COLLEEN HOOVER, TARRYN FISHER: NEVER, NEVER

10/16/2016


Książki zbudowane na motywie utraty pamięci zawsze do mnie przemawiają. Może dlatego, że przeraża mnie wynikająca z takiego stanu rzeczy wizja bezradności i niewiedzy dotyczących każdego aspektu mojego życia, a może dlatego, że jest coś ekscytującego w odkrywaniu prawdy wraz z bohaterami. Nie jest to nowy motyw, choć wciąż rzadko wykorzystywany w literaturze, dlatego z kolejną powieścią Colleen Hoover, którą napisała w duecie z inną znaną pisarką wiązałam spore nadzieje. Jednak im bliżej byłam końca tej przygody, tym większy grymas pojawiał się na mojej twarzy.

Charlie i Silas spędzają zwykły dzień w szkole, gdy to ich dopada. Umysł jakby się zresetował, zastępując wspomnienia wielką, czarną dziurą. Nie pamiętają już kim są, ani co robili poprzedniego dnia. Dzięki wzajemnej współpracy, którą wymusza na nich ta niecodzienna sytuacja, malutkimi kroczkami odkrywają kolejne fragmenty przeszłości, tym samym przekonując się, że czasem lepiej jest nie wiedzieć. Może jest powód, dla którego tych dwoje straciło pamięć i dostało szansę, by zacząć wszystko od nowa?

Początek tej historii zapowiadał się obiecująco. Zachęcał aurą tajemniczości, z jednej strony doprowadzając czytelnika do szaleństwa z niewiedzy, z drugiej nie pozwalając się oderwać, bo może gdzieś na kolejnych stronach kryje się ważna wskazówka. Tylko jak ją rozpoznać w natłoku informacji, których nijak nie da się przefiltrować? Druga część była wciąż niezła, ale znacznie odbiegała poziomem od poprzedniej. Nadal było tu wiele niewiadomych, jednak już nie potrafiła utrzymać mojej uwagi i zaabsorbować tak jak wcześniej. Trzecia i zarazem ostatnia składowa tej książki okazała się kompletną porażką. Brak pomysłu i polotu, co w rezultacie dało wyjątkowo kiepskie zakończenie. Colleen Hoover jeszcze nigdy tak mnie nie rozczarowała. Co do Tarryn Fisher - wcześniej jej nie znałam, ale po nie najlepszej przygodzie z Never, Never nie mam ochoty zapoznawać się z twórczością tej autorki.

Uwiera mnie niewykorzystany potencjał tej historii. Może trzeba było odrobinę dłużej pochylić się nad trzecią częścią, przygotować dla niej zakończenie, które pasowałoby do niepokojącej atmosfery tak skrzętnie budowanej od pierwszych rozdziałów. Fakt, że na miejsce akcji autorki wybrały Nowy Orlean - miasto słynące z ezoteryki, czarnej magii i laleczek voodoo - dawał spore pole do popisu. Coś zostało zasygnalizowane w tym temacie, ale wciąż wiele można by wycisnąć, lepiej zarysować tło i wykorzystać bogactwo możliwości, jakie to miasto oferuje. Zamiast tego w trzeciej części akcja skupia się właściwie tylko na wątku romansowym, sprawiając że wszystko, co w tej książce było dobre zostało zepchnięte na margines.

Never, Never mogło okazać się naprawdę dobrą powieścią. Niestety gdzieś po drodze autorkom wyczerpały się pomysły, a deadline nieuchronnie się zbliżał. Na kolanie dopisały kilka ostatnich rozdziałów i oddały w ręce czytelników powieść z dobrym początkiem i nieprzemyślanym zakończeniem. W dodatku chyba zapomniały o kilku ważnych w kontekście całości wątkach, które nie doczekały się rozwiązania. Tak to w każdym razie wygląda.

Zapowiadało się interesująco, ale całość jest mocno niedopracowana. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że książka została dokończona w pośpiechu, który zdecydowanie się jej nie przysłużył.

Colleen Hoover, Tarryn Fisher, Never, Never”, Otwarte/Moondrive, Kraków 2016, s. 383


Tę książkę oraz inne bestsellery znajdziecie na stronie księgarni Tania książka, której serdecznie dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
www.taniaksiazka.pl

You Might Also Like

1 komentarze

  1. O książkach Colleen Hoover słyszałam już wiele, jednak jeszcze nie zabrałam się za przeczytanie żadnej jej ksiażki. Sądzę, że tą na razie sobie odpuszczę, ale może kiedyś się zdecyduję aby ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran