MARTYNA WOJCIECHOWSKA: PRZESUNĄĆ HORYZONT

4/19/2016


Martyna Wojciechowska to dla mnie jedna z najbardziej inspirujących kobiet na świecie. Sama nie wiem dlaczego tak długo czekałam, by w końcu przeczytać jakąś jej książkę – padło na Przesunąć horyzont, bo to historia o zdobyciu Mount Everestu. A z miłością do gór nie wygrasz. Przeczytałam ją dobre kilka tygodni temu, ale do tej pory nie wiedziałam, co mogłabym o niej powiedzieć. Tak naprawdę nadal nie wiem, bo wydaje mi się, że to książka, którą każdy odbiera indywidualnie.

Zdobycie Dachu Świata to tak naprawdę tylko oś, wokół której Martyna buduje historię swojego życia. Momentami bardzo intymne zwierzenia przeplatane są relacją z wymagającej wyprawy nie tylko na Mount Everest, ale także wgłąb siebie. Warto wspomnieć, że na podjęcie decyzji o wyruszeniu w Himalaje największy wpływ miał tragiczny wypadek na Islandii, w którym życie stracił bliski przyjaciel Martyny, a jej samej groziło poważne kalectwo. Niejeden by się załamał, a już z pewnością jednostki odważyłyby się na taki krok. Głupota czy odwaga? Można się o to spierać, ale w tym przypadku ryzyko się opłaciło. Martyna Wojciechowska, mimo rad wielu lekarzy, że odtąd musi nauczyć się żyć inaczej, przesunęła horyzont i zdobyła najwyższy szczyt świata, oddając tym samym hołd wielu, którzy polegli realizując swoje pasje.

Realizacja wielkich marzeń wymaga równie dużych poświęceń. Kolejne przeszkody i niedogodności, które stają na drodze szaleńca, ważącego się na tę wędrówkę zwykłego człowieka wprawiają w osłupienie. Problemy z oddychaniem, aklimatyzacja na dużych wysokościach, odmrożenia, brak możliwości porządnego prysznica, o toalecie nie wspominając - kto się na to godzi? To chyba może zrozumieć tylko drugi górski zapaleniec, ile radości i satysfakcji przynosi taka wyprawa, o ile rzecz jasna kończy się sukcesem. Martyna, choć w tamtym czasie jeszcze amatorka, ma ogromny szacunek do gór. Niejednokrotnie podkreśla ich surowość, siłę i majestat. Świadomość potęgi żywiołu to bardzo ważna sprawa i tej cechy z pewnością Wojciechowskiej nie brakuje. Pięknie się o tym czyta, a ponadto co i rusz wkomponowane zostały zapierające dech w piersi fotografie. To naprawdę robi wrażenie.

Relacja z wyprawy na Mount Everest to metaforyczna droga, jaką musi pokonać człowiek w walce ze słabościami. Cierpi na tym odrobinę warstwa ściśle związana z himalaizmem - z uwagi na to, że wyprawa jest amatorska, taki charakter ma też sama relacja. Zapalony himalaista nie znajdzie tu pewnie zbyt wiele przydatnych informacji, ale amator górskich wypraw (i nie tylko) być może odkryje w sobie siłę, by przesunąć własny horyzont. Dla mnie ta książka, podobnie zresztą jak jej autorka, jest absolutnie wyjątkowa, leżąca poza wszelką skalą oceniania. Bo każdy z nas ma własny Everest do zdobycia.

Martyna Wojciechowska, „Przesunąć horyzont”, Burda NG Polska, Warszawa 2015, s. 264

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran