LAUREN OLIVER: PANIKA

4/08/2016


W sennym miasteczku Carp, w stanie Nowy Jork absolwenci liceum mają tylko jedną rozrywkę - Panikę. Ta śmiertelnie niebezpieczna gra kusi potencjalnych uczestników wysoką nagrodą pieniężną, która dla większości ubogich mieszkańców może być przepustką do lepszego życia. Heather do tej pory pogardzała Paniką i jej uczestnikami. Ale wystarczył jeden impuls, jedno rozczarowanie zakochanego serca, by skoczyć z klifu i tym samym potwierdzić swój udział w ryzykownej grze. 

Dodge chciał tylko jednego - zemsty za krzywdę wyrządzoną jego siostrze.

Panika miała być książką o pokonywaniu własnych słabości, przesuwaniu granic i wyjściu poza strefę komfortu. Ale niestety zadania w grze były często absurdalne i pozbawione najmniejszego sensu. Zamiast wykazywać się odwagą, bohaterowie niejednokrotnie popisywali się głupotą i skrajną lekkomyślnością, bo nie ma nic odważnego w bezsensownym ryzykowaniu własnego życia. Cel był tylko jeden - pieniądze. Nawet jeśli wcześniej bohaterowie oszukiwali siebie i czytelnika, że ich motywy są inne.

Można zauważyć, że Oliver próbowała pokazać mrok kryjący się w każdym człowieku. Życie rzadko bywa piękne i kolorowe, co świetnie ilustrują bohaterowie tej książki. Oczywiście, chowają się za szlachetnymi pobudkami, takimi jak chęć pomocy niepełnosprawnej siostrze czy próba wyrwania się spod wpływów matki-alkoholiczki, jednak czy aby na pewno właśnie to utrzymuje ich dalej w Panice? Odniosłam wrażenie, że im bliżej było do zwycięstwa tym bardziej zachłanni robili się uczestnicy, coraz śmielej przyklaskując zasadzie "po trupach do celu". Z tego względu z żadnym z nich nie potrafiłam się zżyć, a ich dalsze losy śledziłam beznamiętnie. Może byłam odrobinę ciekawa komu uda się wygrać te prawie siedemdziesiąt tysięcy dolarów, ale z pewnością nie miałam swojego faworyta.

Tym, co w Panice udało się Lauren Oliver jest ciekawie zbudowany świat przedstawiony. Gra spowita jest atmosferą wielkiej tajemnicy - nikt nie zna jej twórców, organizatorów czy sędziów. Czas i miejsce kolejnych zadań pozostają zagadką do samego końca także dla uczestników. Plus należy się również za pokazanie poważnych, życiowych problemów, a nie tylko rozterek miłosnych, które zepchnięte zostały na bardzo, bardzo daleki plan. Coś jednak nie zaskoczyło w sposobie pisania tej książki - mimo że gęsto w niej od strachu bohaterów to w żadnym momencie nie udziela się on czytelnikowi. Brakuje tu jakiejś głębi, która przyciągałaby na dłużej i pozwoliła się zaangażować.

Panika nie wywołała we mnie żadnych emocji. Nie powiem, że jest to zła książka, bo nie jest - a szkoda, bo gdybym się nad nią odrobinę bardziej popastwiła to przynajmniej bym ją zapamiętała. A niestety nie sądzę bym za miesiąc czy dwa jeszcze o niej w ogóle myślała. Niby czytało się szybko i całkiem przyjemnie, ale zupełnie bezrefleksyjnie. Do przeczytania na raz w bardzo nudne popołudnie - może, ale jeśli lubicie książki, po których długo nie można się otrząsnąć to Panika nie będzie najlepszym wyborem.

Lauren Oliver, „Panika”, Otwarte/Moondrive, Kraków 2016, s. 358

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran