REMIGIUSZ MRÓZ: IMMUNITET
10/13/2016
Odnoszę wrażenie, że z każdym kolejnym tomem cyklu o Chyłce i Zordonie, Remigiusz Mróz coraz bardziej się rozwija. O ile w Kasacji i Zaginięciu mieliśmy do czynienia z dobrą, ale jednak tylko rozrywką, Rewizja i Immunitet pokazują nieco więcej. W przypadku trzeciego tomu bogato zarysowane zostało tło społeczno-obyczajowe i mniejszość romska. Immunitet przedstawia już mechanizmy działania polskiego sądownictwa, zahaczając również o scenę polityczną.
Tym razem Joanna i Kordian zajmą się sprawą wagi państwowej. Oto bowiem obiecujący sędzia Trybunału Konstytucyjnego, który na dobrą sprawę dopiero rozpoczyna swoją karierę - i to w zaskakująco młodym wieku - zostaje oskarżony o morderstwo. Z ofiarą nie łączy go absolutnie nic, a sam podejrzany nie przyznaje się do winy. Mimo to uchylenie immunitetu wydaje się nieuchronne, a cała sprawa nosi znamiona politycznego spisku, mającego na celu zaprzepaszczenie dobrze rokującej kariery Sendala.
Młody sędzia być może dwa razy by się zastanowił przed wyborem obrońcy, gdyby wiedział, że Chyłka zmaga się z poważnym problemem alkoholowym. To właśnie w Immunitecie mi się podoba - autor nie skupił się tylko na sprawie i relacjach pomiędzy dwójką głównych bohaterów, jak to miało miejsce poprzednio. Nie mniej ważną rolę pełnią wątki związane z funkcjonowaniem władzy sądowniczej, prywatne problemy bohaterów czy - najmniej dla mnie przystępna kwestia walk psów. Mróz odkrywa także mocną kartę dotyczącą przeszłości Joanny. Czytelnik w końcu pozna przyczynę jej konfliktu z ojcem i fundament, na którym częściowo opiera się jej trudny charakter. Na uwagę zasługuje także Kordian, który nie został zepchnięty na margines. Jego prawnicza kariera pnie się w górę, a wraz z nią młodego aplikanta dopada coraz więcej wątpliwości co do słuszności obranej przez siebie drogi. Bardzo mnie ciekawi, jak autor pociągnie ten wątek w kolejnych tomach. Nie będą też rozczarowani fani teorii spiskowych - jest tu moment, który na mnie wywarł spore wrażenie. Powiem tylko tyle, że rola piosenek Iron Maiden sprowadza się tu do czegoś więcej niż dźwięk telefonu Chyłki.
Wisienką na tym prawniczym torcie są jak zwykle podszyte sarkazmem dialogi oraz relacja na linii Chyłka-Zordon, która w pewnym momencie przybiera nieoczekiwany obrót. W Immunitecie znajdziemy także dużo odniesień do obecnej sytuacji w Polsce, popkultury, literatury czy mediów społecznościowych. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to tylko do zakończenia. Zabrakło mi postawienia kropki nad i, ostatecznego rozstrzygnięcia pewnych kwestii, które autor zdecydował się pozostawić w sferze domysłów.
Immunitet to świetna kontynuacja. Jeśli poprzednia część miała być spadkiem formy, to tutaj powraca ona ze zdwojoną siłą. Dla mnie jest to jeden z najlepszych tomów serii.
Remigiusz Mróz, „Immunitet”, Czwarta Strona, Poznań 2016, s. 646
0 komentarze
"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran