Kurtyka. Sztuka wolności to trzecia już książka wydana nakładem wydawnictwa Agora, prezentująca sylwetkę polskiego himalaisty. Po Kukuczce i Bieleckim przyszedł czas na Wojtka Kurtykę, który różni się nieco od swoich kolegów podejściem do tego sportu i metodą wspinaczki, jednak nie osiągnięciami, które również w jego przypadku są imponujące.
Wojciech Kurtyka to postać pod wieloma względami o wiele bardziej interesująca niż inni himalaiści, wspinający się razem z nim. Jego nigdy nie interesował tylko szczyt, a raczej droga, która do tego szczytu wiodła. Ważny był styl i technika, a nie kolejny odhaczony ośmiotysięcznik. Lubił mówić, że wspina się nocą i nago, często bez zakładania obozów, zabierania śpiworów czy nawet uprzęży. Lubił być w górach wolny, podobnie zresztą jak w dolinach, gdzie niechętnie opowiadał o swoim życiu. Dla niego wspinanie to sztuka, cel sam w sobie i to właśnie niecodzienne podejście do himalaizmu odróżnia go od innych.
Z jednej strony podziwiam jego indywidualizm i ten spokój, który musi czuć za niczym nie goniąc i żyjąc w zgodzie ze sobą. Z drugiej chyba jednak jestem zwolenniczką walki o każdy szczyt, gdzie cel góruje nad głowami, czasem niedostrzegalny w gąszczu chmur. Kurtyka to niesamowita i godna podziwu postać, ale jednocześnie bardzo zamknięta na świat zewnętrzy. Bernadette McDonald nie udało się przebić przez ten mur skromnego indywidualisty i przez to w jej książce czuć dystans bohatera do autorki, a tym samym do czytelników. Może dlatego nie porwała mnie w równym stopniu, co dwie poprzednie. Sztukę wolności czytało się mozolnie, często niestety bez większego zainteresowania, a momenty dynamiczne i zapierające dech mogłabym policzyć na palcach jednej ręki.
Bernadette świetnie sportretowała tę nieuchwytność Wojtka, jego podejście do wspinaczki i parterów, których życie zawsze stawiał na pierwszym miejscu - w przeciwieństwie do Kukuczki, o którym wielokrotnie na kartach tej książki wspominano. Jeśli więc chodzi o portret Kurtyki to doskonała książka, która idealnie odzwierciedla jego charakter i filozofię życia. Jeśli natomiast mówimy o walorach literackich to cóż, zabrakło jej polotu, dreszczyku emocji i dynamiki, dzięki której nie można by się było od tej historii oderwać. Może to też kanadyjska perspektywa, która nie pozwoliła autorce wczuć się w klimat PRL-u i w pełni oddać trud polskich himalaistów, by w taką podróż w ogóle wyruszyć. Cokolwiek by to nie było, czuć że nie wszystko zostało tutaj dograne w stu procentach i rzutuje to niestety na odbiór książki jako całości.
Warto przeczytać ze względu na samą postać Wojciecha Kurtyki i zupełnie inne spojrzenie na wspinaczkę, ale lepiej nie podchodzić do tej książki ze zbyt dużymi oczekiwaniami. Mimo wszystko trzeba się cieszyć, że taka książka w ogóle powstała, bo z pewnością nie było łatwo namówić na nią jej bohatera.
Bernadette McDonald, „Kurtyka. Sztuka wolności”, Agora, Warszawa 2018, s.365
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Agora.
- 3/25/2018
- 0 Comments