Powiedzieć, że popkultura wypaczyła obraz rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej to nic nie powiedzieć. Nie trzeba przecież nikomu przypominać Pocahontas w wersji Disneyowskiej - bardzo dobrej, ale jednocześnie zupełnie nieprawdziwej. Maciej Jarkowiec postanowił wyruszyć w podróż do USA i opowiedzieć swoim czytelnikom prawdziwą historię Dzikiego Zachodu.
Osią tej książki jest biografia Russella Meansa, Indianina z plemienia Lakotów, działacza na rzecz praw rdzennych mieszkańców Ameryki, polityka i aktora. To wokół jego życia Jarkowiec buduje swoją historię i przybliża losy Indian od końca XIX wieku do współczesności. Pisze o wysiedleniach i ludobójstwach, wywleka zbrodnie, o których Stany Zjednoczone wolałyby zapomnieć oraz rozmawia z potomkami wielkich wodzów indiańskich. Do tego co jakiś czas pojawiają się fotografie uzupełniające treść, a wklejki w tej książce stanowią mapy rezerwatów. Na końcu znajduje się także kalendarium, które pozwala usystematyzować wiedzę.
Autor podejmuje ciekawy, a jednocześnie brutalny temat, o którym w Europie zdaje się nikt nie myśleć. Oby książki takie jak ta miały wpływ na poprawę sytuacji nie tylko Indian, ale ludzi w ogóle. Reportaż, choć trudny to bardzo przystępnie napisany, ważny i do przemyślenia. Obala mit utopijnych Stanów Zjednoczonych (choć z drugiej strony czy dziś ktoś jeszcze w niego wierzy?) i otwiera oczy na tytułową prawdziwą historię Dzikiego Zachodu, przywracając godność tym, których niewielu chce słuchać.
Wysiedlenia Indian prowadzone były pod hasłem chęci ich ucywilizowania i przystosowania do współczesności. Po przeczytaniu książki Jarkowca nasuwa się pytanie: Kto w tej historii był prawdziwym dzikusem?
Maciej Jarkowiec, „Powrócę jako piorun”, Agora, Warszawa 2018, s. 328
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Agora.
- 5/14/2018
- 0 Comments