KAROLINA WILCZYŃSKA: SERCE Z BIBUŁY

11/09/2016


Po nie do końca udanym spotkaniu z trzecim tomem cyklu o Jagodnie, z lekkimi obawami podchodziłam do lektury najnowszej części zatytułowanej Serce z bibuły. Właściwie, żeby być całkiem szczerą, wróciłam do tej historii tylko z sentymentu do mojej rodzinnej okolicy, w której rozgrywa się akcja książek Karoliny Wilczyńskiej. Na szczęście okazało się, że tym razem było to całkiem przyjemne spotkanie, a mieszkańców podkieleckiej wsi pożegnałam z uśmiechem na twarzy.

Wraz z kolejnymi tomami na scenę wkraczało coraz więcej nowych bohaterów, przez co przy okazji Serca z bibuły nie sposób wymienić wszystkich wątków. Ciągle mamy dobrze nam znane Tamarę, Marysię, Ewę i babcię Różę, ale nie odgrywają one wcale głównej roli w tej książce. Każda postać ma tu swoje pięć minut, a do grona, które mieliśmy okazję poznać w Po nitce do szczęścia znów dołączyło kilka nowych osób. Jedną z nich jest Jadwiga - matka pięciorga dzieci, która ledwo wiąże koniec z końcem, a do tego musi znosić upokorzenia ze strony męża pijaka.

Serce z bibuły zamyka cykl o Jagodnie i robi to w bardzo przyjemny sposób. Sielski i przesadnie optymistyczny, ale o to przecież w takich książkach chodzi. Karolina Wilczyńska rozwiązała już chyba wszystkie wątki, które tego rozwiązania wymagały, szczególnie nurtującą wszystkich czytelników serii przeszłość Łukasza. Co takiego wydarzyło się w jego życiu, że stał się zimnym, gburowatym samotnikiem? Na to i wiele innych pytań znajdziemy tutaj odpowiedź i tym samym pożegnamy się z bohaterami - wszyscy w dobrych nastrojach i pełni nadziei na przyszłość. A właściwie byłoby tak, gdyby nie to, że doszły mnie niedawno słuchy, że autorka zamierza kontynuować tę serię. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale zdecydowanie jestem przeciwniczką takich tasiemców, a tutaj naprawdę wszystko doczekało się zakończenia i po prostu nie ma sensu dłużej przeciągać tej historii. Moim zdaniem nie wyjdzie to jej na dobre, ale nie mnie o tym decydować.

Wspominałam to już przy okazji poprzednich części, ale powtórzę i teraz - mimo pewnej dozy naiwności, którą charakteryzuje się ten cykl trudno oprzeć się urokowi małej wsi i hrabiowskiego dworku, a przede wszystkim prostym, ludowym mądrościom, które uosabia babcia Róża. Mimo że jest to typowa literatura kobieca, banalna i raczej z tych nieambitnych, przyjemnie się przy niej odstresować, a czyta się ją naprawdę w mgnieniu oka. Jeśli lubicie od czasu do czasu poczytać takie proste, ludzkie historie to polecam zainteresować się całą serią Stacja Jagodno.

★★★★★★☆☆☆

Karolina Wilczyńska, „Serce z bibuły”, Czwarta Strona, Poznań 2016, s. 317

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran