REMIGIUSZ MRÓZ: BEHAWIORYSTA

1/31/2017



Przy zabójczym tempie wydawania książek przez Remigiusza Mroza staram się filtrować tytuły, które na pewno chcę przeczytać, bo mimo najszczerszych chęci za wszystkimi nie jestem w stanie nadążyć. Czekam z utęsknieniem na kolejne tomy mojego ulubionego cyklu z Chyłką, a w tak zwanym międzyczasie sięgam po pozostałe książki tego autora. O ile niekoniecznie interesują mnie pisane przez niego powieści historyczne, tak z kryminałami i thrillerami to już inna sprawa. Stąd na mojej półce Behawiorysta, który zapowiadał się naprawdę obiecująco. Mowa ciała to szalenie interesujące zagadnienie, które w połączeniu z trzymającą w napięciu fabułą musiało dać dobry efekt.

Akcja rozpoczyna się w opolskim przedszkolu, gdzie zamaskowany mężczyzna przetrzymuje dzieci i wychowawców. Dwóje z nich przeżywa najgorsze chwile w swoim życiu, gdy zamachowiec rozpoczyna bestialską grę, którą na żywo transmituje w internecie. Jedna z tych osób zginie. Która - o tym zadecyduje publiczność oglądająca rozgrywający się właśnie „Koncert Krwi”. Bezradne służby bezpieczeństwa zwracają się z prośbą o pomoc do Gerarda Edlinga - byłego prokuratora i specjalistę od komunikacji niewerbalnej, którego zadaniem będzie przewidzieć kolejne kroki mordercy. Kompozytor nie pozwoli jednak, by jego show szybko ucichło, a zaangażowanie w tę sprawę Edlinga jest mu wyjątkowo na rękę.

Stali czytelnicy Remigiusza Mroza doskonale wiedzą, że jego książki czyta się na bezdechu, bo szaleńcze tempo akcji nie pozwala nawet na chwilę wytchnienia. Tym razem jest nieco inaczej. Behawiorysta angażuje na innym poziomie, a stonowane tempo pozwala odłożyć książkę na bok i spokojnie rozważyć w głowie przeczytane przed chwilą słowa. Mam wrażenie, że właśnie o to autorowi chodziło, bo tematów do rozmyślania podrzuca sporo. Główną osią fabuły jest bowiem słynny dylemat wagonika, który nie ma jednoznacznego rozwiązania. W jakiś sposób i wbrew sobie zostajemy częścią „Koncertu Krwi” i mimowolnie raz po raz stawiamy pytania natury moralnej. Behawiorysta nie stroni od brutalnych scen, a zaskakujące twisty fabularne podkręcają tempo akcji, gdy za bardzo przycichnie i uśpi czujność czytelnika.

Z jednej strony Behawiorysta jest powiewem świeżości w lekko już ogranych schematach, na podstawie których powstała charyzmatyczna Joanna Chyłka czy arogancki Wiktor Forst. Gerard Edling to jednak postać zatrważająco nudna. Jego tyrady na temat savoir vivre'u i poprawności językowej są główną przyczyną rosnącej ze strony na stronę irytacji, a przypominana wielokrotnie „sprawa z dziewczyną”, która pogrzebała jego prokuratorską karierę szybko staje się zbędnym elementem w treści, który nie robi żadnego wrażenia. Nie tylko wypowiedzi samego Edlinga, ale również dialogi pomiędzy tytułowym bohaterem a jego oponentem są przeintelektualizowane. Ich nienaturalne brzmienie powoduje zgrzyt w uszach - czy może raczej oczach - czytelnika.

Chciałam ocenić tę powieść niżej, bo nie mogłam uwierzyć, że nikt nie wpadł na najprostsze rozwiązanie - wyłączyć transmisję i tym samym wytrącić mordercy broń z ręki. Po namyśle z tego samego powodu dodałam dwie gwiazdki. Behawiorysta zmusza do zastanowienia się nad pojęciem moralności i natury człowieka. Mocna, dosadna powieść, która nie jest pozbawiona wad, ale daje do myślenia.

★★★★★★

Remigiusz Mróz, Behawiorysta, Filia, Poznań 2016, s. 488 

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję księgarni:
www.taniaksiazka.pl

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran