WOJCIECH CHMIELARZ: ŻMIJOWISKO
7/14/2018Nigdy co prawda nie czytałam książek Wojciecha Chmielarza, ale czytał mój narzeczony i w ogóle to nazwisko często padało w kontekście interesujących współczesnych pisarzy polskich. Pomyślałam, że premiera Żmijowiska to dobry moment by wreszcie z twórczością tego autora się zapoznać, bo przecież skoro wszyscy tak bardzo polecają to coś w tym musi być. I rzeczywiście czytało się bardzo dobrze, szczególnie po moim niedawnym reading slumpie, ale nie do końca jest czym się tu zachwycać. Według mnie, oczywiście.
Fabuła została oparta o zaginięcie nastoletniej córki głównych bohaterów, która znika bez śladu podczas suto zakrapianego alkoholem ogniska. Grupa trzydziestolatków postanowiła spędzić wakacje w małej miejscowości ukrytej pośród lasów i jezior. Podczas tego feralnego wieczora na wierzch wywleczone zostają głęboko skrywane urazy i zaszłości jeszcze z czasów studiów, a między bohaterami dochodzi do poważnych spięć. Dlatego nikt nie zwraca uwagi na zbuntowaną piętnastolatkę, a jej poszukiwania nie przynoszą rezultatu. To jednak jest tylko punktem wyjścia do przedstawienia skomplikowanych relacji międzyludzkich, złych decyzji i niespełnionych ambicji.
Obyło się bez większych fajerwerków, ale książkę czytało się przyjemnie, a właśnie tego w tamtym czasie potrzebowałam. Lekkiej, niewymagającej lektury z wciągającą fabułą i zaskakującym zakończeniem (bo autor nie daje żadnych sygnałów, że akcja właśnie tak się potoczy). W Żmijowisku dużo jest wątków obyczajowych i to właśnie one pełnią tu główną rolę. Ważna jest nie tyle domniemana zbrodnia, co relacje pomiędzy bohaterami, a te bywają naprawdę toksyczne. Chmielarz mocno skupia się na rysie psychologicznym swoich bohaterów, ale nie zawsze wypada on wiarygodnie na tle zaistniałych wydarzeń. Czytelnik dostaje także mylne tropy, które chyba miały nas wywieść w pole, ale były dosyć łatwe do rozgryzienia. Nie jestem pewna czy była to celowa zagrywka czy po prostu nieudana próba zmylenia odbiorcy. Ale skupmy się chwilę na tytule, bo to udało się autorowi znakomicie. Żmijowisko to oczywiście nazwa małej miejscowości na Pomorzu, ale jest również doskonałą charakterystyką właściwie wszystkich bohaterów książki, którzy wzajemnie zatruwają sobie życie - z zazdrości, frustracji czy też chęci zaimponowania drugiej osobie.
Muszę tu zaznaczyć, że mimo kilku zastrzeżeń, Żmijowisko mi się podobało, a w całą akcję byłam dosyć mocno zaangażowana. Nie do końca jednak rozumiem fenomen tego pisarza (ale bazuję tylko na jednej książce!), bo nasłuchałam się o nim wielu niesamowitych rzeczy. Pisze dobrze, ale jest to nadal literatura lekka i rozrywkowa. Przeglądając recenzje na Lubimy czytać zauważyłam, że ktoś nazwał tę książkę dostępną i uważam, że to słowo bardzo dobrze ją opisuje. Jest to po prostu tytuł, po który może sięgnąć każdy, język jest lekki i codzienny, ale zarazem przyjemny w odbiorze. Z drugiej strony jest to podobno nieco inna książka niż te, z których autor zasłynął, więc może po prostu źle wybrałam na początek.
Spodziewałam się więcej, ale może warto spróbować z kryminałami Wojciecha Chmielarza, których podobno jest prawdziwym mistrzem.
Wojciech Chmielarz, Żmijowisko, Marginesy, Warszawa 2018, s. 477
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Marginesy.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Marginesy.
0 komentarze
"Słowa są ponadczasowe. Powinieneś je wypowiadać lub pisać ze świadomością o ich wieczności."
/Khalil Gibran