PATRICK NESS: SIEDEM MINUT PO PÓŁNOCY

2/18/2017


Tuż po północy trzynastoletni Conor zostaje wyrwany z koszmaru tylko po to, by po przebudzeniu zobaczyć potwora czającego się za oknem. To jednak nic w porównaniu z tym, czego chłopiec doświadcza we śnie, podchodzi więc do zaistniałej sytuacji bardziej z ciekawością niż strachem. Potwór pod postacią starego cisu rosnącego na pobliskim cmentarzu proponuje chłopcu układ. Opowie mu trzy historie w zamian za jego czwartą - prawdziwą, której Conor tak bardzo się boi i skrzętnie skrywa nawet przed sobą samym.

Ta niewielka objętościowo książeczka pełna jest uniwersalnych mądrości, które pomogą dziecku uporać się z nie do końca dla niego zrozumiałym procesem żałoby. To jednak nie tylko rzecz dla najmłodszych, powiedziałabym nawet, że i dorośli sporo mogą się z niej nauczyć. Problemem Conora jest nie tyle bolesna świadomość choroby jego mamy, co sposób w jaki inni go z tego powodu traktują. Conor jest niewidoczny dla rówieśników oraz nauczycieli, a ze względu na trudną sytuację wszystkie przewinienia uchodzą mu na sucho. W związku z tym jeszcze mocniej czuje, że życie potraktowało go bardzo niesprawiedliwie. To ważna lekcja dla dorosłych, by potrafili pewne rzeczy dostrzec i odpowiednio się zachować.


Nie wiem czy sukces tej książki tkwi w jej prostocie czy tematyce jaką podejmuje. Najpewniej w obu i słusznie, bo śmierć nie powinna być przed dziećmi ukrywana. Takie jest życie i niezależnie od tego jak bardzo kochamy swoich bliskich, oni kiedyś odejdą, a oswojenie się z tym od najmłodszych lat może wcale nie być takim złym pomysłem. Nie wiem jednak czy dałabym tę książkę tym młodszych dzieciom, bo niektóre wątki poruszane w Siedem minut po północy budzą wątpliwości i przez zbyt młodego czytelnika mogą być opacznie zrozumiane. Żeby nie spojlerować - mam tu na myśli głównie dwa wydarzenia, w których Conor zostaje niejako zmuszony przez Potwora do pewnych czynów. Rozumiem, że obrazuje to jeden z etapów rozpaczy związanej ze śmiercią, bo w końcu na psychologicznym koncepcie pięciu faz żałoby opiera się cała historia, ale nie jestem przekonana czy zrozumie to także bardzo młoda osoba.

Niemniej jednak, Siedem minut po północy to wzruszająca, ale i mroczna opowieść o radzeniu sobie ze stratą, o trudnych relacjach rodzinnych i walce z własnymi potworami. Patrick Ness oszczędnym stylem przekazuje wielką treść i oswaja czytelnika z tematem śmierci. Podsuwa gotową instrukcję jak pogodzić się z tym, co nieuniknione i znaleźć chwilę ukojenia w tak ciężkiej sytuacji. To jeden z tych tytułów, które targają emocjami i na długo zostają w czytelniku.

Żałuję tylko, że nie czytałam pierwszego wydania tej książki z ilustracjami Jima Kaya. Jestem pewna, że wtedy robi jeszcze większe wrażenie.

★★★★☆

Patrick Ness, „Siedem minut po północy”, Papierowy księżyc, Słupsk 2016, s. 210

You Might Also Like

0 komentarze

"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran