JOJO MOYES: KIEDY ODSZEDŁEŚ
8/02/2016
Czasami zastanawiam się po co powstają kontynuacje danych książek. Oczywiście najlepszy scenariusz to ten, gdy autor od razu ma w głowie rozplanowaną historię na kilka części, a pierwszy tom spotyka się z ogromnym zainteresowaniem ze strony czytelników, którzy niecierpliwie wyczekują dalszego ciągu. Zanim się pojawiłeś rzeczywiście spełnia chyba ten drugi warunek, bo niebywałego sukcesu tej książce odmówić nie można. Problem w tym, że kontynuacji w planach nie było i niestety da się to zauważyć czytając Kiedy odszedłeś. Więc po co właściwie powstała ta książka?
Po śmierci Willa, Lou przez chwilę prowadzi życie, jakiego dla niej chciał - podróżuje po Europie, kupuje własne mieszkanie, przeprowadza się do Londynu. Nie potrafi jednak wykorzystać otrzymanej szansy i szybko wraca do starych nawyków, beznadziejnej pracy i życia bez większych ambicji, rozpamiętując przy tym bolesną przeszłość. Wspomnienia o Willu wracają z jeszcze większą siłą, kiedy w drzwiach Louisy pojawia się zupełnie nieoczekiwany gość, który wywróci jej dotychczasowe życie do góry nogami.
Jak poradzić sobie z żałobą bo stracie bliskiej osoby? Na to nie ma dobrej recepty, każdy musi uporać się sam z bólem i tęsknotą, jednakże życie Lou może w jakiś sposób zainspirować, podsunąć rozwiązania czy choćby dodać otuchy w walce z własnymi problemami. Ta część jest wciągająca, chociaż najważniejsza kwestia, na której opiera się cała powieść wydaje mi się lekko naciągana, wymyślona na poczekaniu z braku lepszego pomysłu. Podobno Jojo Moyes zdecydowała się kontynuować historię Louisy na prośbę czytelniczek zachwyconych, a jednocześnie zrozpaczonych po zakończeniu Zanim się pojawiłeś. Może tak było, nie mnie oceniać. Moim zdaniem ta opowieść powinna zakończyć się na pierwszej części, bo dalsze rozgrzebywanie fabuły i odcinanie kuponów od sukcesu pierwszego tomu wzbudziło we mnie sprzeczne uczucia. Tym bardziej, że Kiedy odszedłeś jest dużo, dużo gorsze.
O ile część dotyczącą zawirowań w życiu Louisy czytało mi się przyjemnie (mimo że jej decyzje często były dla mnie kompletnie niezrozumiałe), o tyle niesamowicie drażniący okazał się wątek drugoplanowy. Nie pierwszy raz zresztą, przy poprzednim spotkaniu rodzina Clarków także sprawiała, że z irytacji wywracałam oczami. Feministyczne fanaberie Josie miały chyba bawić, niestety to, co ta kobieta potrafiła wymyślić niejednokrotnie doprowadzało mnie do szału. Nie jest to może jakaś ogromna wada, a i sama książka nie jest przecież taka najgorsza. Tylko, że została pozbawiona tego, co w Zanim się pojawiłeś było najlepsze - Willa. To już nie jest to samo, brakuje błyskotliwego humoru, ciętych ripost i nadziei, że może jednak... Ładunek emocjonalny także jest dużo mniejszy i tym samym Kiedy odszedłeś nie oddziałuje na czytelnika w tak mocny sposób, przez co znacznie łatwiej zdystansować się do tej historii czy nawet podejść do niej z obojętnością.
O ile część dotyczącą zawirowań w życiu Louisy czytało mi się przyjemnie (mimo że jej decyzje często były dla mnie kompletnie niezrozumiałe), o tyle niesamowicie drażniący okazał się wątek drugoplanowy. Nie pierwszy raz zresztą, przy poprzednim spotkaniu rodzina Clarków także sprawiała, że z irytacji wywracałam oczami. Feministyczne fanaberie Josie miały chyba bawić, niestety to, co ta kobieta potrafiła wymyślić niejednokrotnie doprowadzało mnie do szału. Nie jest to może jakaś ogromna wada, a i sama książka nie jest przecież taka najgorsza. Tylko, że została pozbawiona tego, co w Zanim się pojawiłeś było najlepsze - Willa. To już nie jest to samo, brakuje błyskotliwego humoru, ciętych ripost i nadziei, że może jednak... Ładunek emocjonalny także jest dużo mniejszy i tym samym Kiedy odszedłeś nie oddziałuje na czytelnika w tak mocny sposób, przez co znacznie łatwiej zdystansować się do tej historii czy nawet podejść do niej z obojętnością.
Jest to taka powieść ku pokrzepieniu zbolałych serc czytelników. Daje nadzieję, że Lou będzie po prostu żyć. Ale nie jest potrzebna - Zanim się pojawiłeś to zupełnie kompletna historia i nie ma po co na siłę dopisywać dalszego ciągu. A tym dla mnie jest Kiedy odszedłeś - choć samo w sobie niezłe, to bezcelowe.
Jojo Moyes, „Kiedy odszedłeś”, Między Słowami, Kraków 2016, s. 492
Książkę znajdziecie TUTAJ.
Jojo Moyes, „Kiedy odszedłeś”, Między Słowami, Kraków 2016, s. 492
Książkę znajdziecie TUTAJ.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję księgarni:
0 komentarze
"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran