Klaudia Kloc-Muniak: Gdybym jej uwierzył
4/19/2018
Debiutancka książka Klaudii Kloc-Muniak wpadła w moje ręce za sprawą samej autorki, która zresztą prowadzi książkowe konto na instagramie i właśnie stąd kojarzyłam jej nazwisko. Z chęcią zgodziłam się na zrecenzowanie Gdybym jej uwierzył, bo cieszy mnie, że ktoś z tego środowiska wydał wreszcie własną książkę i byłam ciekawa jak Klaudii to wyszło. Thriller o lekkim medycznym zabarwieniu brzmiał interesująco, a historia zaginięcia pracownicy ogromnej firmy biotechnologicznej, prowadzącej moralnie wątpliwie badania bardzo mnie zaintrygowała.
Autorka jest z wykształcenia biotechnologiem i właśnie ten zawód przypisała swojej bohaterce. Julia Przybysz porzuca dotychczasowe życie i przeprowadza się na Podkarpacie, gdzie podejmuje stanowisko asystenta badawczego w biotechnologicznym gigancie. Niestety był to dla mnie pierwszy zgrzyt - nie mam wątpliwości, że merytorycznie wszystko jest na swoim miejscu, ale czytelnik niepotrzebnie zostaje zarzucony terminologią, której nie zna i właściwie nie potrzebuje jej w takiej ilości. Z czasem coraz łatwiej przyzwyczaić się do specyficznego języka i objaśniania najróżniejszych procesów, ale początek książki może okazać się naprawdę ciężki do przebrnięcia. Niemniej jednak tematyka hodowania narządów tak, aby organizm biorcy ich nie odrzucił jest naprawdę ciekawa i z czasem wciąga coraz bardziej. W ogóle druga połowa książki była dla mnie dużo bardziej interesująca niż jej początek, mimo że tak naprawdę wiadomo dokąd ta historia zmierza.
I to właśnie jest dla mnie drugim i największym zarzutem wobec Gdybym jej uwierzył. Fabuła jest bardzo przewidywalna, a skoro opis na okładce książki zdradza, że Julia w pewnym momencie zostaje uznana za zaginioną to właściwie bez czytania wiadomo, jaki czeka ją los. Zabrakło elementu niepewności i tego dreszczyku emocji, który w dobrym thrillerze znaleźć się powinien. Jedyną zaskakującą sceną okazało się dla mnie samo zakończenie, dosłownie ostatnie pół strony. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, ale też nie do końca wiem jak to interpretować. Czy była to rzeczywistość czy może koszmar spowodowany traumatycznymi przeżyciami?
Jak na debiut nie wyszło najgorzej, ale mam nadzieję, że Klaudia Kloc-Muniak jeszcze swój warsztat rozwinie i kolejna jej książka będzie lepiej dopracowana i bardziej zaskakująca, bo pomysł miała naprawdę dobry. Jest mi odrobinę przykro, że książka nie do końca trafiła w mój gust, ale trzymam kciuki, by autorka wydała jeszcze wiele świetnych powieści.
Klaudia Kloc-Muniak, „Gdybym jej uwierzył”, Novae Res, Gdynia 2017, s. 293
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce Klaudii Kloc-Muniak.
0 komentarze
"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran