Pamiętam jeszcze zarzuty wielu recenzentów wobec Kasacji, że brakowało jej tła społeczno-obyczajowego i spojrzenia na losy bohaterów z szerszej perspektywy. I rzeczywiście - pierwsze dwa tomy cyklu o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim (autor powinien pomyśleć nad jakąś ładną i krótką nazwą tej serii, bo imiona swoim protagonistom wybrał bardzo długie) zorientowane są na czystą rozrywkę. Zmienia się to w przypadku trzeciego tomu. Rewizja sięga głębiej, dotykając problemu mniejszości narodowych i związanej z nim dyskryminacji. Ale to nie wszystko - prawdziwą bombę Remigiusz Mróz zostawił na koniec.
Czytelnicy, którzy mieli już przyjemność poznać twórczość Mroza wiedzą, że ten autor mocno wziął sobie do serca słowa Hitchcocka o tym, że film (w tym wypadku oczywiście książka) powinien zaczynać się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Nie inaczej jest tym razem - Rewizja rozpoczyna się od brutalnego morderstwa matki i córki. Podejrzenia padają na męża ofiary, a jego wina wydaje się oczywista. Na miejscu zbrodni znaleziono jego ślady biologiczne, sam Bukano jest narodowości romskiej, co samo w sobie w wielu wzbudziłoby podejrzenia, a co najważniejsze ma silny motyw w postaci milionowego ubezpieczenia, które miałby otrzymać po śmierci żony i córki. Ale ma też Joannę Chyłkę za obrońcę. Może Chyłkę w nie najlepszej kondycji, ale za to taką, która nie ma nic do stracenia - a to czyni ją jeszcze bardziej niebezpieczną dla strony przeciwnej. Rozpoczyna się długi i wyjątkowo ciężki proces nie tylko przeciwko gigantowi ubezpieczeniowemu, ale także przeciwko kancelarii Żelazny & McVay z Zordonem w roli głównej.
Poza głównym wątkiem kryminalnym, Remigiusz Mróz wprowadza kilka elementów obyczajowych. Dużą rolę w całej książce odgrywają Romowie - autor przybliża ich tradycje i zwyczaje, zgrabnie wplatając je w fabułę. Mocny punkt z uwagi na to, że stereotypy wobec tej mniejszości narodowej mają ogromny zasięg. Inna sprawa to to, czy te zarzuty są uzasadnione. Wielu fanów bezkompromisowej prawniczki z pewnością zainteresuje fakt, że skrzętnie skrywana przeszłość Chyłki powoli wychodzi na światło dzienne. Czytelnik co prawda dostaje jedynie strzępki informacji, ale są momenty, które pozwalają liczyć na więcej w kolejnym tomie, a to niewątpliwie kusząca perspektywa. Zaskakuje mnie tylko jedno - wiele się nasłuchałam, że w Rewizji postać Oryńskiego doprowadza do szewskiej pasji, tymczasem dla mnie to Joanna była tą bardziej irytującą stroną. O ile postawa Kordiana podyktowana była strachem o przyszłość nieopierzonego aplikanta, o tyle dla wiecznie pijanej Chyłki nie znalazłam usprawiedliwienia. Nie zmienia to faktu, że nadal oboje darzę wielką sympatią, liczę jednak na to, że ogarną się - czy też ogarnie ich autor - w kolejnym tomie. Lubię ten duet w takiej wersji, w jakiej występował dotychczas i wolałabym, żeby w tej kwestii za wiele się nie zmieniało.
Rewizja to już nie tylko pędząca w zawrotnym tempie akcja, choć twistów fabularnych tu z pewnością nie brakuje. To jednak powieść głębsza, w pewnym sensie dojrzalsza od swoich poprzedniczek i właśnie dlatego moim zdaniem jak dotąd najlepsza.. A jeśli tendencja wzrostowa się utrzyma - a właśnie to zapowiada zakończenie, po którym zbierałam swoją szczękę z podłogi - to już teraz psychicznie przygotowuję się do tego starcia.
Remigiusz Mróz, „Rewizja”, Czwarta Strona, Poznań 2016, s. 623
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
- 4/26/2016
- 0 Comments