Denis Urubko jest bez wątpienia wybitnym himalaistą, ale do pisarza jeszcze trochę mu brakuje. Skazany na góry to zbiór opowiadań z kolejnych wypraw, któremu niestety brak jakiejś klamry, która łączyłaby to wszystko w całość. O ile dwie pierwsze książki wydane w tej serii wydawnictwa Agora były naprawdę rewelacyjne, tak Kurtyka i Urubko to już zauważalny spadek jakości.
Tym razem jednak autorem nie jest pisarz, a sam główny zainteresowany, dzięki czemu łatwiej zrozumieć braki w literackiej stronie tej książki. Tylko co z tego skoro to jednak jest książka i jeśli już ktoś poświęca czas na jej czytanie to szkoda, żeby był rozczarowany. A niestety czyta się ją dosyć topornie, zmiana tłumacza w kolejnych rozdziałach-opowiadaniach też sprawy nie ułatwia. Wyprawy opisane zostały bez polotu i po macoszemu - ot wszedłem to i przecież zejdę. Wyczyny były to olbrzymie, a sam Urubko chyba trochę za skromnie je przedstawił, pozbawiając czytelnika smaczków i trudów zdobywania kolejnych szczytów, przygotowań do wypraw i ekstremalnych sytuacji na dużych wysokościach, tym samym rezygnując z przedstawienia tego, co w książkach wysokogórskich najciekawsze.
Co ciekawe, po przeczytaniu Skazanego na góry wyłania się zupełnie inny obraz Denisa niż ten, który znamy z mediów, szczególnie po zimowej wyprawie na K2. W książce po facecie, który odłącza się od zespołu i samotnie wyrusza na próbę ataku szczytowego zostaje niewiele. Tutaj jest skromny himalaista z ogromnym szacunkiem do gór i kolegów, których spotyka na swojej drodze. Mężczyzna, który z nostalgią opowiada o tym, co przeżył, ale nie wyolbrzymia swoich dokonań, właściwie chyba nawet trochę je umniejsza, co po pierwsze stoi w sprzeczności z tym, co pokazuje w mediach, po drugie trąci trochę fałszywą skromnością. Może to za ostre słowa, bo przecież wcale Denisa Urubko nie znam i nigdy nie poznam do takiego stopnia, by móc go oceniać, ale coś tu jest wyraźnie nie tak.
Inną sprawą jest to, że Urubko w dużej mierze skupia się na himalaizmie kazachskim i górach, które dla mnie nie były tak fascynujące jak Himalaje czy Karakorum. To już zupełnie indywidualne podejście i nie można powiedzieć, że to stanowi wadę książki. Na pewno znajdą się czytelnicy, którzy docenią mniejszy nacisk na oklepane już K2, Mount Everest czy Gaszerbrumy. Dla mnie jednak to właśnie najwyższe szczyty świata pozostają najlepszą i najbardziej ekscytującą częścią literatury górskiej. Na pewno fani tego himalaisty docenią jego pisarską próbę i momentami dość osobiste historie, ale dla mnie Skazany na góry było niestety nudnawym zbiorem opowiadań wybitnego sportowca, ale kiepskiego pisarza.
Denis Urubko, „Skazany na góry”, Agora i Mountain Quest, Warszawa 2018, s. 317
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Agora.
- 6/14/2018
- 0 Comments