ESTELLE MASKAME: CZY WSPOMINAŁEM, ŻE CIĘ POTRZEBUJĘ?
3/16/2016
Po dwóch latach od wydarzeń z pierwszego tomu, Eden Munro postanawia odwiedzić swojego przyrodniego brata w Nowym Jorku i spędzić z nim całe wakacje. Brzmi to jak najgorszy pomysł na świecie, ale czy wakacyjna miłość przetrwała próbę czasu? Jeśli nawet dawne uczucia odżyją, to z całą pewnością rzeczywistość szybko o sobie przypomni, odbierając tej dwójce prawo do szczęścia.
Estelle Maskame prowadzi czytelnika ulicami Nowego Jorku, co podobało mi się w tej książce zdecydowanie najbardziej. Eden jako turystka skrzętnie opisuje każdą mijaną ulicę, dzięki czemu czytelnik może przez chwilę poczuć jakby sam oddychał nowojorskim powietrzem. Widać, że autorka jest doskonale zaznajomiona z topografią miasta i świetnie potrafi oddać jego klimat. Czytanie Czy wspominałem sprawiło, że jak nigdy wcześniej miałam ochotę rzucić wszystko, kupić bilet lotniczy i zacząć zupełnie nowe życie w mieście, które nigdy nie śpi.
Estelle Maskame prowadzi czytelnika ulicami Nowego Jorku, co podobało mi się w tej książce zdecydowanie najbardziej. Eden jako turystka skrzętnie opisuje każdą mijaną ulicę, dzięki czemu czytelnik może przez chwilę poczuć jakby sam oddychał nowojorskim powietrzem. Widać, że autorka jest doskonale zaznajomiona z topografią miasta i świetnie potrafi oddać jego klimat. Czytanie Czy wspominałem sprawiło, że jak nigdy wcześniej miałam ochotę rzucić wszystko, kupić bilet lotniczy i zacząć zupełnie nowe życie w mieście, które nigdy nie śpi.
W drugim tomie trylogii DIMILY Maskame wprowadziła na scenę nowe postacie, które - mimo że ogrywały drugoplanowe role - ubarwiły fabułę i wprowadziły do historii powiew świeżości. Na nieszczęście Eden i Tylera nie zabrakło także starych przyjaciół, którzy mocno skomplikowali życie dwójki głównych bohaterów. Na ich temat nie mam zbyt wiele do powiedzenia, bo byli mi raczej obojętni. Może odrobinę było mi szkoda Bogu ducha winnego Deana, którego autorka skrzywdziła najbardziej. Nie do końca podobał mi się też wątek z Tiffany - to, że jest okropnie irytującą bohaterką to jedno, ale układ, który proponuje Eden jest po prostu niedorzeczny. To doskonały przykład tego, jak kłamstwo komplikuje życie. Jeśli coś można z tej książki wynieść to właśnie przestrogę, by w życiu kierować się zasadą "Lepsza najgorsza prawda niż piękne kłamstwo", o czym boleśnie przekonała się protagonistka.
Niestety Czy wspominałem, że Cię potrzebuję? ma kilka znaczących uchybień. Odniosłam wrażenie, że autorka nie miała konkretnego pomysłu na fabułę. To tak, jakby nie wiedziała co upchać pomiędzy rozpoczęcie swojej historii, a jej zakończenie, ale jednocześnie ubzdurała sobie, że jej dzieło koniecznie musi być trylogią. Bohaterowie stale miotają się pomiędzy swoimi uczuciami a opinią innych i podejmują przez to szereg niezrozumiałych decyzji. I o ile te wahania są w jakiś sposób uzasadnione - w końcu z całą pewnością przysporzy to wielu problemów nie tylko Tylerowi i Eden, ale również ich przyjaciołom i rodzinie - o tyle nie jestem w stanie zrozumieć zakończenia. Autorka musiała zostawić sobie furtkę do ostatniej części trylogii, ale pokierowała losami Tylera w kompletnie niezrozumiały dla mnie sposób. Również Eden stała się okropnie irytująca, często zachowując się jak głupiutka gąska, zamiast dojrzała emocjonalnie kobieta, za którą chciała uchodzić. Ona jest właściwie najgorsza – jej ciągłe pretensje, awantury, a momentami skrajna lekkomyślność zupełnie nie pasowały do osoby, którą mieliśmy szansę poznać w poprzedniej części.
Czy wspominałem, że Cię potrzebuję? ma sporo wad. Nadal jednak podtrzymuję to, co pisałam przy okazji pierwszej części - jest to przyjemnie napisana historia o nietypowej miłości, która naprawdę intryguje czytelnika. Z zainteresowaniem przewracałam kolejne strony, by przekonać się czy bohaterowie udźwigną konsekwencje swoich decyzji, a przede wszystkim czy wykażą się dojrzałością niezbędną do ich podjęcia. Na nerwy działa jednak postawa Eden, która często wciela się w rolę zazdrosnej dziewczyny, nie zważając na to, kto akurat przysłuchuje się rozmowie. Szczerze, dziwię się Tylerowi, że wytrzymywał jej absurdalne wybuchy i potrafił zachować spokój, kiedy przyrodnia siostra zachowywała się jak furiatka.
Estelle Maskame, "Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?", Feeria Young, Łódź 2016, s. 360
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Feeria Young.
Niestety Czy wspominałem, że Cię potrzebuję? ma kilka znaczących uchybień. Odniosłam wrażenie, że autorka nie miała konkretnego pomysłu na fabułę. To tak, jakby nie wiedziała co upchać pomiędzy rozpoczęcie swojej historii, a jej zakończenie, ale jednocześnie ubzdurała sobie, że jej dzieło koniecznie musi być trylogią. Bohaterowie stale miotają się pomiędzy swoimi uczuciami a opinią innych i podejmują przez to szereg niezrozumiałych decyzji. I o ile te wahania są w jakiś sposób uzasadnione - w końcu z całą pewnością przysporzy to wielu problemów nie tylko Tylerowi i Eden, ale również ich przyjaciołom i rodzinie - o tyle nie jestem w stanie zrozumieć zakończenia. Autorka musiała zostawić sobie furtkę do ostatniej części trylogii, ale pokierowała losami Tylera w kompletnie niezrozumiały dla mnie sposób. Również Eden stała się okropnie irytująca, często zachowując się jak głupiutka gąska, zamiast dojrzała emocjonalnie kobieta, za którą chciała uchodzić. Ona jest właściwie najgorsza – jej ciągłe pretensje, awantury, a momentami skrajna lekkomyślność zupełnie nie pasowały do osoby, którą mieliśmy szansę poznać w poprzedniej części.
Czy wspominałem, że Cię potrzebuję? ma sporo wad. Nadal jednak podtrzymuję to, co pisałam przy okazji pierwszej części - jest to przyjemnie napisana historia o nietypowej miłości, która naprawdę intryguje czytelnika. Z zainteresowaniem przewracałam kolejne strony, by przekonać się czy bohaterowie udźwigną konsekwencje swoich decyzji, a przede wszystkim czy wykażą się dojrzałością niezbędną do ich podjęcia. Na nerwy działa jednak postawa Eden, która często wciela się w rolę zazdrosnej dziewczyny, nie zważając na to, kto akurat przysłuchuje się rozmowie. Szczerze, dziwię się Tylerowi, że wytrzymywał jej absurdalne wybuchy i potrafił zachować spokój, kiedy przyrodnia siostra zachowywała się jak furiatka.
Estelle Maskame, "Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?", Feeria Young, Łódź 2016, s. 360
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Feeria Young.
Czy wspominałam, że Cię kocham? | Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?
0 komentarze
"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran