HARUKI MURAKAMI: SPUTNIK SWEETHEART

11/16/2016


Haruki Murakami ciągle jest dla mnie autorem nowym, a przez to na swój sposób fascynującym. Z jego twórczością jest trochę jak z zawieraniem nowej znajomości - coś urzekło mnie w niej na samym początku i stopniowo odkrywam kolejne elementy charakterystyczne dla prozy tego pisarza, coraz lepiej ją poznaję. Sputnik Sweetheart to moja trzecia książka Murakamiego i choć wiele wciąż pozostaje dla mnie zagadką, to dostrzegam już pewne elementy wspólne dla jego twórczości. 

Na przykład to, że Murakami w nosie ma wartką akcję i to, że po skończonej lekturze zostawia czytelnika z milionem pytań bez odpowiedzi. Ale mnie podoba się ta zabawa. To bazowanie na emocjach i igranie z czytelnikiem, skłanianie do samodzielnych wniosków i przemyśleń. Przynajmniej na razie, bo być może zmęczy mnie ten nie dający się podrobić styl, gdy będę miała za sobą większość jego książek. Sputnik Sweetheart to historia o samotności i o tym, że tylko w jej obliczu jesteśmy w stanie tak naprawdę poznać siebie. Bohaterowie tworzą pewien niespełniony trójkąt miłosny - każdy kocha kogoś, kto nie odwzajemnia jego uczuć. Japoński nauczyciel historii darzy miłością swoją przyjaciółkę ze studiów, która z kolei zakochuje się w dużo starszej od siebie kobiecie. Miu jednak o miłości nie chce słyszeć, bo wciąż dręczy ją koszmar z przeszłości.

Murakami ociera się o oniryzm, balansuje na granicy rzeczywistości i racjonalnego myślenia, miesza jawę ze snem i właściwie nie wiadomo już, co wydarzyło się naprawdę. Mam problem z tą powieścią, bo początek bardzo mi się podobał. W Sumire - głównej bohaterce - odnalazłam spory kawałek siebie i z zainteresowaniem czytałam o jej roztargnieniu, zagubieniu i niedopasowaniu do otaczającego świata. Później schodzi ona na pewien czas ze sceny i już nie jest tak dobrze, bo zaczyna się trochę za dużo kombinatorstwa - ze światem równoległym, z alternatywną rzeczywistością i dualizmem ludzkiej natury. Lubię niejasności i niedopowiedzenia, podobało mi się zakończenie, które nie dawało tej najważniejszej odpowiedzi, ale historia jednej z postaci to już zupełne oderwanie od rzeczywistości i chyba właśnie dlatego Sputnik Sweetheart podobał mi się jak dotąd najmniej.

Nie jest to powieść dla osób nastawionych na akcję, dynamikę wydarzeń i wyrazistych bohaterów. U Murakamiego wszystko jest odrobinę rozmyte, jakby oglądało się świat przez mgłę. Nie ma jasnych odpowiedzi i jednoznacznych zakończeń. Jest za to niezwykła zdolność operowania słowem i umiejętność oczarowania czytelnika pięknem swojego stylu. To autor, który doskonale obserwuje codzienność i nawet tym pozornie błahym czynnościom potrafi nadać lekko filozoficzny wydźwięk.

Lubię, naprawdę lubię twórczość Murakamiego, ale ciągle czekam na coś, co utwierdzi mnie w przekonaniu, że na tego Nobla, którego co roku wszyscy się spodziewają, zasłużył. Jak dotąd nie znalazłam.
★★★★★★☆☆☆

Haruki Murakami, Sputnik Sweetheart”, Muza SA, Warszawa 2007, s. 263

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran