoistego szufladkowania ludzi. Odmienność w świecie Roth traktowana jest jako zagrożenie, które należy zwalczać za wszelką cenę, a o żadnej wyjątkowości nie ma mowy. Niezgodność to w zasadzie wyrok śmierci. Jestem szalenie ciekawa jak potoczą się losy bohaterów w kolejnych tomach właśnie pod kątem tej segregacji, bo to najlepszy motyw całej powieści. Pojawia się także tak nielubiany przez większość wątek romansowy, ale jest bardzo subtelny i nie drażni czytelnika, chociaż miejscami jest trochę infantylny. Nie można jednak zapominać, że Tris ma zaledwie szesnaście lat. Nie wiem jak to się dalej rozwinie, ale na tę chwilę gorąco kibicuję bohaterom, bo oboje polubiłam, mimo że Beatrice jest trochę wyidealizowana. 

Niezgodna nie jest tak brutalna jak trylogia Collins, co uważam za dobry minus z uwagi na to, że obie książki przedstawiają mroczną wizję przyszłości. Autorce Igrzysk Śmierci wyszło to zdecydowanie lepiej i bardziej realistycznie, a co za tym idzie jej świat naprawdę przerażał. Wracając jednak do pisarskiego debiutu Roth to naprawdę nie mam większych zastrzeżeń. Nie doszukuję się wiele ponad czystą rozrywkę i w tej kwestii sprawdza się doskonale. Czyta się tę powieść niesamowicie lekko i w zawrotnym tempie bez choćby chwilowego znużenia fabułą. Na pewno wprawne oko znajdzie drobne niedociągnięcia, ot choćby w konstrukcji dialogów, które niekiedy były pozbawione większego sensu, ale w kontekście całości nie sprawiało to problemu i pozwalało cieszyć się lekturą. To, co dla mnie najistotniejsze to fakt, że czytając tę książkę straciłam poczucie czasu i po prostu zatraciłam się w lekturze. Rzadko zdarzają się książki, które pochłaniają mnie bez reszty, a Niezgodna zalicza się do tego wąskiego grona. 

Mogę powiedzieć tylko tyle, że od razu kupiłam kolejny tom. Czekam właśnie na Zbuntowaną i coś czuję, że nie będę długo zwlekać z przeczytaniem. Mam tylko nadzieję, że nie będzie miała syndromu drugiego tomu i dorówna poziomem Niezgodnej. 

Veronica Roth, "Niezgodna", Amber, Warszawa 2012, s. 351

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran